Gwiazda zniknęła. W tle afera podatkowa i walka o "nieskazitelność moralną"


Na koncie ma role w filmach "X-Men" i "Iron Man", reklamowała ekskluzywne zegarki i diamenty, a tylko w chińskich mediach społecznościowych śledzą ją 62 miliony internautów. Od czerwca niczego od niej i o niej się jednak nie mogą dowiedzieć. Fan Bingbing zniknęła.

Słuch o chińskiej gwieździe Fan Bingbing zaginął w czerwcu, kiedy w mediach zaczęły pojawiać się doniesienia, że mogła być objęta śledztwem dotyczącym procederu unikania opodatkowania w branży filmowej. Przedłużająca się nieobecność 37-letniej aktorki i piosenkarki wywołała szalone spekulacje co do jej losów. Wśród rozważanych scenariuszy jest ten, że została zatrzymana i przebywa w areszcie.

Do Fan próbowali dotrzeć reporterzy agencji Reutera. Jej agent nie odbiera telefonów. Pytanie skierowane do rzecznika chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych spotkało się z odpowiedzią: "Czy państwo sądzą, że to jest problem dyplomatyczny?". Komentarza odmówiło też Biuro Bezpieczeństwa Publicznego w Pekinie.

"Potrzeba pozytywnej energii"

Za hipotezą, że zniknięcie artystki ma związek z domniemanymi nadużyciami podatkowymi, przemawiać mogą - uważa Reuters - ostatnie działania chińskich władz wobec przedstawicieli popkultury. Ewidentne przykracanie im cugli ma promować kryształową uczciwość oraz wyeliminować zachowania postrzegane jako sprzeczne z ideologiczną linią rządzącej partii komunistycznej. - W nowych regulacjach dotyczących promocji filmów zapisano, że twórcy muszą dążyć zarówno do doskonałości zawodowej, jak i do nieskazitelności moralnej - tłumaczy Si Ruo z wydziału dziennikarstwa prestiżowego chińskiego Uniwersytetu Tsinghua. - W procesie nieskrępowanego rozwoju branży w ciągu ostatnich kilku lat mogliśmy przeoczyć potrzebę pozytywnej energii, więc interwencja rządu jest uzasadniona - przekonuje.

Umowy "yin-yang"

Fan Bingbing, nazywana "chińską Jennifer Lawrence", została w ubiegłym roku przez magazyn "Forbes" sklasyfikowana na szczycie najbogatszych chińskich celebrytów, z rocznymi zarobkami rzędu 300 milionów juanów (ponad 160 milionów złotych). Pojawiły się zarzuty, że sumą tą w niewystarczającym stopniu podzieliła się z fiskusem.

W maju jeden z prezenterów chińskiej telewizji opublikował w internecie porozumienia płacowe zwane kontraktami "yin-yang". Inna była w nich suma rzeczywistego wynagrodzenia, a inna - niższa - na potrzeby służb podatkowych. Proceder ten miał dotyczyć między innymi Fan.

Wychodzący w Hongkongu dziennik "South China Morning Post" donosił wówczas, że studio, z którym związana jest Fan, zaprzeczyło, jakoby artystka kiedykolwiek podpisywała odrębne kontrakty. Chiński urząd podatkowy w czerwcu poinformował natomiast o wszczęciu dochodzenia w sprawie unikania płacenia podatków w branży filmowej i telewizyjnej.

"Porządki" w kulturze

Motywowane moralnie "wielkie sprzątanie" w chińskiej kulturze dotyczy nie tylko podatków oraz obejmuje nie tylko film i telewizję. Na celownik wzięto także takie dziedziny, jak gry wideo, blogerów czy raperów.

Państwowe media zaczęły używać takich terminów, jak "skażeni artyści", a oficjalne instytucje grożą zakazaniem występów gwiazdom zachowującym się "nieodpowiednio", czyli na przykład używającym narkotyków, oddającym się hazardowi lub korzystającym z usług prostytutek.

We wrześniu pekińskie stowarzyszenie organizatorów imprez kulturalnych wystosowało list otwarty, w którym zapewniło, że będzie działało na rzecz "oczyszczenia" rozrywki w mieście i wiodło artystów w kierunku "podstawowych wartości socjalistycznych". - Celebryci postrzegani są jako broń w walce ideologicznej prowadzonej przez partię (komunistyczną) na wszystkich frontach jednocześnie - ocenia Jonathan Sullivan, specjalista ds. chińskich z uniwersytetu w Nottingham.

ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW O ŚWIECIE"

Autor: mtom,rzw,kwoj / Źródło: Reuters