Erdogan ostrzega Grecję i Cypr: nasze okręty i samoloty śledzą sytuację


Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegł we wtorek Grecję, Cypr i międzynarodowe firmy prowadzące poszukiwania podmorskich złóż gazu na Morzu Śródziemnym, by "nie posunęły się za daleko" i nie naruszały tureckich praw.

- Oportunistyczne próby dotyczące poszukiwania gazu u wybrzeży Cypru i dotyczące Wysp Egejskich nie umykają naszej uwadze - powiedział Erdogan, zwracając się do deputowanych ze swej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). - Ostrzegamy tych, którzy posuwają się za daleko w błędnych kalkulacjach na Cyprze i Morzu Egejskim - podkreślił.

"Z bliska śledzimy sytuację"

Agencja EFE pisze wręcz, że turecki prezydent zagroził możliwą turecką interwencją na Cyprze i na Morzu Egejskim.

- Nasze prawa na Morzu Egejskim i Cyprze są dla nas takie same jak w Afrinie (w Syrii - red.). Nasze okręty wojenne i nasze siły powietrzne z bliska śledzą sytuację, by przeprowadzić dowolną interwencję - powiedział Erdogan.

Od 20 stycznia Turcja prowadzi operację wojskową w Afrinie na północnym zachodzie Syrii, która jest wymierzona w kurdyjskich bojowników.

Erdogan przemawiał w czasie, gdy tureckie okręty wojenne uniemożliwiają statkom, wynajętym przez włoski koncern ENI we współpracy z rządem nieuznawanego przez Ankarę Cypru, poszukiwanie podmorskich złóż gazu ziemnego na południe od Larnaki. Miasto to położone jest na wschodnim wybrzeżu Cypru, ok. 10 km od granicy z zamieszkaną przez cypryjskich Turków Republiką Turecką Cypru Północnego.

Turcja sprzeciwia się - jak mówi - "jednostronnym poszukiwaniom" złóż przez Cypr, ponieważ pomijają one prawa Turków cypryjskich do naturalnych zasobów tej podzielonej wyspy. Rząd Cypru podkreśla z kolei, że jego suwerennym prawem jest poszukiwanie gazu, a wszelkie dochody z wydobycia zostaną równo podzielone po zjednoczeniu wyspy.

Jak pisze agencja AP, wielu mieszkańców Turcji oskarża też Grecję o roszczenia do niezamieszkanych wysp na Morzu Egejskim u wybrzeży Turcji.

Turecki okręt staranował łódź

Greckie władze poinformowały we wtorek, że okręt patrolowy tureckiej straży przybrzeżnej staranował ok. północy łódź greckiej straży przybrzeżnej w pobliżu skalistej wysepki Imia (po turecku Kardak), w południowo-wschodniej części Morza Egejskiego. W styczniu 1996 roku w tej części Morza Egejskiego, do której prawa roszczą sobie oba kraje, doszło do poważnego kryzysu, który omal nie doprowadził do konfliktu zbrojnego.

Grecka straż przybrzeżna podała, że nikomu nic się nie stało, ale twierdzi, że lekko uszkodzona została rufa jednostki. Dokładne okoliczności incydentu nie są znane. Agencja AP przypomina, że wody wokół Imii to miejsca połowów i że przyciągają one łodzie rybackie z obu krajów.

Rzecznik greckiego rządu Dimitris Canakopulos wyraził zaniepokojenie incydentem, ale zaapelował o spokój. - Nie ma potrzeby dolewać dodatkowej oliwy do ognia. Potrzebujemy spokoju, zdrowego rozsądku i zajęcia się tą sytuacją w poważny sposób - powiedział.

- Ostatnio obserwujemy coraz bardziej prowokacyjne zachowanie ze strony Turcji, co jest poważnym źródłem naszego zaniepokojenia - dodał.

Unia Europejska wezwała w poniedziałek Turcję do przerwania blokady poszukiwań podmorskich złóż gazu w pobliżu Cypru. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk podkreślił, że władze w Ankarze powinny respektować suwerenność Cypru.

Greckie MSZ potępiło lekceważenie przez Turcję prawa międzynarodowego i "rażące naruszenie" suwerennych praw Cypru.

W czwartek ENI i rząd w Nikozji poinformowały o pierwszych sukcesach w poszukiwaniach gazu. Cypryjski minister handlu i przemysłu Jeorjos Lakkotrypis powiedział, że pod morskim dnem w odległości ok. 60 mil morskich (ok. 110 km) na południe od cypryjskiego miasta portowego Pafos na zachodnim wybrzeżu wyspy odkryto złoża gazu "wspaniałej jakości".

Podział Cypru na zamieszkaną przez Greków cypryjskich Republikę Cypru i nieuznawaną przez społeczność międzynarodową Republikę Turecką Cypru Północnego nastąpił w 1974 roku. Do podziału doszło w wyniku interwencji armii tureckiej w odpowiedzi na zamach stanu przeprowadzony przez greckich nacjonalistów z Cypru. Na północy wyspy do dziś stacjonują wojska tureckie. Ankara nie uznaje Republiki Cypru i nie zgadza się na poszukiwania gazu, dopóki nie zostanie rozwiązany konflikty cypryjski.

Autor: adso / Źródło: PAP