Kaddafi zgodził się na mediacje

Aktualizacja:

Muammar Kaddafi zgodził się na mediacje z opozycją. Muszą być jednak prowadzone pod auspicjami dobrego przyjaciela dyktatora, prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza. Opozycja już wcześniej całkowicie odrzuciła możliwość rozmów z Kaddafim. Z Francji i Wielkiej Brytanii płynie natomiast zapewnienie, że rządy obu krajów poprą ewentualne ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią.

O akceptacji libijskiego reżimu dla propozycji Chaveza poinformował rzecznik wenezuelskiego prezydenta. Andres Izarra dodał, że międzynarodowymi negocjacjami jest też wstępnie zainteresowana Liga Arabska. Do Libii miałaby udać się międzynarodowa komisja, która miałaby rozmawiać z reżimem i opozycją.

Chavez od wielu lat jest jednym z najbliższych politycznych przyjaciół Kaddafiego. Obaj przywódcy kreują się na przywódców rewolucyjnych i podkreślają swoje pochodzenie z nizin społecznych. Zarówno Chavez, jak i Kaddafi często odwołują się też do retoryki anty-zachodniej i anty-imperialistycznej. Prezydent Wenezueli oświadczył, że nie wierzy w doniesieniach o masowych represjach wobec opozycji w Libii i określił je jako "przesadzone".

Zdecydowana odpowiedź?

Pomimo zapewnień o gotowości reżimu do negocjacji, siły rządowe zacięcie atakują opozycję w nadmorskim mieście Braga. Lotnictwo wierne Kaddafiemu wielokrotnie w ostatnich dniach atakowało przeciwników dyktatora. Wobec doniesień o atakach myśliwców na tłumy demonstrantów, między innymi były ambasador Libii przy ONZ wysunął propozycję ustanowienia strefy zakazu lotów nad krajem.

- Francja i Wielka Brytania wesprą pomysł utworzenia strefy zakazu lotów nad Libią, jeśli siły Muammara Kadafiego nie zaprzestaną ataków przeciwko ludności cywilnej - oświadczył w czwartek francuski minister spraw zagranicznych Alain Juppe.

Występując w Paryżu na wspólnej konferencji prasowej z Alainem Juppe, szef brytyjskiej dyplomacji William Hague poinformował, że oba kraje opracowują "śmiałe i ambitne" propozycje, które w przyszłym tygodniu zostaną przedstawione na poświęconym sytuacji w Libii szczycie Unii Europejskiej. Zamierzają też uczynić wszystko co możliwe dla zwiększenia nacisku na Kadafiego.

W mniej zdecydowany sposób wypowiedział się minister spraw zagranicznych Włoch. Franco Frattini oświadczył, że jego kraj nie weźmie udziału w ewentualnej operacji militarnej w Libii, gdyby do niej doszło. Polityk umotywował postawę swojego kraju "kolonialną przeszłością" Włoch. - Najwyżej możemy oddać do dyspozycji logistycznej nasze bazy, ale w tym przypadku potrzebny jest jasny mandat międzynarodowy ONZ - wyjaśnił szef dyplomacji.

Źródło: Reuters