Mówi, że spóźnił się dwie minuty i tylko dlatego żyje


Grek Antonis Mawropulos twierdzi, że spóźnił się i jako jedyny pasażer nie wszedł w niedzielę na pokład samolotu linii Ethiopian Airlines, który kilka minut po starcie rozbił się w pobliżu lotniska w Addis Abebie - informują media. W katastrofie zginęli wszyscy na pokładzie - 157 osób z 35 krajów.

Antonis Mawropulos powiedział prywatnej telewizji greckiej Skai, że spóźnił się zaledwie dwie minuty na lot z Addis Abeby do Nairobi i na próżno próbował przekonać personel na stanowisku odpraw, by jednak pozwolono mu wejść do samolotu.

- Widziałem, jak przechodzą ostatni pasażerowie, ale bramka była już zamknięta. Pożaliłem się, jak to bywa, kiedy się coś takiego przytrafi. Ale oni (personel naziemny - red.) byli bardzo mili i dali mi miejsce w następnym samolocie - mówił Grek, który leciał z Aten do Kenii na konferencję poświęconą ochronie środowiska i przesiadał się w Addis Abebie.

"Mój szczęśliwy dzień"

Dodał, że nie nadawał walizki bezpośrednio do Kenii. _ - Gdybym ją nadał, zaczekaliby na mnie - stwierdził.

Brytyjski nadawca BBC przytacza fragmenty opublikowanego przez Mawropulosa wpisu w mediach społecznościowych zatytułowanego "Mój szczęśliwy dzień". Mężczyzna napisał w nim, że o katastrofie dowiedział się, gdy przygotowywał się do odprawy na następny lot i znów został powstrzymany przez pracownika lotniska. Tym razem jednak został odprowadzony do jednostki policji na przesłuchanie. Tam oficer policji poinformował go, że samolot "zaginął".

"Uprzejmie powiedział mi, żebym nie protestował (w sprawie poprzedniego lotu - red.) i żebym podziękował Bogu, ponieważ jestem jedynym pasażerem, który nie wszedł na pokład samolotu lot nr 302, który zaginął. (...) Początkowo myślałem, że kłamie, ale jego zachowanie nie pozostawiało wątpliwości. Poczułem, że ziemia usuwa mi się spod nóg. (...) Piszę to, żeby uporać się z szokiem, jaki odczuwam" - napisał Mawropulos.

Grek załączył w poście również zdjęcie mające przedstawiać bilet na tragiczny lot.

Mavropulos opublikował zdjęcie, mające przedstawiać bilet na tragiczny lot Ethiopian AirlinesAntonis Mavropoulos/Facebook

Nikt nie przeżył katastrofy

Boeing 737 MAX 8 rozbił się w niedzielę rano 10 marca sześć minut po starcie niedaleko miasta Debre Zeit (dawniej Bishoftu), około 60 km na południowy wschód od stolicy Etiopii. Samolot leciał do stolicy Kenii, Nairobi. Podróżowało nim 149 pasażerów i ośmiu członków załogi. Nikt nie przeżył katastrofy.

Według opublikowanej przez linie listy pasażerów samolotem podróżowało: 32 obywateli Kenii, 18 – Kanady, dziewięciu – Etiopii, po osiem osób z Włoch, Chin i USA, siedem z Wielkiej Brytanii i siedem z Francji, sześć z Egiptu, pięć z Niemiec, cztery z Indii i cztery ze Słowacji, troje Austriaków, troje Szwedów, troje Rosjan, dwóch Marokańczyków, dwóch Hiszpanów oraz dwóch Izraelczyków.

Wśród ofiar jest także dwóch Polaków.

Na pokładzie było po jednej osobie z Belgii, Irlandii, Indonezji, Somalii, Norwegii, Serbii, Togo, Mozambiku, Rwandy, Sudanu, Ugandy, Arabii Saudyjskiej, Dżibuti, Nepalu, Nigerii i Jemenu.

Jedna osoba podróżowała z paszportem ONZ. Udostępniona przez linie lista obejmuje 150 z 157 osób znajdujących się na pokładzie.

AFP, powołując się na przedstawiciela linii, podaje, że pilot zgłaszał "trudności" i chciał zawrócić do Addis Abeby. Przyczyna katastrofy nie jest na razie znana.

Autor: akw,mm/adso / Źródło: PAP, BBC, Xinhua

Źródło zdjęcia głównego: Antonis Mavropoulos/Facebook, PAP/EPA

Raporty: