Dziewięć osób zastrzelonych, 450 rannych. Starcia w Egipcie, wojsko na ulicach

Aktualizacja:

Dziewięć osób zostało zabitych z broni palnej w Suezie - podały źródła medyczne w tym mieście. To pierwsze ofiary śmiertelne starć, do jakich doszło w drugą rocznicę wybuchu protestów, które doprowadziły do obalenia autorytarnego prezydenta Hosniego Mubaraka. Rannych jest ok. 450 osób. W nocy na ulicach pojawiło się wojsko i wozy bojowe.

W Kairze pod pałacem prezydenckim przeciwko protestującym, którzy próbowali sforsować zasieki otaczające pałac, użyto gazu łzawiącego.

W Ismailii setki protestujących wdarły się do siedziby władz prowincji. Policja użyła gazu łzawiącego. Wcześniej młodzież w Ismailii splądrowała biura Partii Wolności i Sprawiedliwości, politycznego ramienia Bractwa Muzułmańskiego. Zginęła tam jedna osoba.

W Aleksandrii protestujący sformowali ludzki łańcuch pod meczetem Qaed Ibrahim w centrum miasta. Pod siedzibą władz lokalnych demonstranci starli się z policją. Gaz łzawiący i czarny dym z opon, podpalonych przez młodzież, wypełniły powietrze. Dziewięć osób zostało rannych śrutem małego kalibru - podał Reuters, powołując się na źródła w służbach medycznych i siłach bezpieczeństwa. Tysiące ludzi wyszło na ulice również w Port Saidzie i Suezie. W Suezie według służb zginęło osiem osób.

Kair: protesty na placu Tahrir

W Kairze demonstranci zebrali się na placu Tahrir, który dwa lata temu był sercem protestów i epicentrum wydarzeń. Jeszcze przed świtem protestujący próbowali sforsować betonowe zapory chroniące przed dostępem do budynków rządowych. Co najmniej raz policjanci użyli substancji zapalającej rzuconej w ich kierunku, by podpalić namioty ustawione przez młodzież.

Po pomoc do żołnierzy

Prezydent Egiptu Mohammed Mursi zaapelował o odrzucenie przemocy. - Apeluję do wszystkich obywateli o przestrzeganie szlachetnych wartości rewolucji, by można było swobodnie i pokojowo wyrażać swe opinie, i odrzucenie przemocy w słowach i czynach - oświadczył egipski przywódca.

Gdy prośby prezydenta nie poskutkowały, na ulicach pojawiło się wojsko.

- Zwróciliśmy się do sił zbrojnych, aby dopóki nie minie ten trudny okres wysłały na miejsce wsparcie - przyznał szef departamentu ds. bezpieczeństwa w Suezie, Adel Refaat. Dowództwo egipskiej Trzeciej Armii Polowej podało, że celem wojska jest teraz obrona instytucji państwowych, a nie stawanie po czyjejś stronie.

"Chleba, wolności, sprawiedliwości społecznej"

Do protestów wezwali młodzieżowi aktywiści i laickie ugrupowania opozycyjne, chcąc wykorzystać demonstracje do wywarcia presji na prezydenta Mohammeda Mursiego i jego rządzące Bractwo Muzułmańskie. Wielu świeckich i liberalnych Egipcjan oskarża prezydenta i Bractwo o próbę zmonopolizowania władzy. Jak zauważa Reuters, Mursi, który piastuje urząd prezydenta od pół roku, obarczany jest odpowiedzialnością za kryzys gospodarczy wywołany niestabilnością w kraju po 2011 roku. Przeciwnicy Mursiego zaapelowali do Egipcjan, by wyszli na ulice pod takimi samymi hasłami, jak dwa lata temu: "Chleba, wolności, sprawiedliwości społecznej". Bractwo Muzułmańskie nie zwołało oficjalnie własnych wieców. Zdecydowało się uczcić rocznicę obalenia Mubaraka akcjami charytatywnymi.

Autor: jk,twis/jaś / Źródło: PAP/Reuters

Tagi:
Raporty: