Policja rekomenduje postawienie zarzutów Netanjahu. Premier: to polowanie na czarownice


Po dwuletnim dochodzeniu izraelska policja zarekomendowała we wtorek prokuratorowi generalnemu postawienie zarzutów korupcji premierowi Benjaminowi Netanjahu - podaje agencja Reutera, powołując się na izraelskie media. Szef rządu nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Agencja AP podkreśla z kolei, że zalecenia policji nie zagrażają bezpośrednio pełnieniu przez Netanjahu funkcji premiera, jednak są "poważnie zawstydzające" i mogą podsycać głosy wzywające szefa rządu do dymisji.

Minister sprawiedliwości Ajelet Szaked potwierdziła, że nawet w przypadku postawienia premiera w stan oskarżenia nie będzie on musiał podawać się do dymisji.

"Polowanie na czarownice"

Premier Netanjahu oświadczył w transmitowanym telewizji przemówieniu, że jest niewinny, a rekomendacje policji, by postawić mu zarzuty korupcji - bezpodstawne. Zapewnił, że nadal będzie "sumiennie i odpowiedzialnie" rządził Izraelem.

- Rekomendacje te - mówił Netanjahu - nie mają w państwie demokratycznym żadnej wartości prawnej. Zapowiedział, że "skończą się na niczym". W przemówieniu premier zaprzeczył, by przyjmował w zamian za przysługi luksusowe prezenty od hollywoodzkiego producenta Arnona Milchana. Podkreślił, że jego długa kariera polityczna służy wyłącznie "dobru narodu" i kolejny raz zarzucił policji, że bierze udział w wymierzonym w niego polowaniu na czarownice. Benjamin Netanjahu ponadto zapewnił, że pozostanie na stanowisku i będzie walczył o kolejną kadencję.

Dwa śledztwa

Szef rządu izraelskiego był dotąd przesłuchiwany w dwóch dochodzeniach. Policja podejrzewa go o udział w praktykach korupcyjnych, oszustwo i naruszenie zaufania. Jedno dochodzenie dotyczy doniesień, że Netanjahu przyjął luksusowe prezenty od swoich zwolenników, w tym od australijskiego miliardera Jamesa Packera oraz hollywoodzkiego producenta Arnona Milchana.

Drugie dochodzenie ma dotyczyć prowadzonych potajemnie rozmów Netanjahu z wydawcą jednej z największych izraelskich gazet; premier miał zażądać przedstawiania go w korzystnym świetle, a w zamian miał użyć swych wpływów, by ograniczyć działalność darmowego i przychylnego mu dziennika.

Netanjahu odrzuca te oskarżenia i nazywa je "polowaniem na czarownice" zorganizowanym przez wrogie mu media.

W ubiegłym tygodniu szef izraelskiej policji Roni Alszeich podczas narady na wysokim szczeblu powiedział, że "wpływowe osoby" wynajęły ludzi, żeby - jak to ujął - "powęszyli wokół" śledczych badających sprawę Netanjahu. Jednocześnie kanał drugi izraelskiej telewizji i portal Ynet, dziennika "Jedijot Achronot", podały, że policja stworzyła zespół śledczych, których zadaniem jest znalezienie błędów i - jak to określono - "dziur" w sprawach przeciwko premierowi.

"Nic nie będzie, ponieważ znam prawdę"

Teraz prokurator generalny przeanalizuje przedstawione mu przez policję wnioski i zadecyduje, czy postawić premierowi zarzuty.

W środę Netanjahu zamieścił na Facebooku post, w którym ponownie odpierał oskarżenia. Jednocześnie przewidział, że śledczy wydadzą zalecenia w sprawie zarzutów przeciwko niemu, jednak jego zdaniem prokuratura ostatecznie je odrzuci.

"Chcę was uspokoić: nic nie będzie, ponieważ znam prawdę" - oświadczył szef izraelskiego rządu. "Będą rekomendacje, pojawią się również hasła: "Bibi jest winny, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej", a także będą niewłaściwe naciski. Ale jestem pewien, że ostatecznie władze prawne dojdą do jednego wniosku, do prostej prawdy: nic tam nie ma" - podkreślił.

Autor: MR/adso / Źródło: reuters, pap