Hitlerowski zbrodniarz uniknął kary. Centrum Wiesenthala: chronił go syryjski reżim

Alois Brunner odpowiadał za deportacje ok. 125 tys. ŻydówBundesarchiw/Wikipedia

Alois Brunner, bliski współpracownik Adolfa Eichmanna odpowiedzialny za deportacje ok. 125 tys. Żydów do obozów zagłady, przez kilkadziesiąt lat żył w Damaszku i korzystał z ochrony syryjskiego reżimu - poinformował dyrektor Centrum Wiesenthala w Jerozolimie Efraim Zuroff.

Efraim Zuroff, kierujący Centrum Wiesenthala w Jerozolimie, powiedział, że Alois Brunner został skreślony z listy najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy hitlerowskich. Cztery lata temu Centrum Wiesenthala otrzymało wiadomość od agenta niemieckiego wywiadu, że Brunner zmarł w Damaszku i został tam pochowany. Tym samym, jak podkreślił Zuroff, Brunnerowi udało się uniknąć kary za zbrodnie. Alois Brunner, który urodził się w 1912 roku w Austrii, uciekł do Syrii w 1954 roku. Wcześniej ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem w Niemczech.

Jak poinformował magazyn "Der Spiegel", do Syrii Brunnerowi udało się wyjechać na paszport znajomego z SS, Georga Fischera. Pod tym nazwiskiem mieszkał w Damaszku.

W stolicy Syrii Brunner alias Fischer otworzył i prowadził niewielki sklep z zachodnimi produktami, a także ziołami, które sam przygotowywał.

Pomoc reżimowi

Nazistowskim zbrodniarzem, bliskim współpracownikiem Adolfa Eichmanna, szybko zainteresowały się syryjskie tajne służby, którym później przez wiele lat, jak twierdzi "Spiegel", pomagał w tworzeniu aparatu represji, w tym także w "doskonaleniu" metod torturowania więźniów. Syryjskie władze chroniły Brunnera, którego francuski sąd dwukrotnie zaocznie skazał na karę śmierci. Byłego oficera SS poszukiwał także zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, wyznaczając 500 tysięcy marek nagrody za informację o miejscu jego pobytu. Reżim w Damaszku cały czas twierdził, że nie zna żadnego Aloisa Brunnera. Gdy w 1986 roku prezydent Austrii Kurt Waldheim gościł w Syrii, zwrócił się do wiceprezydenta tego kraju o wydanie Brunnera alias Fischera. Ten odpowiedział: "Bardzo nam przykro, ale nie ma w Syrii człowieka o nazwisku Georg Fischer".

"Obrzydliwy człowiek"

Jednak na krótko przed wizytą Waldheima w Damaszku wywiad z Brunnerem przeprowadził w stolicy Syrii austriacki dziennikarz Kurt Seinitz.

- To najbardziej obrzydliwy człowiek, z jakim miałem styczność w swym życiu - mówił później o Brunnerze Seinitz.

Dziennikarz zwrócił uwagę, że Brunner nie wykazywał nawet odrobiny skruchy. - Niech się pan cieszy, że dla pana oczyściłem piękny Wiedeń z Żydów - mówił nawet. W 1985 roku zbrodniarz udzielił wywiadu niemieckiemu magazynowi "Bunte", w którym przyznał się do prześladowania Żydów w czasie dyktatury Adolfa Hitlera, dodając, że było to właściwe postępowanie. Rozmowa z 72-letnim wówczas Brunnerem była tak bardzo przesiąknięta nienawiścią, że redakcja "Bunte" opublikowała ją w mocno okrojonej wersji. Medialną aktywnością Brunner zraził jednak do siebie syryjski reżim, który pod koniec lat 80. rozpoczął rozmowy z "zaprzyjaźnionymi" władzami NRD w sprawie wydania im hitlerowskiego zbrodniarza. Brunnera uratował wówczas upadek muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec.

Autor: MAC//rzw / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiw/Wikipedia