Gorąca linia dla Rosjan w Holandii. Rządowa agencja: bo dostają pogróżki

Mieszkająca w Antwerpii Rosjanka przekonuje, że po katastrofie malezyjskiego samolotu dostaje pogróżki PAP/EPA, "Gazet van Antwerpen"

Rosyjska Federalna Agencja Rossotrudniczestwo uruchomiła w Holandii gorącą linię dla Rosjan, którzy "otrzymują pogróżki" od Holendrów. Zdaniem miejscowego przedstawiciela agencji Zuraba Agirbowa, linia taka była potrzebna po katastrofie malezyjskiego samolotu linii Malaysia Airlines, na którego pokładzie było 298 pasażerów, w tym 192 Holendrów.

Wszystko zaczęło się od tego, że Zurab Agirbow przeczytał w lokalnej belgijskiej gazecie historię mieszkającej w Antwerpii emigrantki z Rosji, która po zestrzeleniu boeinga 777 zaczęła dostawać pogróżki.

Pracownik Federalnej Agencji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej (Rossotrudniczestwo) obawia się, że groźby mogą przerodzić się w przemoc fizyczną. Zwłaszcza w sąsiedniej Holandii. Więc choć pretekstem miała być sprawa z Belgii, to Rossotrudniczestwo zajęło się tym pierwszym krajem.

- Może dochodzić nawet do pobić na ulicy, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić gorącą linię - powiedział Agirbow "Nowej Gaziecie".

Na razie telefon alarmowy dzwonił mniej niż dziesięć razy. - Dopiero się rozkręcamy, linia działa od pięciu dni i na razie wie o nas za mało osób - powiedział Agirbow.

Treść wszystkich zgłoszeń została przekazana do rosyjskiego konsulatu w Amsterdamie, jednak w żadnym przypadku nie znaleziono podstaw, by angażować do pomocy holenderską policję.

"Wyrzucić Marię Putin"

Od czasu katastrofy malezyjskiego samolotu, do której doszło 17 lipca, holenderskie i światowe media przypominały m.in., że w ekskluzywnym budynku w pobliżu Hagi mieszka córka Władimira Putina, Maria.

Po fali oburzenia, jaka przetoczyła się przez Holandię, burmistrz miasteczka Hilversum, położonego 20 km od Amsterdamu, wezwał w radiowym wywiadzie do "wyrzucenia" Marii "z bagażami z Holandii". Później co prawda przeprosił za swoje słowa, ale oburzenia spowodowanego wiadomością o tym, że Maria Putin wiedzie luksusowe życie w Holandii nie dało się już tak łatwo załagodzić.

Użytkownicy pisali na Twitterze: to świetnie, że mieszka tak blisko Hagi. Nie będzie musiała daleko jeździć, by oglądać proces ojca.

Do "pokojowych protestów" przed domem, gdzie rzekomo mieszkała córka rosyjskiego prezydenta, wzywali też mieszkający w Holandii Ukraińcy.

Artykuł niezgody

W wywiadzie dla belgijskiej lokalnej gazety "Gazet van Antwerpen" 40-letnia Rosjanka Irina opowiedziała, że zaczęła dostawać okraszone wyzwiskami maile i listy o treści "Wynoś się z Belgii!". Twierdzi, że nie jest jedyną Rosjanką, która otrzymuje takie wiadomości, jednak inni nie chcieli rozmawiać z mediami o tym problemie.

- Ludzie piszą do mnie, że Rosjanie nie znają pojęcia "cywilizacja", upokarzają mój naród. To nie jest jednostkowy przypadek. Po katastrofie malezyjskiego samolotu to Rosjanie znaleźli się pod ostrzałem krytyki - powiedziała gazecie Irina, która jest menadżerem w miejscowej firmie przewozowej.

- Po raz pierwszy, odkąd tu zamieszkałam, moi znajomi z Rosji boją się mówić o swoim pochodzeniu. Cały czas słyszą obelgi - podkreśliła kobieta.

Inna Rosjanka, menadżerka rosyjskiego sklepu w Antwerpii, powiedziała gazecie, że codziennie się boi. - Co rano boję się, że ktoś rzuci kamieniem w witrynę mojego sklepu. Codziennie widzę konflikty. Ukraińcy i Rosjanie, którzy robią tu zakupy, ścierają się ze sobą. Kilka razy musiałam ich nastraszyć, że wezwę policję - powiedziała kobieta.

Autor: asz//gak / Źródło: "Nowaja Gazieta", "Gazet van Antwerpen"

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA, "Gazet van Antwerpen"

Tagi:
Raporty: