16 okrętów US Navy napromieniowanych

Czyszczenie lotniskowca USS Ronald Reagan ze skażenia z Fukushimy
Czyszczenie lotniskowca USS Ronald Reagan ze skażenia z Fukushimy
US Navy
Załogi okrętów US Navy stosowały procedury na wypadek wojny jądrowejUS Navy

Pięć lat po operacji usuwania skutków katastrofy w japońskiej elektrowni jądrowej część zaangażowanych w nią okrętów US Navy nadal jest napromieniowanych. Jak zapewnia amerykańskie wojsko, nie ma zagrożenia dla zdrowia służących na nich marynarzy.

Jak poinformował magazyn "Stars and Stripes", powołując się na oficjalną informację otrzymaną z Pentagonu, problem dotyczy 16 okrętów z 25 zaangażowanych w Operację Tomadachi. W jej ramach US Navy pomagała Japończykom opanować sytuację w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi. Okręty amerykańskie, z lotniskowcem atomowym USS Ronald Reagan na czele, podpłynęły w pobliże wybrzeża i przez dwa miesiące udzielały wsparcia logistycznego. Głównie pomagały w transporcie materiałów i ludzi na i z miejsca katastrofy.

Było niebezpiecznie, czy nie?

Podczas operacji okręty i ich załogi znalazły się w strefie skażenia stworzonej przez wyrzucone z trzech uszkodzonych reaktorów substancje radioaktywne. Oficjalnie zagrożenia dla zdrowia i życia załóg nie było. Poziom skażenia miał być dopuszczalny. Większość załóg od razu zaczęło czyścić swoje okręty zgodnie z procedurami na wypadek wojny jądrowej. Pomimo tego i dodatkowych dwóch tur usuwania skażenia z jednostek, do dzisiaj 15 z nich ma być w pewnym stopniu napromieniowanych. - Niskie poziomy skażenia utrzymują się częściach okrętu, które normalnie są niedostępne dla załogi - poinformowała US Navy. Chodzi o np. przestrzenie techniczne czy systemy wentylacyjne. Wojskowi zapewniają, że promieniowanie jest bardzo słabe i nawet gdyby ktoś ciągle przebywał w miejscu jego występowania, to nie byłoby ryzyka dla jego zdrowia. Innego zdania jest jednak kilkuset marynarzy, którzy pozwali właściciela japońskiej elektrowni, koncern TEPCO. Amerykanie twierdzą, że Japończycy zatajali informację o skali katastrofy, aby okręty US Navy podpłynęły bliżej wybrzeża. Uskarżają się na szereg dolegliwości zdrowotnych, rzekomo wywołanych promieniowaniem. Sprawa się toczy. Oficjalnie amerykańskie wojsko utrzymuje, że marynarze nie byli wystawieni na niebezpieczeństwo i nie ma dowodów, iż ich domniemane dolegliwości są powiązane z katastrofą w Fukushimie.

Autor: mk\mtom / Źródło: Stars and Stripes

Źródło zdjęcia głównego: US Navy