Egipcjanie tworzą radę obrony rewolucji

Aktualizacja:

Niektórzy organizatorzy egipskich protestów oświadczyli, że zamierzają sformować radę do obrony rewolucji i negocjacji z rządzącymi w kraju wojskowymi. Władze poinformowały natomiast, że podjęto śledztwo przeciwko byłemu premierowi oraz byłemu ministrowi spraw wewnętrznych.

- Celem rady (…) jest utrzymanie dialogu z Najwyższą Radą Wojskową i prowadzenie rewolucji przez fazę przejściową – powiedział reporterom na placu Tahrir Khaled Abdel Qader Ouda. I dodał: - Rada będzie miała prawo do zwoływania i odwoływania protestów w zależności od tego jak rozwinie się sytuacja.

W skład rady ma wejść około 20 osób, w tym organizatorzy protestów, prominentni działacze i polityczni liderzy.

Wojskowi zapewniają

Kilka chwil wcześniej armia poinformowała, że do czasu utworzenia nowego rządu, na czele Egiptu będzie stał dotychczasowy gabinet.

- Obecny rząd i gubernatorzy zobowiązują się do prowadzenia spraw aż do sformowania nowego rządu – oświadczył przedstawiciel armii generał Mohsen el-Fangari w komunikacie przekazanym telewizji. Nie wspomniano jednak o tym, kiedy rząd zostanie sformowany. Ten, który rządzi obecnie powstał w ostatnich tygodniach władzy Mubaraka.

Tymczasem państwowa telewizja w Egipcie poinformowała, że szef Najwyższej Rady Wojskowej spotkał się z przedstawicielami rządu, w tym premierem i ministrem spraw wewnętrznych. Mohamed Tantawi, stojący na czele Najwyższej Rady, rozmawiał również z przewodniczącym Sądu Konstytucyjnego i ministrem sprawiedliwości. Tantawi miał poruszyć temat "jak najszybszego powrotu do normalności". Według przekazów telewizji, do służby mają zostać przywróceni policjanci, którzy zeszli z ulic krótko po wybuchu rewolucji.

Śledztwo przeciwko byłemu premierowi

Władze Egiptu poinformowały za pośrednictwem państwowej telewizji, że podjęto śledztwo w sprawie zarzutów stawianych byłemu premierowi Ahmedowi Nazifowi oraz byłemu ministrowi spraw wewnętrznych Habibowi el-Adli i byłemu ministrowi informacji Anasowi el-Fekiemu. Wszyscy trzej otrzymali zakaz opuszczania kraju.

Generał el-Fangari, poinformował również, że "Arabska Republika Egiptu zobowiązuje się do przestrzegania wszystkich regionalnych i międzynarodowych zobowiązań i traktatów". Wśród układów jest ten z roku 1979, który Egipt podpisał z Izraelem jako pierwszy kraj arabski.

Wojsko oznajmiło też, że "będzie czuwać na zagwarantowaniem pokojowego przekazania władzy w ramach systemu demokratycznego, który pozwoli pochodzącej z wyboru władzy cywilnej zarządzać krajem w celu zbudowania wolnego demokratycznego państwa".

Żądania protestujących

Dwa komunikaty wystosowali wcześniej działacze z kairskiego placu Tahrir.

Główna grupa organizatorów protestów zażądała zniesienia stanu wyjątkowego, który był wykorzystywany przez Mubaraka do zwalczania opozycji. Innym żądaniem protestujących jest zwolnienie więźniów politycznych. Chcą również zgody na zaangażowanie cywili w proces przekazywania władzy.

Natomiast traktowane z podejrzliwością przez Stany Zjednoczone Bractwo Muzułmańskie zadeklarowało, że nie dąży do przejęcia władzy i wyraziło uznanie dla działań, jakie rządzący obecnie wojskowi podejmują w kierunku przekazania władzy cywilom.

"Bractwo Muzułmańskie nie szuka osobistych korzyści, zatem głosi, że nie ubiega się o prezydenturę i nie będzie dążyć do większości w parlamencie oraz uważa się za sługę tych uczciwych ludzi. Popieramy i cenimy sobie słuszny kierunek, jaki przyjęła Najwyższa Rada Wojskowa na drodze do przekazania władzy w celu utworzenia cywilnego rządu zgodnie z wolą ludu" - stwierdzono w oświadczeniu.

Szczęśliwy plac

Wcześniej władze poinformowały o skróceniu godziny policyjnej. To właściwie tylko formalność. Egipcjanie, którzy od tygodni okupowali plac Tahrir, ignorowali nałożone obostrzenia. Godzina policyjna obowiązywała do tej pory między godziną 20 a 6 rano.

W Egipcie, w sobotę od rana nadal panowała euforia w związku z odejściem Mubaraka. Na moście prowadzącym do jednego z wejść na plac Tahrir, na którym skupiły się protesty przeciw Mubarakowi, grupa młodych ludzi tańczyła, wymachiwała egipskimi flagami i zatrzymywała samochody, by pozdrowić kierowców. - Poranek zwycięstwa - krzyczał jeden z nich z uśmiechem na twarzy.

Na samym placu część uczestników protestów o świcie wciąż spała. Większość z nich spędziła całą noc świętując zwycięstwo. Niektórzy mają zachrypnięty głos od wznoszonych od piątku okrzyków radości po przekazaniu władzy przez Mubaraka wojskowym.

- To nasze święto, urodziliśmy się na nowo - krzyczał jeden z protestujących. - To koniec niesprawiedliwości. Byliśmy opóźnieni w porównaniu z innymi krajami, teraz zyskaliśmy wartość w oczach zagranicy, świata arabskiego - twierdził demonstrant.

Decyzję Mubaraka o ustąpieniu ogłoszono w czasie, gdy w całym Egipcie protestowało przeciw niemu ponad milion ludzi. Wpływowa egipska armia zapewniła, że nie chce zastąpić "prawowitej władzy, której domaga się naród".

Wojsko pracuje

Rozlokowani wokół placu Tahrir żołnierze, zaczęli w sobotę rano usuwać otaczające protestujących barierki ochronne i drut kolczasty. Zlikwidowano m.in. barykady ustawione przed Muzeum Egipskim przy północnym wejściu na plac. Czołgi, które blokowały wjazd na plac, odsunęły się na bok zwalniając drogę.

Armia uprząta wraki samochodów spalonych podczas zamieszek, do których doszło pomiędzy siłami porządkowymi oraz zwolennikami i przeciwnikami Mubaraka w szczytowym okresie demonstracji. Pomagają im cywile, którzy samorzutnie porządkują plac.

Źródło: PAP