Francuzi już stracili pierwszych żołnierzy w sercu Afryki

Aktualizacja:

Dwóch francuskich żołnierzy zginęło w starciach w Bangi. Medialne doniesienia potwierdza biuro prezydenta Hollande'a. To pierwsze ofiary po stronie sił rozjemczych. W poniedziałek francuski kontyngent wojskowy rozpoczął rozbrajanie stron walczących w stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej - poinformował szef dyplomacji Francji Laurent Fabius. Pentagon zapowiedział, że wesprze francuskie i afrykańskie wojska w Republice.

Francuscy żołnierze zasilili punkty kontrolne w Bangi i rozpoczęli rozbrajanie napastników. Paryż ostrzegał już wcześniej, że żołnierze użyją siły wobec osób, które nie będą chciały oddać broni. - To trudne zadanie, ale nasi żołnierze są dobrze przygotowani - powiedział Fabius w wywiadzie dla radia France Inter.

Pomoc amerykańska

Minister obrony USA Chuck Hagel nakazał w poniedziałek, by amerykańska armia pomogła przerzucić wojska z Burundi do Republiki Środkowoafrykańskiej. Wcześniej Pentagon poinformował, że minister obrony Francji Jean-Yves Le Drian zwrócił się do Waszyngtonu o wsparcie wojskowe podczas operacji pokojowej w Republice. Pentagon odda do dyspozycji Francuzów samoloty transportowe C-17. Ponadto, jak głosi komunikat resortu obrony USA, Waszyngton "nadal stara się zidentyfikować obszary, w których może udzielić dodatkowej pomocy" siłom pokojowym w Republice Środkowoafrykańskiej.

Pod kontrolą?

Nad Bangi latają francuskie samoloty i śmigłowce bojowe, a sytuacja w stolicy wydaje się być pod kontrolą. Jednak w innych regionach kraju nadal dochodzi do konfliktów i mordów - poinformowała szefowa oddziału Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) w Bangi, Amy Martin.

Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Fatou Bensouda wezwała w poniedziałek strony konfliktu w Republice Środkowoafrykańskiej do natychmiastowego przerwania walk i zaprzestania ataków na cywilów. W przeciwnym razie - jak poinformowała w oficjalnym komunikacie - wobec sprawców przemocy wszczęte zostanie postępowania karne. "Pogarszająca się sytuacja (w Republice Środkowoafrykańskiej) doprowadziła w ciągu kilku ostatnich dni do eskalacji przemocy, zabójstw, napaści seksualnych oraz do rekrutowania dzieci-żołnierzy i innych poważnych zbrodni, do których dochodzi w całym kraju" - głosi komunikat Bensoudy.

Bilans ofiar

Od czwartku w Republice zginęło co najmniej 459 osób. Według Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i organizacji pomocowych bilans ofiar najprawdopodobniej znacznie wzrośnie, ponieważ nie uwzględnia on zabitych, którzy zostali pośpiesznie pochowani, a w czasie nasilenia walk rodziny nie mogły zgłosić ich śmierci żadnym oficjalnym instancjom. W sobotę Francja zwiększyła swój kontyngent wojskowy w Republice Środkowoafrykańskiej do 1600 żołnierzy z powodu obaw przed nowymi atakami byłych rebeliantów islamskich na ludność stolicy, złożoną głównie z chrześcijan.

Również Unia Afrykańska zapowiedziała w sobotę zwiększenie - do 6 tys. żołnierzy - swego kontyngentu wojskowego w Republice Środkowoafrykańskiej; wynosi on obecnie 3,5 tys. ludzi. Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci nękana jest zamachami stanu i buntami. Sprawcami nowej fali morderstw i grabieży w Bangi są byli rebelianci z ugrupowania Seleka, wywodzący się z muzułmańskiej północy kraju. W marcu tego roku muzułmańscy rebelianci obalili chrześcijańskiego prezydenta Francois Bozize, a jego miejsce zajął przywódca Seleki, Michel Djotodia. Prezydent Francois Hollande obiecał w sobotę na szczycie w sprawie bezpieczeństwa w Afryce, że interwencja wojskowa Francji będzie "szybka i skuteczna". Francja alarmowała od miesięcy, że w jej dawnej kolonii może dojść do ludobójstwa. Na lotnisku w Bangi stacjonowało od dawna 650 francuskich żołnierzy.

Autor: mn\mtom,gak / Źródło: reuters, pap