Maszynista "nie pamięta absolutnie niczego". Ósma ofiara katastrofy odnaleziona


Do ośmiu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wypadku pociągu, który wykoleił się we wtorek w Filadelfii - podały amerykańskie media. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że pociąg wchodząc w ostry zakręt jechał dwa razy szybciej niż było dozwolone.

Ciało ósmej ofiary zostało znalezione na miejscu wypadku - poinformowała w czwartek telewizja ABC News. Zwiększenie bilansu zabitych potwierdził burmistrz Filadelfii Michael Nutter. W wypadku pociągu sieci Amtrak, jadącego z Waszyngtonu do Nowego Jorku, rannych zostało ponad 200 osób. Według burmistrza 43 rannych nadal przebywa w szpitalach.

Co się stało?

Z dotychczasowych ustaleń Federalnej Agencji Badania Wypadków Kolejowych (NTSB) wynika, że pociąg w chwili wchodzenia w ostry zakręt, na którym doszło do wykolejenia się wagonów, jechał z szybkością 102 mil na godzinę (ok. 160 km na godzinę), czyli dwa razy szybciej niż było dozwolone w tym miejscu. Z danych z czarnej skrzynki odnalezionej na miejscu wypadku wynika, że maszynista użył awaryjnego hamowania, ale było już za późno. Na razie badający wypadek śledczy NTSB nie stwierdzili jednak definitywnie, co było jego przyczyną. Badane są m.in. wideo z pociągu oraz system hamulcowy - informował w czwartek jeden z członków NTSB Robert Sumwalt. Wciąż nie przesłuchano też maszynisty Brandona Bostiana, bo nie pozawalał na to stan jego zdrowia. Bostian, który odniósł obrażenia głowy, dobrowolnie oddał po wypadku krew do analizy i udostępnił prowadzącym dochodzenie swój telefon komórkowy. Prawnik maszynisty Robert Goggin powiedział w czwartek w telewizji ABC, że jego klient nie pamięta chwili wypadku. - Pamięta, że prowadził pociąg i zbliżał się do zakrętu, próbując zmniejszyć prędkość, ale potem został powalony na ziemię, jak i inni pasażerowie – mówił prawnik. - Myślę, że w wyniku wstrząsu mózgu nie pamięta absolutnie niczego z samego wypadku - dodał, wskazując, że maszynista nie pamięta, by użył awaryjnego hamowania.

Można było tego uniknąć?

Tymczasem przedstawiciele NTSB przyznali, że wykolejenia można było uniknąć, gdyby na torach w obszarze, gdzie doszło do wypadku, był zainstalowany system PTC (z ang. positive train control), czyli system bezpieczeństwa automatycznie zmniejszający szybkość pociągu. Ten system potrafi zmniejszyć prędkość pociągu, jeśli jedzie on za szybko, nawet jeśli nie hamuje maszynista. Pociąg Amtrak był wyposażony w ten system, ale by był on skuteczny, powinien też być zainstalowany na torach. Zgodnie z prawem USA Amtrak oraz inne przedsiębiorstwa kolejowe mają czas do końca roku, by zainstalować system PTC w całym kraju. Operator Amtrak przyznał, że nie działa on jeszcze wszędzie. W pociągu podróżowało 238 pasażerów i pięciu pracowników obsługi. Skład wykoleił się zakręcie w Port Richmond nad rzeką Delaware na przedmieściach Filadelfii we wtorek wieczorem czasu lokalnego.

Autor: mtom / Źródło: PAP