Kadafi rzucił na demonstrantów wojsko. Rzeź w Bengazi

Aktualizacja:
Wojsko ruszyło na protestujące miasta
Wojsko ruszyło na protestujące miasta
Reuters/Fot. PAP/EPA
Wojsko ruszyło na protestujące miastaReuters/Fot. PAP/EPA

W zamieszkach w Libii mogło zginąć już nawet ponad 200 osób. Tylko w niedzielne popołudnie do jednego ze szpitali w Bengazi trafiło 50 zwłok. - Niemal wszyscy mieli rany głowy lub klatki piersiowej - twierdzi jeden z lekarzy. - Strzelano do nas, aby zabić! - mówią świadkowie, którzy przeżyli. Późnym wieczorem tysiące demonstrantów starły się ze zwolennikami Kadafiego w centrum Trypolisu - podała telewizja Al Jazeera.

Tysiące zwolenników libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego starły się w niedzielę z jego przeciwnikami na Placu Zielonym w centrum stolicy Trypolisie, wg relacji świadków na ulicach słychać strzały i widać płonące samochody - podała agencja Reutera.

Policja używa gazu łzawiącego

Na ulicach gromadzą się grupy ludzi, których usiłują rozpędzać policjanci, używając do tego celu gazu łzawiącego. Demonstrujący rzucają kamieniami w billboardy z wizerunkiem Muammara Kadafiego. - Ludzie na ulicach śpiewają "Allah akbar" i rzucają kamieniami w podobizny Kadafiego - powiedział świadek wydarzeń w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera. - Policja wszędzie używa gazu łzawiącego, dostaje się nawet do domów - dodał.

"Zamieszki, jakich jeszcze nie było"

Reuters cytuje też innego świadka, pracownika hotelu przy ulicy oddalonej o ok. 1 km od Placu Zielonego. - Są tam zamieszki, jakich jeszcze nie było - powiedział.

Do tej pory demonstracje przeciw reżimowi ograniczały się do miast położonych na wschodzie kraju, który jest słabiej kontrolowany przez Kadafiego, dlatego najnowsze wydarzenia mogą oznaczać pewien przełom - zauważa agencja.

Kadafi rzucił wojsko na demonstrantów

Coraz liczniejsze doniesienia mówią o ruchach oddziałów wojska w kierunku Bengazi i innych miast na wschodzie kraju, ogarniętych rewoltą. Podobno towarzyszą im najemnicy z Tunezji i obszarów subsaharyjskich.

Rzeź w Bengazi

W Bengazi, które w ciągu ostatnich kilku dni stało się głównym ośrodkiem oporu wobec reżimu Muammara Kadafiego od kul żołnierzy zginęło w niedzielę co najmniej 50 demonstrantów.

- To tragedia, od godz. 14 do 20.15 (czasu polskiego - red.) zwieziono nam do szpitala 50 zabitych i 100 osób ciężko rannych - powiedział dziennikarzom lekarz głównego szpitala w Bengazi. Łącznie przywieziono w tym dniu do tego szpitala dwustu rannych.

Według doniesień agencyjnych, wojsko Kadafiego stosuje już drugi dzień tę samą taktykę: snajperzy czekają na ludzi wychodzących z cmentarza po pogrzebie kolejnych ofiar, zastrzelonych uczestników antyreżimowych demonstracji, i otwierają ogień do bezbronnych ludzi pogrążonych w żałobie.

Kadafi: "Zdruzgoczę opozycję"

Libijski przywódca Muammar Kadafi konsekwentnie realizuje zapowiedź, że "zdruzgocze" opozycję. W piątek w Bengazi, które stało się głównym ośrodkiem protestów przeciwko jego reżimowi, snajperzy otworzyli znienacka ogień do ludzi wychodzących z cmentarza po pogrzebie 35 ofiar represji, zabitych poprzedniego dnia.

Do soboty źródła niezależne mówiły o ponad stu osobach zabitych w ciągu pierwszych pięciu dni wystąpień antyrządowych. W Libii nie ma niezależnej prasy, od soboty nie działa internet.

Złożył dymisję, by "przyłączyć się do rewolucji"

Stały przedstawiciel Libii w Lidze Arabskiej Abdel Moneim al-Honi oświadczył w niedzielę dziennikarzom, że złożył dymisję z tego stanowiska, aby "przyłączyć się do rewolucji" rozpoczętej w jego kraju.

Wysoki libijski dyplomata wyjaśniając motywy swej decyzji powiedział również, że pragnie "zaprotestować przeciwko represjom i przemocy wobec demonstrantów" w swoim kraju.

UE apeluje o zaprzestanie przemocy

Szef dyplomacji brytyjskiej William Hague rozmawiał telefonicznie z Muammarem Kadafim. Wezwał go do podjęcia dialogu z przywódcami ruchu protestu oraz do rozpoczęcia reform. Także szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zaapelowała o zaprzestanie przemocy w Libii. Ashton wyraziła zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją w tym kraju.

- Wzywamy do zakończenia przemocy i do dialogu - powiedziała Ashton przed rozpoczęciem w Brukseli roboczej kolacji ministrów spraw zagranicznych i do spraw europejskich państw UE. Spotkanie poświęcone jest reakcji UE na wydarzenia w krajach arabskich, tak, by wyciągnąć wnioski z tego, co się stało i zastanowić się, jak UE może pomóc.

Także wielu ministrów wyrażało zaniepokojenie i oburzenie skalą represji stosowanych wobec protestujących w Libii. - Obserwujemy z wielkim zaniepokojeniem i oburzeniem przemoc użytą przez władze wobec protestujących - powiedział niemiecki minister ds. europejskich Werner Hoyer. Jego francuski odpowiednik Laurent Wauquiez także ocenił reakcję władz Libii jako "nie do zaakceptowania" i "kompletnie dysproporcjonalną".

W wypowiedzi dla prasy szefowa unijnej dyplomacji odrzuciła też groźbę władz Libii, że zerwą wszelką współpracę z UE w dziedzinie walki z nielegalną imigracją, jeśli Unia będzie dalej krytykować władze i wpierać prodemokratyczne siły w Libii. - Słyszymy groźby, ale UE zrobi to, co należy - powiedziała.

Wrze w Maroko

Wrzenie w Afryce Północnej zaczyna obejmować względnie spokojne dotąd Maroko. Po raz pierwszy od styczniowych wydarzeń w Tunezji tunezyjski hymn demonstranci śpiewali również na ulicach stolicy Maroka - Rabatu - oraz Casablanki, Marrakeszu, Fezu i Tangeru.

W Rabacie dymisji rządu, uchwalenia nowej, demokratycznej konstytucji i odsunięcia od władzy kilku najbardziej znienawidzonych doradców króla Mohammeda VI domagało się przed parlamentem około 10 000 ludzi, którzy wypełnili szeroką aleję Mohammeda V. Drugie tyle ludzi demonstrowało w pozostałych miastach.

Na rogatkach Rabatu policja zatrzymywała ludzi udających się na demonstracje i kazała im zawracać. Przebiegu protestów antyrządowych nie można było śledzić ani przez telewizję Al-Jazeera, której sygnał na czas demonstracji zablokowano, ani przez internet, który został wyłączony.

 
Pokojowa demonstracja w Tunezji PAP/EPA

Pokojowa demonstracja w Tunezji

W stolicy Tunezji 4 tys. uczestników pokojowej demonstracji domagało się w niedzielę ustąpienia rządu tymczasowego, wyboru Zgromadzenia Konstytucyjnego i ustanowienia demokracji parlamentarnej.

Dzień wcześniej na ulicach Tunisu blisko 15 tys. osób demonstrowało przeciw tunezyjskim ruchom islamistycznym, apelując o tolerancję religijną w związku z zabójstwem polskiego salezjanina Marka Rybińskiego. Znaleziono go w piątek z podciętym gardłem w garażu prywatnej szkoły religijnej w podmiejskiej dzielnicy Tunisu, Manubie. Zabójstwo, które władze przypisują "ekstremistom", zostało w sobotę ostro potępione przez rząd i najważniejsze ugrupowanie islamskie Tunezji, Partię Odrodzenia (Hizb an-Nahda).

 
W stolicy Tunezji 4 tys. osób domagało się ustąpienia rządu tymczasowego PAP/EPA

Amerykański admirał ruszył w podróż po Bliskim Wschodzie

W niedzielę podróż po Bliskim Wschodzie rozpoczął admirał Mike Mullen, który stoi na czele kolegium szefów sztabów USA. Odwiedzi on Arabię Saudyjską, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Dżibuti i Kuwejt, gdzie spotka się z najwyższymi przedstawicielami władz, aby zapewnić o zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych w utrzymanie stabilizacji w regionie.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters/Fot. PAP/EPA