"Kazali nam się wycofać". Armia wychodzi z Misraty

Aktualizacja:
 
Kolejka po pomoc medyczną w MisracieEPA

Żołnierze sił Kaddafiego, którzy zostali schwytani przez powstańców, potwierdzają - wojska reżimowe dostały rozkaz wycofania się z Misraty, ostatniego dużego miasta na zachodzie Libii, pozostającego w rękach rebeliantów. Wcześniej możliwość wyjścia z miasta zapowiedział wiceminister spraw zagranicznych kraju Chaled Kaim.

Kaim tłumaczył, że armia może zaprzestać walk z rebeliantami w Misracie ze względu na ataki NATO i - poprzez wycofanie swoich sił z miasta - umożliwić przejęcie ciężaru walk lokalnym plemionom. - To one oraz sami mieszkańcy zajmą się sytuacją w Misracie. Taktyka armii polegała na chirurgicznych uderzeniach, ale wobec nalotów okazała się nieskuteczna - mówił wiceminister spraw zagranicznych Libii.

Kilka godzin po tych słowach światowe agencje doniosły, że plan wycofywania wojsk reżimowych jest już realizowany. - Powiedzieli nam, że mamy się wycofać - mówił jeden ze schwytanych przez rebeliantów żołnierzy. Inny potwierdził agencji Reutera, że władze straciły kontrolę nad miastem. Kolejny żołnierz relacjonował, że armia Kaddafiego dostała się pod ostrzał sił powstańczych w czasie wycofywania się z miasta w sobotę rano. Do tamtejszego szpitala trafiło łącznie 12 rannych żołnierzy sił reżimowych.

Misrata to ostatnie duże miasto na zachodzie kraju pozostające w rękach rebeliantów. Od prawie dwóch miesięcy jest areną walk. Mieszkańcom brakuje wody pitnej, a przepełniony rannymi miejscowy szpital apeluje o leki i opatrunki.

Naloty na Trypolis

Naloty NATO spowodowały też w sobotę nad ranem - według rzecznika libijskiego rządu Mussy Ibrahima - śmierć trzech osób w Trypolisie. Samoloty Sojuszu atakowały cele na centrum stolicy, m. in. w pobliżu kompleksu budynków będących rezydencją Muammara Kaddafiego. Rzecznik relacjonował, że bomby spadły na parking położony w bezpośrednim sąsiedztwie rezydencji.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA