Izrael zalegalizował osiedla. Pierwszy raz od 20 lat

Aktualizacja:

Rząd Izraela zalegalizował trzy żydowskie osiedla wybudowane na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu bez pozwolenia władz izraelskich - poinformowała we wtorek w komunikacie kancelaria premiera Benjamina Netanjahu. To precedens - od 20 lat rząd nie zgadzał się na nowe osiedla.

Jak wyjaśniono, decyzja dotyczy "formalizacji statusu trzech osiedli wybudowanych w latach 90. na mocy ustaleń poprzednich rządów".

Decyzję potępił we wtorek rzecznik palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa, Nabil Abu Rudeina. Oświadczył, że jest to odpowiedź na niedawny list Abbasa adresowany do Netanjahu, w którym palestyński przywódca domaga się zamrożenia osadnictwa jako warunku wznowienia negocjacji pokojowych.

Kwestia osiedli Baruchin, Rechelim, Sansana została poruszona na niedzielnym posiedzeniu rządu Izraela, na zakończenie którego Netanjahu ogłosił utworzenie komisji mającej rozważyć legalizację. W jej skład wszedł on sam, minister obrony Ehud Barak, minister bez teki Benny Begin oraz minister ds. strategicznych Mosze Ja'alon.

Komisja to sztuczka?

Cytowany przez agencję AFP przedstawiciel izraelskich władz oświadczył we wtorek, że "decyzja nie zmienia stanu faktycznego" i nie oznacza budowy "nowych osiedli oraz rozbudowy osiedli już istniejących".

Największym z trzech zalegalizowanych osiedli jest Baruchin, z ok. 350 mieszkańcami. Rechelim i Sansana liczą po ok. 240.

Przedstawicielka izraelskiego ruchu sprzeciwiającego się osiedlom "Pokój Teraz" Hagit Ofran ocenia, że "po raz pierwszy od 1990 roku izraelski rząd decyduje się na budowę nowych osiedli, a manewr z utworzeniem komisji jest sztuczką mającą na celu ukryć przed opinią publiczną prawdziwą politykę rządu".

Osiedlanie podczas okupacji

Według Peace Now na Zachodnim Brzegu jest blisko sto osiedli nieautoryzowanych, czyli takich, które powstały bez zgody rządu. W sprawie 17 toczą się procesy w Sądzie Najwyższym; cztery mają być zlikwidowane w najbliższych miesiącach.

Według prawa międzynarodowego wszystkie izraelskie osiedla budowane na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej są nielegalne. Są bowiem naruszeniem IV konwencji genewskiej, która zakazuje osiedlania ludności cywilnej przez mocarstwo okupujące na okupowanych terytoriach.

Natomiast według izraelskiego prawa osiedle jest legalne, jeśli zostało zbudowane na tzw. ziemiach państwowych i uzyskało wcześniej "autoryzację" ze strony rządu. Ziemie państwowe to działki na Zachodnim Brzegu zajęte przez władze Izraela na podstawie przepisów z czasów otomańskich, brytyjskich i jordańskich (czyli sprzed wojny w 1967 r.).

Manewry własnością

W marcu izraelska organizacja pozarządowa B'Tselem opublikowała krytyczną analizę prawną na temat uznawania ziemi za państwową na Zachodnim Brzegu. B'Tselem uznało, że konfiskata ziem przez Izrael, której "oczywistym celem jest budowa osiedli nielegalnych wedle prawa międzynarodowego", jest z gruntu bezprawna.

- Znaczący odsetek ziem, które Izrael uznał za ziemie państwowe, jest prywatną własnością Palestyńczyków, odebraną prawowitym właścicielom w wyniku prawniczych manipulacji i z naruszeniem miejscowego i międzynarodowego prawa - napisano we wnioskach z raportu.

Nie święta prywatność

Kością niezgody w rządzącej koalicji są losy osiedli zbudowanych na ziemiach, które należały do prywatnych palestyńskich właścicieli. Sąd Najwyższy Izraela uznał osiedla zbudowane na prywatnych działkach za nielegalne w precedensowym wyroku z 1979 r.

Migron i Ulpana to osiedla zbudowane na prywatnej palestyńskiej ziemi. Sąd Najwyższy nakazał ewakuację Migronu do 1 sierpnia br. Po długich negocjacjach rządu z osadnikami postanowiono, że Migron ma być przeniesione dwa kilometry obok na ziemie uznane za państwowe.

W ub. tygodniu członkowie Knesetu podjęli próbę uchwalenia przepisów, które uchroniłyby Migron od przenosin. Nowe prawo zakazywałoby wyburzenia nieautoryzowanego osiedla zbudowanego na prywatnej palestyńskiej ziemi, jeśli domy stoją tam od co najmniej czterech lat i mieszka w nich przynajmniej 20 rodzin. Przeciwko przepisom protestował m.in. minister bez teki Benny Begin.

Ulpanę rząd miał wyburzyć do końca kwietnia. Wicepremier Mosze Jaalon zagroził rozpadem rządzącej koalicji, jeśli Ulpana zostanie zlikwidowana. Ulpana to ledwie pięć domów i trzy przyczepy. Ale według dziennika "Haarec", losy tego miejsca stawiają Netanjahu w niezwykle trudnej sytuacji. Jeśli postanowi je wyburzyć, narazi się skrajnie prawicowym ministrom w swoim rządzie. Jeśli zostawi Ulpanę, pójdzie na konfrontację z Sądem Najwyższym i podważy jego autorytet.

Na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej, palestyńskich terytoriach zajętych przez Izrael w 1967 roku, mieszka blisko pół miliona izraelskich osadników.

Źródło: PAP