Gniew kieruje się przeciwko sąsiadowi. Irański konsulat spalony


Iraccy demonstranci wdarli się do budynków irańskiego konsulatu w Basrze, splądrowali jego wnętrza, a potem spalili. To najnowsza odsłona protestów na południu Iraku przeciwko fatalnemu stanowi gospodarki kraju a także przeciwko wpływom Teheranu w Bagdadzie. W nocy z czwartku na piątek nieznani sprawcy dokonali ostrzału rakietowego tzw. Zielonej Strefy w Bagdadzie, w której znajduje się większość urzędów i ambasad.

Irański konsulat dołączył do listy spalonych irackich budynków rządowych, które padły ofiarą wściekłego tłumu w Basrze.

Od 10 lipca na południu kraju dochodzi do protestów miejscowej ludności przeciwko długoletnim zaniedbaniom, w tym rozpadającej się infrastrukturze, przerwom w dostawach prądu, a także przeciwko korupcji w regionie, gdzie wydobywa się znaczną część irackiej ropy naftowej. Mieszkańcy ponad 2-milionowej Basry mówią, że woda w miejskich wodociągach została skażona solą, która osłabia ludzi, zwłaszcza w upalnych miesiącach. Po wypiciu tej wody do lokalnych szpitali trafiły setki osób.

Na to nakłada się gra polityczna wewnątrz Iraku i gniew wobec dużych wpływu Teheranu na politykę iracką. Już w czwartek celem ataków stały się biura szyickich milicji oraz proirańskich partii w Basrze. Wtedy siłom bezpieczeństwa udało się ochronić konsulat, teraz ta sztuka się nie powiodła.

Basra protestuje przeciw korupcji i bezprawiu

Rakiety w Bagdadzie

Przemoc dotyka nie tylko południa kraju. Nieznani sprawcy dokonali w nocy z czwartku na piątek ostrzału rakietowego tzw. Zielonej Strefy w Bagdadzie, w której znajduje się większość urzędów i ambasad. Trzy rakiety spadły w okolicach ambasady USA, wywołując pożar, ale nie powodując poważnych zniszczeń. Do ataku doszło w piątek tuż po północy czasu lokalnego (w czwartek po 23.00 czasu polskiego). Rakiety zostały odpalone z bagdadzkiej dzielnicy Zijuna. Zgodnie z oświadczeniem irackiej armii trafiły one w opuszczony budynek, nie powodując żadnych fizycznych zniszczeń ani ofiar. Był to pierwszy od wielu lat przypadek celnego ataku na bagdadzką Zieloną Strefę.

Ataku najprawdopodobniej nie dokonało tzw. Państwo Islamskie (IS). Również żadna szyicka milicja nie przyznała się do niego. Zdaniem ekspertów może to być jednak ostrzeżenie szyickich milicji, które sprzeciwiają się ingerencji USA w proces tworzenia nowego rządu w Iraku. We wtorek 10 milicji szyickich wydało wspólne oświadczenie, w którym zażądało opuszczenia Iraku przez żołnierzy innych państw. W Iraku przebywa od 5 do 9 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Szyickie Oddziały Mobilizacji Ludowej (PMU) znajdują się również w coraz większym konflikcie z premierem Iraku Hajdarem Dżawadem al-Abadim, w związku z procesem tworzenia nowego rządu. Abadi jest popierany przez USA, co powoduje niezadowolenie proirańskich ugrupowań takich jak blok al-Fatah Hadiego al-Ameriego i Państwo Prawa byłego premiera Nuriego al-Malikiego. Abadi, który stoi na czele największej milicji PMU tj. Organizacji Badr ostrzegał USA, że w ciągu 2 miesięcy obali każdy proamerykański rząd.

Autor: mtom / Źródło: PAP