Przepis z 1861 roku dotyczący homoseksualistów uchylony w Indiach


Sąd Najwyższy Indii w czwartek zniósł pochodzący jeszcze z ery kolonialnej zakaz stosunków homoseksualnych. W wielu częściach Indii decyzja ta spotkała się z entuzjastyczną reakcją ludzi, świętowana była również w państwach sąsiednich, w których aktywiści liczą na przyjęcie podobnych zmian w prawie.

Czwartkowe orzeczenie uchyla część pochodzącego z 1861 roku - czyli z czasów, gdy Indie znajdowały się pod panowaniem brytyjskim - artykułu 377 kodeksu karnego uznającą stosunki seksualne między osobami tej samej płci za sprzeczne z prawem naturalnym. Zakazywało ono tego typu stosunków i uznawało je za przestępstwo, za które groziła kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Jednogłośna decyzja sądu

Pięć osób, które zaskarżyły ten przepis, argumentowało, że jest on dyskryminujący i powoduje, że osoby homoseksualne czują się zagrożone prześladowaniami oraz represjami ze strony policji.

- Żadne dobrowolne stosunki seksualne pomiędzy dwoma zgadzającymi się na to dorosłymi osobami: gejowskie, heteroseksualne czy lesbijskie, nie mogą być uznawane za niekonstytucyjne - powiedział, odczytując orzeczenie, przewodniczący Sądu Najwyższego Dipak Misra. Pięcioosobowy skład sędziowski podjął tę decyzję jednogłośnie.

Jak informuje agencja Reutera, jeszcze przed ogłoszeniem decyzji przed budynkiem Sądu Najwyższego zebrał się tłum zwolenników zniesienia zakazu stosunków homoseksualnych. Odczytanie orzeczenia powitali oni głośnym aplauzem, okrzykami radości i machaniem tęczowymi flagami.

Nadzieje na kres dyskryminacji

Aktywiści mają nadzieję, że likwidacja zakazu wzmocni w Indiach zasadę równouprawnienia, wielu jednak przewiduje, że dyskryminacja ze względu na orientację seksualną się utrzyma. - Nie jesteśmy już przestępcami, ale potrzeba czasu by nastąpiły rzeczywiste zmiany, może 20-30 lat - mówi Debottam Saha, jeden z zaskarżających zakaz wnioskodawców.

Reuters zwraca zarazem uwagę, że czwartkowe orzeczenie mogą także nadal próbować podważać osoby uważające stosunki homoseksualne za zagrożenie dla tradycyjnych wartości. Taka sytuacja miała miejsce już w 2013 roku, gdy z ich inicjatywy przywrócony został zakaz z "Sekcji 377".

- Małżeństwo jest najświętszą częścią naszej kultury, właściwie to wielu kultur - mówi astrolog Suresh Kumar Kaushal, który przyczynił się do przywrócenia zakazu w 2013 roku. - Relacje seksualne są uświęconą częścią tej więzi - przekonuje.

17 lat walki z zakazem

Starania o uchylenie artykułu 377 rozpoczęły się w 2001 roku. W 2009 roku sąd w Delhi opowiedział się za dekryminalizacją stosunków homoseksualnych, ale w efekcie mobilizacji konserwatywnych organizacji politycznych, społecznych i religijnych sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który w 2013 roku podtrzymał obowiązywanie dotychczasowych przepisów. Aktywiści LGBT zwrócili się jednak do Sądu Najwyższego o ponowne rozpatrzenie orzeczenia. Podjęta w czwartek decyzja jest ostateczna i nie podlega dalszej procedurze odwoławczej.

Stosunki homoseksualne uważane są w konserwatywnych społecznie Indiach za temat tabu, tak samo jak w sąsiednich Bangladeszu, Sri Lance czy Pakistanie. Aktywiści z państw sąsiednich liczą, że także im uda się doprowadzić do zniesienia nierównoprawnego traktowania osób homoseksualnych.

Jak zwraca uwagę agencja AP, w ciągu ostatniej dekady w konserwatywnych Indiach poziom akceptacji dla relacji homoseksualnych się zwiększył, szczególnie w dużych miastach, a temat ten zaczął się pojawiać w filmach z Bollywood. Na prowincji jednak osoby homoseksualne traktowane są z niechęcią.

Sąd Najwyższy podkreślił, że orzeczenie odnosi się tylko do tej części artykułu 377, która mówi o stosunkach seksualnych pomiędzy dwoma dorosłymi osobami, a zakaz stosunków seksualnych z dziećmi oraz ze zwierzętami, o czym też jest mowa w tym samym przepisie, pozostaje w mocy.

Podkreślono też, że w orzeczeniu jest mowa wyłącznie o dekryminalizacji stosunków homoseksualnych i sędziowie nie zajmowali się żadnymi kwestiami związanymi z definicją małżeństwa ani prawem spadkowym.

Autor: mm/adso / Źródło: PAP, Reuters, BBC