Pyskówka ministerstw obrony. Dla Rosjan brytyjski lotniskowiec to "duży i łatwy cel"

[object Object]
Brytyjski lotniskowiec HMS Queen ElizabethRoyal Navy
wideo 2/4

W najlepszym interesie Royal Navy będzie nie pokazywać "piękna" ich nowego lotniskowca bliżej niż kilkaset mil od jego rosyjskiego dalekiego krewnego - pogroziło rosyjskie ministerstwo obrony. To fragment emocjonalnej reakcji na słowa brytyjskiego szefa resortu, który podśmiewał się z jedynego rosyjskiego lotniskowca, Admirała Kuzniecowa.

Wszystko zaczęło się od wypowiedzi ministra Michaela Fallona, który - mówiąc o odbywającym właśnie pierwszy rejs próbny nowym lotniskowcu HMS Queen Elizabeth - stwierdził, że Rosjanie "mogą na niego patrzyć z pewną zazdrością". Dodał, że rosyjski okręt Admirał Kuzniecow jest "rozklekotany".

Rosyjska ofensywa werbalna

Słowa Brytyjczyka najwyraźniej dotknęły Rosjan do żywego. Ministerstwo obrony w Moskwie wydało wyjątkowo emocjonalny komunikat. "Te bombastyczne twierdzenia o supremacji pięknego z zewnątrz nowego lotniskowca nad rosyjskim krążownikiem lotniczym Admirał Kuzniecow pokazują skrajną ignorancję ministra Fallona w kwestiach techniki morskiej" - stwierdzili Rosjanie. "Jak pszczoła, brytyjski lotniskowiec samodzielnie jest w stanie wypuszczać ze swojego wnętrza samoloty jedynie wówczas, jeśli otacza go rój innych okrętów, odpowiedzialnych za jego ochronę. Dlatego jest tylko dużym i łatwym celem" - oznajmiła Moskwa. "W najlepszym interesie Royal Navy będzie nie pokazywać 'piękna' ich nowego lotniskowca bliżej niż kilkaset mil od jego rosyjskiego dalekiego krewnego" - dodano. Rosjanie czynią aluzje do tego, że Admirał Kuzniecow ma zainstalowane liczne wyrzutnie rakiet woda-woda dalekiego zasięgu i teoretycznie może zwalczać inne okręty bez pomocy samolotów. Brytyjski lotniskowiec ma natomiast tylko symboliczne systemy obrony krótkiego zasięgu a za jego obronę będzie odpowiadać eskorta.

Nietrafione argumenty

Problem w tym, że instalowanie ciężkiego uzbrojenia na lotniskowcu okazało się ślepym zaułkiem, radzieckim pomysłem z lat 70. Teraz Rosjanie sami żałują upchnięcia wyrzutni rakiet na Admirale Kuzniecowie, bo zabierają bardzo dużo miejsca, którego w rezultacie brakuje na samoloty. W efekcie nie jest on ani rasowym lotniskowcem, ani normalnym krążownikiem rakietowym, tylko hybrydą - krążownikiem lotniczym. Żadnego ze swoich zadań nie spełnia dobrze. Jako okręt lotniczy ma bardzo ograniczone możliwości, a dobrym nosicielem rakiet woda-woda też nie jest, bo jest za duży, nieruchawy i drogi w eksploatacji. W efekcie nikt już nie próbuje budować takich okrętów. Nawet Rosjanie swoje przyszłe lotniskowce projektują na wzór zachodnich, czyli bez silnego uzbrojenia i z maksymalną liczbą samolotów. Co więcej, podczas planowanej od lat gruntownej modernizacji Admirała Kuzniecowa mają zostać wymontowane właśnie rakiety woda-woda, aby zrobić więcej miejsca dla samolotów. Nie ulega też wątpliwości, że rosyjski lotniskowiec jest stary. Zbudowano go w latach 80. ubiegłego wieku i od tej pory nie przeszedł gruntownej modernizacji. Zawsze miał problemy z napędem, przez co w każdym dalszym rejsie towarzyszy mu holownik. Wielu rosyjskich ekspertów ma o nim bardzo złe zdanie. W porównaniu z nim najnowszy brytyjski lotniskowiec HMS Queen Elizabeth jest cudem techniki, na dodatek większym. Na jego pokładzie mają też stacjonować nowe myśliwce F-35B o możliwościach daleko przekraczających to, co mogą Su-33 z Kuzniecowa.

Autor: mk//rzw / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Royal Navy