Irlandczycy teraz są "za"


Większość Irlandczyków jest przekonana do Traktatu z Lizbony. Tak przynajmniej wynika z ostatniego sondażu, przeprowadzonego przez ośrodek Independent/Quantum.

Gdyby referendum odbyło się w bieżący weekend 55 proc. Irlandczyków zaakceptowałoby unijny dokument, o 16 punktów procentowych więcej, niż w ostatnim grudniowym sondażu.

Prócz niechętnych spadła także liczba niezdecydowanych do 15 proc. z 24 proc. poprzednio.

Wcześniej było "nie"

Irlandczycy zablokowali proces ratyfikacji Traktatu, zwanego także reformującym, w czerwcu ubiegłego roku. Jako jedyny kraj europejski decydujący w bezpośrednim głosowaniu, odrzucili wówczas dokument większością 53,4 proc. oddanych głosów; 46,6 proc. było za.

Irlandzkie "nie" naznaczyło unijną prezydencję francuską i zmusiło europejskich przywódców do koncesji na rzecz Dublina. Na grudniowym szczycie zgodzono się na zachowanie m.in. zasady "jeden kraj - jeden komisarz" oraz niezależności w prowadzeniu polityki podatkowej, o co zabiegała Irlandia.

Wówczas też szef irlandzkiego rządu podtrzymał obietnicę przeprowadzenia kolejnego narodowego referendum przed końcem października 2009 roku. UE chce, by Traktat, którego nadrzędnym zadaniem jest instytucjonalna reforma, w pełni obowiązywał od 1 stycznia 2010 roku.

Czytaj: Irlandia mówi "Nie" Traktatowi

Kryzys pompuje poparcie dla Traktatu

Załamanie gospodarcze na świecie mocno dotknęło Irlandię i nikt nie oczekuje szybkiej poprawy. Grupy proeuropejskie mogą więc - według analityków - szukać pomocy właśnie w Europie. Premier Brian Cowen ma zaś coraz większe kłopoty, właśnie z powodu polityki gospodarczej.

W świetle sondażu, poparcie dla rządzącej partii Fianna Fail spadło do 28 proc. z 36 proc. w ostatnim badaniu w sierpniu ubiegłego roku. Największa opozycyjna siła Fine Gael zyskała w tym czasie cztery punkty procentowe i cieszy się obecnie 27-proc. poparciem.

Proces ratyfikacji Traktatu nie został jeszcze zakończony w Polsce i Niemczech. W Republice Czeskiej - która obecnie przewodniczy UE - nawet się nie rozpoczął. Tam, prezydent Vaclav Klaus pozostaje jednym z najgorliwszych przeciwników dokumentu.

Źródło: Reuters