Władze "zbierają próbki DNA" mieszkańców niespokojnego regionu


Chińskie władze pobierają próbki DNA i inne dane biometryczne od wszystkich mieszkańców zachodniego regionu Sinciang (Xinjiang) - alarmuje w środę organizacja Human Rights Watch (HRW), uznając kampanię za niezgodną z międzynarodowymi normami.

W Sinciangu w ciągu ostatnich kilku lat setki ludzi poniosły śmierć w konfliktach między muzułmańskimi Ujgurami a członkami chińskiej grupy etnicznej Han. Władze obarczają winą za przemoc islamistycznych bojowników.

Wydarzenia te spotkały się z ostrą odpowiedzią sił bezpieczeństwa, a także stanowczymi krokami, które według obrońców praw człowieka ograniczają wyrażanie poglądów religijnych i kultywowanie tradycji w regionie. Wprowadzono tam też szeroko rozpowszechnioną inwigilację.

Sinciang to druga, obok Tybetu, zachodnia prowincja, z którą Pekin ma duże problemyWikipedia

"Badania lekarskie dla wszystkich"

Jak wynika z dokumentu rządowego, na który powołuje się HRW, policja w Sinciangu jest odpowiedzialna za zbieranie zdjęć, odcisków palców, skanów tęczówki i informacji na temat zameldowania.

W ramach programu o nazwie "Badania lekarskie dla wszystkich" przedstawiciele służby zdrowia pobierają próbki DNA mieszkańców i dane na temat grupy krwi. Wszystkie dane są przechowywane i powiązane z numerem identyfikacyjnym obywatela. "Obowiązkowe tworzenie baz z biodanymi całej ludności, w tym DNA, jest poważnym złamaniem międzynarodowych norm praw człowieka. Jest to jeszcze bardziej niepokojące, jeśli dzieje się to ukradkiem, pod przykrywką darmowego programu opieki zdrowotnej" - powiedziała szefowa HRW na Chiny Sophie Richardson. Głównymi celami planu dla Sinciangu jest zebranie danych biometrycznych wszystkich mieszkańców w wieku od 12 do 65 lat i weryfikacja populacji regionu. Plan ten w lipcu w internecie zamieściły władze miasta Aksu.

"Ogólna sytuacja w regionie jest dobra"

"Informacje o grupie krwi powinny zostać przesłane do okręgowych komisariatów policji" - głosi plan. Bez względu na wiek należy zbierać dane dotyczące "priorytetowych osób" i członków ich rodzin - dodano.

"Priorytetowymi osobami" władze określają tych, których uważają za zagrożenie dla bezpieczeństwa. W planie podkreślono, że urzędnicy muszą "chronić prawa mieszkańców". Nie wspomniano jednak, że potrzebne jest dokładne informowanie ich o kampanii ani o tym, czy istnieje możliwość odmowy udziału w programie. Rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang, pytany o raport HRW, oskarżył organizację o "fałszywe" oświadczenia. Na konferencji prasowej w Pekinie powiedział, że ogólna sytuacja w regionie jest dobra.

Prawie 19 milionów przebadanych

HRW cytuje chcącego zachować anonimowość mieszkańca Sinciangu, który obawiał się, że jeśli nie weźmie udziału w programie, zostanie uznany za osobę "politycznie nielojalną". Powiedział też, że nie otrzymał wyników swych badań. Informując o badaniach, państwowe media podają, że uczestnictwo w nich jest dobrowolne. Jednak według HRW wydaje się, że w rzeczywistości od ludzi oczekuje się, że wezmą w nich udział, a czasami wywierana jest na nich presja. Państwowa agencja prasowa Xinhua napisała w listopadzie, cytując przedstawicieli służby zdrowia, że w 2017 roku badania lekarskie przeszło 18,8 mln ludzi w regionie.

CZYTAJ TEŻ: SCS STAJE SIĘ FAKTEM. TEN SYSTEM ZMIENI WSZYSTKO

Autor: MR//kg / Źródło: PAP