"Po dzisiejszym koncercie mogę umierać". Stonesi porwali kubańską publiczność


W piątek odbył się na Kubie historyczny koncert The Rolling Stones. Legendarny zespół zagrał w tym kraju po raz pierwszy. - Wiemy, że kiedyś trudno było słuchać naszej muzyki, ale dzisiaj jesteśmy tutaj i dla was gramy. Sądzę, że czasy się zmieniają - zwrócił się do publiczności po hiszpańsku Mick Jagger.

W piątek w Hawanie zespół The Rolling Stones zagrał dla tysięcy ludzi na darmowym koncercie. Fani zaczęli się zbierać na stadionie Ciudad Deportiva de la Habana, gdzie odbywał się koncert, już 18 godzin przed jego rozpoczęciem.

"Hola Habana!"

Mick Jagger przywitał publiczność po hiszpańsku, co wywołało entuzjazm. Dla rzeszy fanów muzycy zagrali 18 swoich klasyków, w tym "Jumpin' Jack Flash", "Sympathy for the Devil" czy "Satisfaction". - Hawana, Kuba i Rolling Stonesi! To niesamowite! Świetnie tu być i was widzieć! - krzyczał ze sceny frontman zespołu. Rozentuzjazmowana widownia, podskakująca w rytm utworów i skandująca "Stonesi! Stonesi!", mogła oglądać swych idoli na wysokich na trzy piętra ekranach. Na koncercie bawili się również goście z zagranicy. W sekcji VIP-owskiej można było zobaczyć byłą supermodelkę Naomi Campbell, aktora Richarda Gere'a i piosenkarza Jimmy'ego Buffet. - Po dzisiejszym koncercie mogę umierać. Zobaczyć Stonesów to było moje ostatnie życzenie - powiedział obecny na koncercie 62-letni Joaquin, na co dzień pracujący jako strażnik.

"Muzyka imperialistów"

Tuż po rewolucji w 1959 r. nowi przywódcy z niechęcią patrzyli na muzykę ze Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. W ich ocenie reprezentowała ona bowiem zdegenerowany kapitalizm. Utwory m.in. The Rolling Stones, Elvisa Presleya i The Beatles były bardzo długo zakazane. Sam Fidel Castro przekonał się jednak w końcu do Johna Lennona, a w dwunastą rocznicę śmierci muzyka odsłonił nawet w Hawanie jego pomnik, zapewniając przy okazji, że "też jest marzycielem". Podejście do Stonesów zmieniło się w latach 80., jednak grupa nie zdecydowała się nigdy przyjechać na wyspę.

Piątkowy koncert był częścią trasy The Rolling Stones po Ameryce Łacińskiej. Plotki o tym, że słynny zespół może przyjechać na Kubę pojawiły się już kilka miesięcy temu, kiedy wyspę odwiedził Mick Jagger, rzekomo poszukujący w Hawanie odpowiedniego miejsca na występ.

Koncert odbył się trzy dni po historycznej wizycie w Hawanie Baracka Obamy, który mówił o pogrzebaniu ostatnich pozostałości zimnej wojny w Amerykach. Była to pierwsza wizyta prezydenta USA na Kubie od 88 lat.

W grudniu 2014 r. po ponad 50 latach Stany Zjednoczone i Kuba skończyły z polityką wzajemnej wrogości.

Autor: mw, kg/tr / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl

Raporty: