Karnawał, wulgarny wpis prezydenta i skandal. "Zobaczyła to moja sześcioletnia wnuczka"


Choć zastrzegł, że czuje się niekomfortowo, jednak to uczynił. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro udostępnił we wtorek na Twitterze wulgarne wideo, które rozpętało prawdziwą burzę. Jak wyjaśniały później jego służby prasowe, było to "pokazanie wypaczenia karnawałowego ducha". Wielu Brazylijczyków odebrało to jednak jako uderzenie w najważniejsze i najpopularniejsze narodowe święto. I, jak zauważają, niechęć prezydenta do karnawału może wynikać z tego, że w czasie tegorocznych zabaw był bardzo częstym obiektem krytyki.

"W to zamieniło się wiele imprez brazylijskiego karnawału" - napisał we wtorek Jair Bolsonaro, udostępniając wulgarne wideo, na którym widać tańczących na ulicy mężczyzn. W pewnym momencie jeden z nich wkłada sobie palce do odbytu. Po chwili jego towarzysz oddaje na niego mocz. "Komentujcie i wyciągajcie wnioski" - zachęcił ponad 3 miliony obserwujących go na Twitterze osób prezydent. Brazylijczycy są bardzo aktywnymi użytkownikami mediów społecznościowych, więc nagranie szybko stało się w sieci niezwykle popularne i doczekało się wielu komentarzy. Po 24 godzinach burza była już tak wielka, że pałac prezydencki zdecydował się wydać komunikat, w którym wyjaśnia, że wideo "udostępnione przez pana prezydenta na jego prywatnym profilu zawiera obrazy, które wywołały oburzenie, nie tylko samego prezydenta, ale i dużej część społeczeństwa".

Zapewniono także, że intencją Bolsonaro "nie było krytykowanie karnawału w ogóle, a pokazanie oczywistego wypaczenia karnawałowego ducha".

"Zobaczyła to na Twitterze moja sześcioletnia wnuczka"

Do czwartkowego popołudnia wpis prezydenta doczekał się niemal 60 tysięcy komentarzy. "Bolsonaro, zobaczyła to na Twitterze moja sześcioletnia wnuczka" - napisała z oburzeniem jedna z użytkowniczek.

"Nikt temu nie przyklaskuje. Nikt nie broni tych scen, tego przestępstwa. Ale prezydent również popełnił błąd, rozpowszechniając pornograficzną scenę. Nie wziął pod uwagę, jak wiele osób (w tym dzieci) go obserwuje i międzynarodowych konsekwencji dla wizerunku kraju" - dodał inny internauta.

Wśród komentujących znaleźli się tacy, którzy domagają się dymisji prezydenta. Swoje rozczarowanie zachowaniem Bolsonaro wyrażali nawet jego zwolennicy. W wielu komentarzach internauci podkreślali, że udokumentowane na nagraniu sceny były odosobnionym przypadkiem. Znaleźli się też tacy, którzy bronili prezydenta, przekonując, że takie zdarzenia rzeczywiście mają miejsce, a ci, którzy tego nie dostrzegają "żyją w Narnii".

Według dziennika "Folha de Sao Paulo" wideo zostało nagrane w poniedziałek w Sao Paulo. Autor artykułu pisze, że redakcja rozmawiała z wieloma uczestnikami odbywających się tego dnia w mieście imprez, którzy zapewnili, że sceny jak te na nagraniu udostępnionym przez Bolsonaro nie były powszechne.

Skąd niechęć do karnawału?

Prezydent, który objął władzę w styczniu, jest skrajnie prawicowym politykiem, powtarzającym często, że jego kraj boryka się z "kryzysem etycznym i moralnym". Deklaruje się jako zażarty obrońca tradycyjnej rodziny, jest blisko związany z niezwykle konserwatywnymi ewangelikanami.

Bolsonaro polaryzował brazylijskie społeczeństwo już w trakcie swojej kampanii wyborczej. Atakował Afrobrazylijczyków, którzy - według niego - "nie nadają się nawet do rozmnażania" czy społeczność LGBT, którą wielokrotnie obrażał. Stwierdził, że wolałby, by jego syn zginął w wypadku, niż spotykał się z innym mężczyzną. Innym razem ocenił, że wartość jego nieruchomości drastycznie by spadła, gdyby wprowadziła się do niej osoba homoseksualna.

Wielu Brazylijczyków wciąż nieufnie podchodzi do Bolsonaro i obawia się, że jego rządy ograniczą wolność i doprowadzą do wzrostu nietolerancji w kraju.

Od napiętej sytuacji politycznej nie można było uciec w czasie tegorocznego karnawału, z którego Brazylia słynie na cały świat. Wiele ulicznych zabaw przerodziło się w demonstracje przeciwko prezydentowi, był obiektem krytyki, satyry, bohaterem przyśpiewek, w których w wulgarnych słowach domagano się, by odszedł. Nawet jeśli szkoły samby nie krytykowały Bolsonaro otwarcie, to podkreślały w swoich pokazach szacunek dla różnorodności.

Jak zauważają brazylijskie media, to właśnie stąd może w pewnej mierze wynikać niechęć prezydenta do ulicznych imprez.

Autor: kg / Źródło: El Pais, Folha de Sao Paulo, tvn24.pl