Uciekła z dziećmi, oskarżyła partnera o przemoc. Skazana na 5 lat więzienia


Hiszpanka Juana Rivas została w piątek skazana na pięć lat więzienia za porwanie dwojga swoich dzieci podczas walki o prawa do opieki nad nimi. Swojego partnera, ojca dzieci, oskarżyła o stosowanie przemocy. Sprawa wzbudziła w Hiszpanii duże kontrowersje, bo podnosi kwestię równego traktowania w sądach.

Sędzia w Granadzie w południowej Hiszpanii uchylił również Juanie Rivas prawa rodzicielskie na sześć lat i nakazał zapłacić 30 tysięcy euro (około 130 tysięcy złotych) byłemu partnerowi Francesco Arcuriemu, ojcu ich dwójki dzieci.

"Ogromnie niesprawiedliwy" wyrok

Prawnik Rivas, Jose Estanislao Lopez Gutierrez, powiedział w piątek, że jego klientka odwoła się od wyroku, który według niego jest "ogromnie niesprawiedliwy". Jak twierdzi, sędzia nie uwzględnił oskarżeń o przemoc domową. W 2009 roku Arcuri został za to skazany na trzy miesiące więzienia.

Stowarzyszenia wspierające prawa kobiet w Hiszpanii stanowczo potępiają taki wyrok. Yolanda Besteiro, prezes Federacji Postępowych Kobiet, uważa, że ​​orzeczenie "wysyła zły sygnał zarówno do agresorów, jak i ofiar przemocy w rodzinie".

W piątek słowa wsparcia dla matki padły też ze strony wicepremier Hiszpanii Carmen Calvo. Ma ona nadzieję, że "Juana Rivas nie przejdzie progu więzienia, dopóki nie zostanie wydany ostateczny wyrok".

"Kobieta uciekająca przed terrorem, by chronić swoje dzieci, nie może być oskarżana o porwanie"

Rivas i Arcuri poznali się w Londynie 2004 roku i początkowo zamieszkali w Granadzie. W 2009 roku Arcuri został skazany za przemoc domową, a para się rozstała. Później jednak się wrócili do siebie. W 2013 roku przenieśli się do Włoch.

W maju 2016 roku Rivas pojechała z dziećmi z Carloforte do domu rodzinnego w południowej Hiszpanii. Odmówiła powrotu do Włoch.

Partnerowi powiedziała, że wróci za półtora miesiąca. 9 czerwca zgłosiła się jednak do centrum praw kobiet w Maracenie (Granada, Andaluzja) i opowiedziała o przemocy fizycznej i psychicznej, której miała być ofiarą we Włoszech. Pracownicy organizacji poradzili jej, by powiadomiła policję. Rivas zrobiła to 12 lipca, a 2 sierpnia poinformowała Arcuriego, że nie wróci do domu.

Partner Rivas złożył pozew, który w hiszpańskim sądzie skończył się nakazem powrotu dzieci do Włoch. Matka zignorowała te zalecenia i zamiast wrócić, przez miesiąc ukrywała się z dziećmi. To właśnie wtedy rozpoczęła w mediach intensywną debatę publiczną na temat praw rodzicielskich i przemocy domowej. - Kobieta uciekająca przed terrorem, by chronić swoje dzieci, nie może być oskarżana o porwanie - mówiła w zeszłym roku.

Arcuri twierdzi, że jest ofiarą nagonki medialnej i zaprzecza oskarżeniom o stosowanie przemocy. W orzeczeniu wydanym w piątek sędzia Manuel Pinar stwierdził, że nie ma dowodów na to, by dzieciom w czasie pobytu z ojcem coś groziło. Zamiast tego sędzia zauważył, że para pogodziła się po wyroku z 2009 roku, a później miała we Włoszech drugie dziecko. "W takich okolicznościach" - wskazywał sędzia w orzeczeniu - "ciężko jest wykorzystać nadużycie z 2009 roku jako argument".

Autor: ad//kg / Źródło: The New York Times, El Pais