"Financial Times": Rosja nęka sąsiadów, nie można na to pozwolić


Podczas gdy Władimir Putin usiłuje odgrywać męża stanu w sprawie Syrii, Rosja szantażuje i nęka najbliższych sąsiadów, usiłując odwieść byłe radzieckie republiki od zacieśnienia więzów z UE - pisze "Financial Times" i apeluje, by Moskwie na to nie pozwolić.

Moskwa chciałaby, aby Ukraina, Mołdawia i Armenia przystąpiły do Unii Celnej z Rosją, tworzonej z Białorusią i Kazachstanem. Armenia w tym miesiącu zasygnalizowała gotowość przystąpienia do tego bloku, Mołdawia pozostała nieugięta - zauważa w piątek dziennik.

Dodaje, że w rosyjskim podejściu do sąsiadów jest niewiele marchewek, ale kije mają charakter dobrze przewidywalny - to blokowanie istotnego eksportu czy groźby dotyczące zasobów energetycznych.

Po pierwsze Ukraina

Geopolitycznie najważniejszym z tych krajów jest Ukraina, z którą związany jest dylemat Unii Europejskiej; na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie Ukraina ma podpisać umowę stowarzyszeniową z UE, a Mołdawia i Gruzja mają parafować takie porozumienia. Jednak mimo niedociągnięć władz w Kijowie w kwestii niezbędnych reform czy uwięzienia byłej premier Julii Tymoszenko, UE powinna zdecydować się na ściślejszą integrację z tym krajem - ocenia "FT". Po pierwsze umowa jest w dalszym ciągu najlepszą szansą dla Ukrainy, aby znaleźć się na drodze w kierunku opartej na prawie demokracji; z kolei niepodpisanie porozumienia sprawiłoby, że "Ukraina byłaby 'stracona' dla Europy, ponieważ jej gospodarcza słabość ostatecznie mogłaby pchnąć prezydenta (Wiktora) Janukowycza do przystąpienia do Unii Celnej z Rosją" - twierdzi gazeta. Po drugie nie można pozwolić Rosji, by dominowała i narzucała swoją wolę krajom, które "mają prawo do stanowienia o własnej przyszłości, wolne od zewnętrznych gróźb". Jeśli "Ukraina woli być częścią 'Europy', a nie poradzieckiego klubu Putina, to UE z pewnością powinna stworzyć mechanizmy, które zagwarantują wdrażanie przez nią reform. Ale powinna sama poprowadzić Ukrainę pod drzwi" - konkluduje "Financial Times".

Autor: //gak / Źródło: PAP