"Dyktatorzy będą musieli zapłacić za swe czyny"

Aktualizacja:

Konwój z pomocą humanitarną dotarł dziś do syryjskiego Hims i wkrótce będzie próbował dostarczyć żywność do dzielnicy Baba Amro, która była odcięta od świata w wyniku miesięcznych bombardowań. Także w piątek Nicolas Sarkozy ogłosił, że zamierza zamknąć francuską ambasadę w Syrii na znak protestu przeciwko represjom reżimu, a Władimir Putin obiecał, że Moskwa zrobi wszystko by położyć kres wojnie domowej i pojednać zwaśnione strony.

- Jesteśmy w Hims i przygotowujemy się do wjazdu do Baba Amro - powiedziała rzeczniczka Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) Carla Haddad.

W czwartek władze syryjskie zezwoliły organizacjom pomocowym na wejście do Baba Amro w położonym na zachodzie Syrii mieście Hims. Doszło do tego kilka godzin po wycofaniu się większości syryjskich rebeliantów z tej dzielnicy, która przez prawie miesiąc była bombardowana przez siły rządowe.

To, co tam się dzieje, to skandal, jest ponad 8 tys. zabitych, w tym setki dzieci; miastu Hims grozi zrównanie z ziemią, to całkowicie nie do przyjęcia. Nicolas Sarkozy

Konwój Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) i syryjskiego Czerwonego Półksiężyca w piątek rano wyruszył z Damaszku. W jego skład wchodzi siedem ciężarówek z żywnością i inną pomocą - powiedział rzecznik MKCK Hicham Hassan. W Hims do konwoju mają się przyłączyć karetki pogotowia syryjskiego Czerwonego Półksiężyca i wolontariusze z tej organizacji.

Polowanie na opozycjonistów

Działacze praw człowieka alarmują, że w opanowanej przez siły rządowej dzielnicy władze zaczęły polować na opozycjonistów i zabijać tych bojowników, którzy pozostali w Baba Amro, by osłaniać "taktyczny odwrót" swoich towarzyszy. Nie da się jednak zweryfikować tych informacji.

Rzecznik Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (UNHCHR) Rupert Colville wyraził zaniepokojenie z powodu doniesień o krwawych represjach. - Choć nie jesteśmy obecnie w stanie potwierdzić tych informacji, chcielibyśmy przypomnieć władzom o ich obowiązkach, wynikających z międzynarodowych praw - powiedział Colville.

Zaapelował do władz i rebeliantów Syrii, by powstrzymali się od wszelkich akcji odwetowych. - Ważne jest to, aby nie było bezprawnych represji, egzekucji, tortur, przypadkowych zatrzymań - podkreślił Colville.

Dziennikarze czekają na powrót

Tymczasem w piątek wieczorem do Paryża mają dolecieć francuska dziennikarka Edith Bouvier i francuski fotoreporter William Daniels, którzy obecnie przebywają na obserwacji w szpitalu w Bejrucie - podało francuskie MSZ. W czwartek zostali oni ewakuowani z Hims. Bouvier w ubiegłym tygodniu została ranna w ostrzale rakietowym w oblężonym Hims.

Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe skrytykował w piątek brak współpracy władz w Damaszku podczas prób ewakuacji dziennikarzy. - Syryjskie władze nie wywiązały się z naszej prośby wysłania ambasadora Francji do Hims, aby mógł skontaktować się tam z Czerwonym Półksiężycem i Czerwonym Krzyżem - mówił Juppe na konferencji prasowej w Bordeaux.

Z kolei rosyjski premier Władimir Putin poinformował, że Moskwa próbowała ewakuować francuską dziennikarkę, ale operacja nie powiodła się, ponieważ Bouvier była "w rękach rebeliantów, którzy kontrolowali dzielnicę" Baba Amro. W wywiadzie opublikowanym w piątek na stronie rosyjskiego rządu Putin powiedział, że do dzielnicy "wysłano pojazd i śmigłowiec, na pokładzie którego znajdowali się przedstawiciele Czerwonego Krzyża". Rosyjski premier dodał, że "śmigłowiec był gotowy przetransportować Bouvier do Libanu lub do Francji".

W proteście przeciwko "skandalowi"

Sarkozy ogłosił w piątek w Brukseli, że Francja zamierza zamknąć swoją ambasadę w Syrii w proteście przeciwko "skandalowi", jakim są represje reżimu Baszara el-Asada wobec własnych obywateli.

- To, co tam się dzieje, to skandal, jest ponad 8 tys. zabitych, w tym setki dzieci; miastu Hims grozi zrównanie z ziemią, to całkowicie nie do przyjęcia - mówił francuski prezydent.

Dyktatorzy zapłacą?

Proponujemy zażądać od wszystkich uczestników konfliktu zbrojnego (w Syrii) natychmiastowego przerwania ognia i rozpoczęcia negocjacji, dialogu. Pracować trzeba także z opozycją. Jeśli będziecie jej sprzyjać dostawami broni i presją na (Baszara) el-Asada, to ona nigdy nie usiądzie do stołu rozmów. Władimir Putin

Dodał też, że Francja jest gotowa wzmocnić poparcie dla rebeliantów, pod warunkiem "zielonego światła" ze strony ONZ. - Nie uczynimy niczego bez rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ - oświadczył Sarkozy.

- Nie ma mowy o działaniu - bezpośrednim lub pośrednim - jeśli Rada nie ustanowi prawnych ram dla stref humanitarnych, dostaw broni dla (syryjskiej) opozycji lub ustanowienia korytarzy [humanitarnych - red.] - wyjaśnił.

Sarkozy ostrzegł następnie, że winni zbrodni przeciwko ludzkości zostaną osądzeni przez Międzynarodowy Trybunał Karny. - Pewnego dnia dyktatorzy będą musieli zapłacić za swe czyny - powiedział.

Rosja zażąda przerwana ognia

Z kolei premier Władimir Putin zapowiedział, że Rosja będzie dążyć do położenie kresu wojnie domowej w Syrii i pojednania między zwaśnionymi stronami.

Szef rządu Federacji Rosyjskiej powiedział to na spotkaniu z grupą zagranicznych dziennikarzy, których w czwartek wieczorem podjął w swojej rezydencji w Nowo-Ogariowie koło Moskwy. Jego wypowiedzi zrelacjonowały w piątek agencje ITAR-TASS i RIA-Nowosti.

- Proponujemy zażądać od wszystkich uczestników konfliktu zbrojnego (w Syrii) natychmiastowego przerwania ognia i rozpoczęcia negocjacji, dialogu. Pracować trzeba także z opozycją. Jeśli będziecie jej sprzyjać dostawami broni i presją na (Baszara) el-Asada, to ona nigdy nie usiądzie do stołu rozmów - oświadczył Putin.

UE przerażona

Wzmocniliśmy wymowę zdania we wnioskach, gdy mówimy o tym, że syryjskie władze będą pociągnięte do odpowiedzialności. Herman Van Rompuy

Z kolei szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy powiedział na zakończenie szczytu UE, że jego członkowie są przerażeni nieprzerwanym okrucieństwem w Syrii. Przywódcy zagrozili też reżimowi Baszara el-Asada pociągnięciem do odpowiedzialności.

Odnosząc się do Rosji i Chin blokujących rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, powiedział, że na dłuższą metę sytuacja w Syrii jest nie do utrzymania. Wyraził nadzieję, że "kraje te krok po kroku uświadomią to sobie". - Wraz z Ligą Arabską naciskaliśmy na tę rezolucję, ale nie udało się - zaznaczył.

My (UE i Liga Arabska - red.) zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, oczywiście bez ingerencji militarnej. Herman Van Rompuy

Pytany o odpowiedzialność UE w tej sprawie, zaznaczył, że mówiąc o odpowiedzialności, "trzeba spojrzeć na tych, którzy są bardziej odpowiedzialni od innych". - My (UE i Liga Arabska - red.) zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, oczywiście bez ingerencji militarnej - powiedział Van Rompuy, wymieniając m.in. pomoc humanitarną i sankcje UE wobec reżimu w Damaszku. Zapewnił też o kontynuacji działań.

We wnioskach z czwartkowo-piątkowego szczytu UE przywódcy wezwali członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, a zwłaszcza Rosję i Chiny do współpracy na rzecz zatrzymania przemocy w Syrii. Rosja i Chiny dotąd blokują sankcje ONZ wobec reżimu Asada. Zatwierdzili też zaostrzenie unijnych sankcji wobec władz Syrii, o czym w poniedziałek zdecydowali ministrowie ds. zagranicznych. Zachęcili też Radę UE do przygotowania kolejnych ukierunkowanych sankcji.

W obleganej od blisko miesiąca dzielnicy Baba Amro zginęły setki ludzi. Rewolta przeciwko prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi trwa od 11 miesięcy. Według szacunków ONZ dotychczas zginęło co najmniej 7500 ludzi.

Źródło: PAP