Jak szybko Rosja zajęłaby Krym? "Przy jakimś silnym oporze to kwestia siedmiu dni"

Jak szybko Rosja zajęłaby terytorium? "Przy jakimś silnym oporze to kwestia siedmiu dni"
Jak szybko Rosja zajęłaby terytorium? "Przy jakimś silnym oporze to kwestia siedmiu dni"
tvn24
Zdaniem eksperta, Rosja szybko spacyfikowałaby terytorium Krymutvn24

Rosja wzmocnia swoje siły wojskowe na Krymie, a - jak twierdzą lokalne media - kilkuset żołnierzy przypłynęło okrętami floty rosyjskiej. Co by było, gdyby Rosja zdecydowała się na prawdziwą interwencję? - Kwestia zajęcia i spacyfikowania tego terytorium to kwestia siedmiu dni. Może do dziesięciu - szacował na antenie TVN24 Krzysztof Boruc z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

Podstawą rosyjskich sił na Krymie jest Flota Czarnomorska. Jak tłumaczył na antenie TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, w 2013 roku w jej skład wchodziły 34 jednostki. Przestarzałe, ponad 30-letnie.

- Jeszcze przed kryzysem krymskim i ukraińskim rosyjskie gazety, spekulowały, że być może w 2015 roku żaden z tych okrętów nie będzie w stanie wypłynąć na Morze Czarne, bo będzie już zdewastowany technicznie. Flota czarnomorska jest jednak na Krymie i cały czas pilnuje interesów Rosjan w tej części - tłumaczył Mariusz Sidorkiewicz.

Jak jednak ocenił ekspert z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, gdyby Rosja zdecydowała się na prawdziwą interwencję, a nie tylko prężenie muskułów, bardzo szybko zajęłaby teren.

- Kwestia zajęcia terytorium i spacyfikowania tego terytorium, przy jakimś silnym oporze myślę że to kwestia siedmiu dni. Może do dziesięciu - stwierdził Krzysztof Boruc z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

Mariusz Sidorkiewicz o flocie czarnomorskiej
Mariusz Sidorkiewicz o flocie czarnomorskiejtvn24

Gdyby wkroczył wolny świat, "mielibyśmy do czynienia z trzecią wojną"

Ekspert, pytany o to, czy ten czas wydłużyłby się, gdyby w sprawę zaangażowało się NATO, stwierdził, że wszystko zależałoby od tego jak NATO by zareagowało. - Czy wsparło tylko wyłącznie dobrym słowem, czy wsparło np. uzbrojeniem, którego Ukraińcy nie znają, bo byłoby to uzbrojenie produkcji zachodniej. Czy też wsparło by w ten sposób, że szeroko rozumiany "wolny świat", wkracza na terytorium Ukrainy bronić Ukrainy - mówił Boruc na antenie TVN24. Ale wtedy, jak dodał, "mielibyśmy do czynienia z trzecią wojną światową". - Może to jest trochę na wyrost, ale konflikt byłby naprawdę potężny i bardzo duży - ocenił ekspert.

Putin "się zawiesił", głowom państw "się nie chce"

Pytany o to, czy jego zdaniem taki scenariusz jest możliwy, zaprzeczył. - Wydaje mi się, że chyba głowom państw za bardzo się nie chce. Po części to strach, po części interesy, a po części odpowiednie działanie rosyjskich służb, powiedzmy sobie otwarcie - oceniał Krzysztof Boruc. Jego zdaniem, prezydent Putin "od dwóch, trzech dni dni trochę się zawiesił w swoich działaniach". - Są jakieś działania podskórne oczywiście, jak próba przejęcia jakiejś bazy wojskowej, zatopienie okrętu czy przejęcie bazy przeciwlotniczej. Wydaje mi się, jakby prezydent Putin trochę czekał na ruch drugiej strony. I druga strona to nie jest Ukraina, tylko ten wolny cywilizowany świat - mówił ekspert na antenie TVN24.

Autor: kde/kka / Źródło: tvn24

Raporty: