Zasypali Trumpa liczbami. Juncker chce lecieć do Waszyngtonu, Macron mówi o "trudnych czasach"


Prezydenci Francji i USA, Emmanuel Macron i Donald Trump, z zadowoleniem przyjęli postępy w negocjacjach handlowych podczas szczytu G7 w kanadyjskiej miejscowości La Malbaie - poinformowała w piątek agencja AFP po dwustronnym spotkaniu obu przywódców.

Emmanuel Macron i Donald Trump - jak podkreśla AFP - nie wypracowali jednak wspólnego stanowiska w sprawie ceł.

"Wszyscy wyrażają wolę współpracy"

- Idziemy razem naprzód - powiedział Macron. - Nic nie jest przesądzone, wszyscy wyrażają wolę współpracy. Żyjemy w trudnych czasach, które ciągle wymuszają dialog - dodał francuski przywódca. W podobnym tonie wypowiedział się Trump, który wskazał na "bardzo dobre relacje z prezydentem Francji". Uczestnicy szczytu G7 mają rozmawiać przede wszystkim na temat inkluzywnego wzrostu gospodarczego, rynku pracy przyszłości, równość płci, zmian klimatycznych i czystej energii oraz pokoju i bezpieczeństwa. Oczekuje się jednak, że rozmowy zdominowane będą przez ogłoszoną pod koniec maja decyzję USA o nieprzedłużaniu Kanadzie i UE wyłączenia z programu ceł na stal i aluminium, co wywołało spore oburzenie wśród tych tradycyjnych sojuszników USA. Jeszcze w piątek rano Trump napisał na Twitterze: "Udaję się do Kanady na (szczyt) G7, na rozmowy, które głównie skupią się na od dawna już niesprawiedliwych praktykach handlowych stosowanych wobec Stanów Zjednoczonych. Stamtąd jadę do Singapuru na rozmowy z Koreą Północną na temat denuklearyzacji".

Juncker gotowy pojechać do USA

Z relacji źródeł unijnych wynika, że przedstawiciele UE próbowali w piątek przekonać prezydenta USA Donalda Trumpa do zniesienia ceł, przedstawiając mu szereg danych na temat wymiany handlowej między UE a USA, ale dyskusja raczej nie przyniosła przełomu. Argumenty UE przedstawiał przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, wspierany przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kanclerz Niemiec Angelę Merkel. Juncker zaoferował na zakończenie, że przyleci do Waszyngtonu, żeby "zbudować most ponad wzbudzającą podziały narracją". Propozycję tę Trump miał skwitować skinięciem głowy. Delegacja UE zasypała prezydenta Trumpa liczbami obrazującymi różńe aspekty wymiany handlowej między UE a USA, bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Stanach Zjednoczonych czy liczbę stworzonych tam miejsc pracy. Nie było jednak oznak, żeby dyskusja posunęła się naprzód. Jak ocenił jeden z obecnych podczas rozmów urzędników, "była to relatywnie przewidywalna dyskusja", która zakończyła się bez konstruktywnych wniosków, ale i bez eskalacji. Atmosfera była spokojna, w zdecydowanym kontraście z gorącą temperaturą wypowiedzi na Twitterze. Inne źródło oceniło, że dla UE była to przede wszystkim okazja, żeby po raz pierwszy od wprowadzenia ceł porozmawiać z Trumpem twarzą w twarz i zakwestionować perspektywę USA. Była to również demonstracja, że UE jest przygotowana, uzbrojona w "argumenty, liczby i fakty".

Spór o cła

Mimo braku konkretnych wniosków, gospodarz spotkania premier Kanady Justin Trudeau zamknął temat handlu, żeby na następnej sesji w piątek wieczór czasu lokalnego przejść do rozmów o polityce zagranicznej. Na agendzie miały być cztery główne punkty: Korea Północna, Iran, Morze Południowochińskie i Rosja. Co do wszystkich tych punktów wewnątrz G7 panuje zgoda. Po spotkaniu w gronie siedmiu przywódców, Trudeau i Trump odbyli spotkanie dwustronne. Administracja USA ogłosiła 31 maja, że nie przedłuży Unii Europejskiej, Kanadzie i Meksykowi wyłączenia z programu 25-proc. ceł ochronnych na stal i 10-proc. na aluminium, tłumacząc ich wprowadzenie względami bezpieczeństwa narodowego. Kanada nazwała tę argumentacją absurdalną i zapowiedziała środki odwetowe. Podobne kroki podjęła UE. Zarówno Bruksela jak i Ottawa wszczęły też spór z USA przed Światową Organizacją Handlu (WTO). W tym samym czasie w kanadyjskim Whistler obradowali ministrowie finansów G7. W podsumowaniu spotkania sześć państw wyraziło "jednogłośne zaniepokojenie i rozczarowanie" działaniami USA, wzbudzając spekulacje, że i szczyt przywódców G7 zakończy się brakiem opartej na konsensusie wspólnej deklaracji końcowej.

Autor: ptd/adso / Źródło: PAP