"Nie mogę zrobić nic innego, niż przeprosić". Przedstawiciel Madrytu o działaniach policji


Przedstawiciel rządu Hiszpanii w Katalonii Enric Millo przeprosił w piątek za gwałtowne działania hiszpańskiej policji podczas zakazanego przez władze centralne niedzielnego referendum niepodległościowego w regionie. Z kolei szef katalońskiej policji oraz liderzy dwóch proniepodległościowych organizacji obywatelskich z tego regionu zostali przesłuchani w Madrycie.

- Gdy widzę te zdjęcia i gdy wiem, że ludzie byli bici, popychani, a jedna osoba była nawet hospitalizowana, nie mogę zrobić nic innego niż nad tym ubolewać i przeprosić w imieniu funkcjonariuszy, którzy interweniowali - powiedział Enric Millo w telewizyjnym wywiadzie.

Były to pierwsze przeprosiny ze strony przedstawiciela rządu w Madrycie po niedzielnych starciach. Według agencji Reutera może to być postrzegane jako pojednawczy gest w kierunku katalońskich przywódców, którzy planują wkrótce jednostronnie proklamować niepodległość regionu.

Według katalońskich służb medycznych, w niedzielę około 900 osób zostało rannych w wyniku starć z policją, która usiłowała uniemożliwić głosowanie w referendum, blokując dostęp do lokali wyborczych, konfiskując urny i karty wyborcze. Doszło też do konfrontacji między funkcjonariuszami katalońskiej policji a skierowaną do tego regionu przez Madryt Gwardią Cywilną.

Przesłuchania

Rzeczniczka Sądu Najwyższego w Madrycie poinformowała w piątek, że przesłuchani zostali szef katalońskiej policji (Mossos d'Esquadra) Josepa Lluisa Trapero oraz liderzy dwóch proniepodległościowych organizacji obywatelskich: Jordiego Cuixarta, szefa Omnium Cultural i lidera głównej organizacji obywatelskiej, stojącej za ruchem niepodległościowym, ANC, Jordiego Sancheza.

Prokuratura nie wnioskowała o areszt. Nie nałożono też na nich żadnych innych środków kontroli prawnej

Zastępczyni Trapero, Teresa Laplana, została przesłuchana przez łącze wideo z Barcelony.

Sąd Najwyższy poinformował, że zarzuty wobec tych osób są aktualne. Osoby te mają zostać ponownie przesłuchane w najbliższych dniach, gdy sąd przestudiuje raport Gwardii Cywilnej na temat incydentów wokół referendum niepodległościowego w Katalonii.

Sanchez powiedział, że jego organizacja nie uznaje "kompetencji tego sądu", i przypomniał, że "nie popełnił żadnego przestępstwa".

Wezwał do dialogu i politycznego rozwiązania obecnego kryzysu. Dodał, że społeczność międzynarodowa mówi o konieczności dialogu oraz że kataloński rząd pokazał, iż jest na niego gotów, ale nie chce wyrzec się wyników referendum.

Aresztowania

Trapero, Cuixart, Sanchez i Laplana składali zeznania w sprawie swej roli podczas demonstracji w Barcelonie w dniach 21-22 września. Rozpoczęły się one dzień po tym, jak hiszpańska policja aresztowała 14 przedstawicieli władz katalońskich i weszła do należących do regionalnego rządu budynków, by uniemożliwić przeprowadzenie referendum w sprawie niepodległości regionu.

Funkcjonariuszom Gwardii Cywilnej uniemożliwiono wówczas opuszczenie budynku, który przeszukali, a liderzy separatystycznych organizacji zorganizowali zgromadzenia przed lokalami. Doszło do zakłóceń. Zniszczone zostały dwa radiowozy, które pokryły separatystyczne naklejki.

Dzięki nieumieszczeniu przesłuchanych osób w areszcie najpewniej uda się uniknąć kolejnych niepokojów w Katalonii po niedzielnym referendum niepodległościowym - ocenia agencja AFP. Głosowanie, uznane za nielegalne przez Madryt, wywołało najpoważniejszy kryzys polityczny między rządzącymi w Katalonii separatystami a konserwatywnym rządem centralnym Mariano Rajoya.

Według szacunków regionalnego rządu Katalonii 90 procent z prawie 2,3 milionów uczestników niedzielnego plebiscytu opowiedziało się za niepodległością tego regionu. Frekwencja wyniosła około 42 procent.

Autor: pk//rzw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: