"Jak wielcy przed nami, to my na kolanach"

Aktualizacja:

- Przewodnictwo francuskie to była chorągiewka na wietrze, która raz mówiła rzeczy prawdziwe, innym razem nieprawdziwe - tak o prezydencie Sarkozym i przewodnictwie Francji w Unii Europejskiej mówił Lider Zielonych w Parlamencie Europejskim Daniel Cohn-Bendit.

Słowa Cohna-Bendita to jeden z nielicznych głosów krytyki jakie można było dziś usłyszeć na forum europarlamentu.

Liderowi Zielonych nie spodobały się działania Sarkozy'ego w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego. Wytknął mu, że nie poradził sobie z "nacjonalizmem przemysłu niemieckiego". - W sprawie klimatu byliśmy silni, ale ostatecznie cel 3x20 (czyli mniej emisji CO2 o 20 proc., mniej zużycia energii o 20 proc. i więcej o 20 proc. energii odnawialnej) został wyparty interesami gospodarki 4X4 (samochód z napędem na cztery koła) - oświadczył.

Parlament Europejski na drugim planie

Cohn-Bendit uważa, że Sarkozy wykorzystał słabość obecnej Komisji Europejskiej, by narzucić UE nowy styl. Na czym miałby on polegać? Według polityka Unia zaczęła zajmować się interesami narodowymi poszczególnych krajów, z pominięciem roli Parlamentu Europejskiego.

Ocenił, że zastosowana metoda pracy, by przyjąć pakiet klimatyczno-energetyczny już w pierwszym czytaniu, to "szantaż". - Chce pan ograniczyć Parlament Europejski do viagry dla rządów. To nie nasza rola, by się podpisać tylko pod ustaleniami szefów rządów i państw - powiedział. Dodał, że nie jest rolą eurodeputowanych "klękać przed swoimi rządami". - Chodzi o to, by bronić interesu wspólnotowego, a nie interesów narodowych - podkreślił.

Na kolanach przed wielkimi

Sarkozy'emu dostało się też za politykę wobec Chin. Przywódca Zielonych wytknął francuskiemu prezydentowi, że ten spotkał się z dalajlamą dopiero w Gdańsku, a nie podczas wizyty duchowego przywódcy Tybetańczyków w Paryżu. - To Chińczycy was upokorzyli, a nie wy ich - powiedział.

Dodał, że UE "cicho siedzi" zarówno gdy torturowani są opozycjoniści w Chinach, jak i kiedy Władimir Putin zatrzymuje kolejnych manifestantów. - Jak wielcy przed nami, to my na kolanach - powiedział. Podkreślił, że tylko PE miał odwagę przyznać nagrodę Sacharowa chińskiemu dysydentowi.

"Pan szaleje"

Sarkozy nie pozostał dłużny na te słowa. Powiedział, że podczas sześciomiesięcznego przewodnictwa w UE "udało mu się trochę zmienić Europę, ale już nie Daniela Cohna-Bendita".

Powiedział, że charyzmatyczny lider Zielonych trzykrotnie bywał w ostatnim półroczu w Pałacu Elizejskim na obiedzie i był zupełnie innym człowiekiem, niż "karykatura", którą prezentuje w PE. - Pan jest czarującym człowiekiem, tolerancyjnym, sympatycznym, kiedy się pana zaprasza na obiad, ale kiedy tylko widzi pan kamerę, ma się wrażenie, że pan szaleje - dodał Sarkozy.

Źródło: PAP