"Ludzie wyrzucani jak z katapulty". Horror na stoku w Gruzji

Aktualizacja:

Ludzie ratowali się, skacząc z wyciągu. Ci, którzy nie zeskoczyli, byli wyrzucani na stacji początkowej jak z katapulty - tak na antenie TVN24 świadkowie relacjonowali awarię wyciągu narciarskiego w Gruzji. W kurorcie Gudauri w piątek instalacja odmówiła posłuszeństwa. Co najmniej kilka osób zostało rannych.

W kurorcie Gudauri w pewnym momencie krzesełka zaczęły jechać w odwrotnym kierunku ze zdecydowanie większą prędkością niż zwykle. Narciarze zaczęli ratować się ucieczką, skacząc z krzesełek, inni jednak zostali dosłownie wystrzeleni w powietrze po dojechaniu na sam dół wyciągu - do stacji początkowej.

Według doniesień gruzińskiego portalu Rustavi2.ge rannych zostało 10 osób. Wśród nich czterech obywateli Rosji, dwóch obywateli Ukrainy oraz będąca w ciąży Szwedka. Portal, powołując się na lokalne władze, informuje, że ranni są w stanie "średnio ciężkim", a ich obrażenia to przede wszystkim liczne złamania.

Agencja Reutera informowała wcześniej o ośmiu osobach, które zostały ranne.

"Ludzie uderzali o części wyciągu"

Przebieg awarii na antenie TVN24 opisał jeden ze świadków zdarzenia, Ignacy Niemczycki. Jak powiedział, w pewnym momencie wyciąg zaczął bardzo szybko jechać do tyłu. - Na samym początku to nie stanowiło jakiegoś problemu, po prostu ludzie spadali z tego wyciągu, ale nikomu nic się nie działo - powiedział.

- Natomiast w pewnym momencie na dolnej stacji jedno z krzesełek się zablokowało, wyciąg cały czas jechał do tyłu i kolejne krzesełka z ludźmi uderzały w to zablokowane - mówił. Wówczas sytuacja stała się niebezpieczna, a ludzie zaczęli skakać z pędzących krzesełek, by uniknąć zderzenia.

- Niestety parę osób nie zeskoczyło i ta siła, prędkość wyciągu spowodowała, że wylecieli z krzesełek i uderzali o części wyciągu, o słupy - relacjonował Ignacy Niemczycki. Jak dodał, według jego informacji "przynajmniej dwie osoby są w bardzo poważnym stanie". Na miejscu miał panować chaos. - Miejscowe służby ratownicze kompletnie nie wiedziały, jak zareagować - powiedział na antenie TVN24.

"Wyrzucani jak z katapulty"

Podobnie całe zdarzenie przedstawił inny jego świadek, Wojciech Szacki z Polityki Insight. - Ludzie po prostu zaczęli wypadać z tych krzesełek, które z olbrzymią prędkością zatrzymywały się na dole i jedne wpadały na drugie - opowiadał, dodając, że narciarze "byli wypychani, wyrzucani jak z katapulty z tych krzesełek".

Również on potwierdził, że "co najmniej dwie osoby były w bardzo poważnym stanie".

Szacki stwierdził, że na miejscu "nie było praktycznie żadnej akcji ratowniczej". - Był chaos, helikopter przyleciał z dużym opóźnieniem, nie zadziałał hamulec awaryjny, który mógł ten wyciąg zatrzymać - wymieniał.

Powiedział, że z wyciągiem były w ostatnim czasie problemy techniczne. - Przez cały tydzień nie chodził, dzisiaj ruszył po dłuższej przerwie spowodowanej awarią elektryczności - zaznaczył.

Autor: mm / Źródło: TVN24, Reuters, rustavi2.ge