Protest na czerwonym dywanie. Mick Jagger: to oni odziedziczą planetę


Chodziło o to, aby zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne - przekonywali aktywiści, którzy w sobotę przez siedem godzin okupowali czerwony dywan festiwalu filmowego na Lido w Wenecji. Protest w ostatnim dniu imprezy poparli obecni tam piosenkarz Mick Jagger i aktor Donald Sutherland. - Cieszę się, że ludzie chcą protestować - powiedział wokalista Rolling Stones.

W sobotę rano włoscy i zagraniczni działacze komitetu przeciwników wielkich statków i ekolodzy ubrani w białe kombinezony zajęli festiwalowy dywan z dziesiątkami transparentów, na których widniały hasła protestacyjne oraz w obronie historycznego miasta i środowiska naturalnego.

"Chodziło o to, aby zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne"

Po południu, na kilka godzin przed rozpoczęciem gali rozdania nagród, manifestanci opuścili dobrowolnie czerwony dywan przed wejściem do pałacu festiwalowego. Jak wyjaśnili, zrobili to, by uniknąć "jakichkolwiek starć z siłami porządkowymi". Wyrazili rozczarowanie brakiem reakcji i poparcia ze strony dyrekcji festiwalu oraz aktorów dla ich protestu. "Jesteśmy w każdym razie usatysfakcjonowani, bo wszystko przebiegło w pokojowy sposób. Chodziło o to, aby zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne, przekonać, że trzeba powiedzieć 'dość' wielkim statkom i nakłonić rząd, by w swym programie uznał za priorytetowe problemy planety" - głosi oświadczenie inicjatorów protestu na 76. festiwalu filmowym w Wenecji.

"Cieszę się, że ludzie chcą protestować"

Protest odbywał się w czasie, gdy w pałacu trwała konferencja prasowa zaproszonego na Lido Micka Jaggera. Wokalista Rolling Stones oświadczył: - Cieszę się, że to robią. To oni odziedziczą planetę. - W USA kontrole środowiska, które pomogłyby chronić klimat, zostały wstrzymane. Cieszę się, że ludzie chcą protestować, całkowicie ich popieram - zapewnił rockman. Przyjechał on na zamykający festiwal pokaz filmu "The Burnt Orange Heresy" Giuseppe Capotondiego, w którym występuje.

Na tej samej konferencji prasowej obecny był także amerykański aktor Donald Sutherland. - Kiedy jest się w moim wieku, wiecie, kiedy ma się 85 lat, ma się dzieci i wnuki… Nic im nie zostawimy, jeżeli nie odsuniemy tych ludzi od władzy, w Brazylii, Londynie i Waszyngtonie. Oni rujnują świat - przekonywał gwiazdor.

Autor: momo//rzw / Źródło: PAP, Reuters