Katalońskie partie proniepodległościowe nie pójdą razem do wyborów


Katalońskim partiom popierającym odłączenie się regionu od Hiszpanii nie udało się zawrzeć paktu wyborczego, by razem wystartować w grudniowych przedterminowych wyborach do lokalnego parlamentu.

Jak komentuje agencja Reutera, w związku z tym trudniej będzie im rządzić Katalonią po głosowaniu i kontynuować wspólne działania na rzecz secesji.

Mieli czas do północy

Katalońskie partie miały czas do północy we wtorek, by zarejestrować ewentualne koalicje, które razem wystartowałyby w wyborach regionalnych zaplanowanych na 21 grudnia.

Jednak dwóm głównym ugrupowaniom, tworzącym do tej pory blok wyborczy Junts pel Si (Razem na Tak), dzięki któremu miały władzę w regionie przez ostatnie dwa lata, nie udało się na czas porozumieć w sprawie nowego paktu.

Chodzi o centroprawicową Demokratyczną Europejską Partię Katalonii (PdeCAT) zdymisjonowanego szefa katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta i Republikańską Lewicę Katalonii (ERC).

Pozostanie w koalicji leżało w interesie PdeCAT, gdyż sondaże przewidują bardzo słaby wynik tej partii, która jest spadkobierczynią potężnej Konwergencji Demokratycznej (CDC). Ugrupowanie to od dawna rządziło regionem autonomicznym.

Zwiastun walk o przywództwo?

Chociaż partie mogą zawrzeć umowę już po głosowaniu, to według politologów brak porozumienia w sprawie wspólnej kampanii może wywołać walkę o przywództwo w ruchu proniepodległościowym.

Oczekuje się bowiem, że PdeCAT zostanie przejęta przez ERC odsuniętego od władzy wicepremiera Oriola Junquerasa.

Puigdemont i Junqueras to czołowi przywódcy, którzy stali za dążeniami niepodległościowymi.

W ubiegłym miesiącu doprowadziły one do przyjęcia przez kataloński parlament w tajnym głosowaniu rezolucji o ustanowieniu niezależnej od Hiszpanii Republiki Katalonii. Madryt zareagował na to, przejmując kontrolę nad regionem. Junqueras przebywa obecnie w tymczasowym areszcie. Podobnie jak ośmiorgu byłym katalońskim ministrom zarzuca się mu rebelię, działalność wywrotową i malwersację. Puigdemont, któremu zarzuca się podobne przewinienia, udał się do Belgii. Towarzyszy mu tam czworo współpracowników. Grozi im ekstradycja.

Potrzebny sojusz z radykalną lewicą

Według sondażu opublikowanego w sobotę przez barceloński dziennik "La Vanguardia" ERC Junquerasa może liczyć na 45-46 mandatów w 135-miejscowym parlamencie w Barcelonie, a PdeCAT Puigdemonta na 14-15 mandatów.

Aby zdobyć bezwzględną większość, czyli co najmniej 68 mandatów, ugrupowania te musiałyby stworzyć sojusz w parlamencie z antykapitalistyczną Kandydaturą Jedności Ludowej (CUP), która według sondażu ma szanse na 7-8 miejsc. Taki sojusz istniał w latach 2015-17. Prognozy przedwyborcze wskazywały, że startując razem w wyborach ERC i PdeCAT mogłyby wprowadzić do parlamentu więcej deputowanych. Z badania z ubiegłego tygodnia wynika, że koalicja ERC i PdeCAT zdobyłaby od 60 do 63 mandatów, a CUP osiem lub dziewięć, co właściwie gwarantowałoby secesjonistom bezwzględną większość.

Autor: kg / Źródło: PAP

Raporty: