Duńska prezydencja ma być trzy razy tańsza od polskiej

 
Duńczycy chcą dać przykład oszczędnościeu2012.dk

Duński rząd zapowiedział wyjątkowo oszczędną prezydencję, stosowną do czasu kryzysu. Na potrzeby związane z przewodniczeniem Radzie UE zarezerwowano tylko 35 milionów euro. Polska na ten cel wydała według oficjalnych danych niemal 100 milionów euro.

- Dania na przewodnictwo UE wyda tylko ułamek tego, co inne kraje. Pomimo tego będziemy efektywni i kompetentni - zapowiedział minister ds. europejskich Danii Nicolai Wammen. Duński rząd ma "nie oferować tylu prezentów dla dygnitarzy, jak to było dotychczas przyjęte", dodał polityk.

W ramach oszczędności zrezygnowano na przykład z butelkowanej wody mineralnej na rzecz "czystej duńskiej wody z kranu". Jak powiedział Wammen, "bardziej niż kiedykolwiek wcześniej", będzie wykorzystywany transport publiczny. Najdroższym prezentem dla zagranicznych gości będzie budzik wart 90 euro za sztukę.

Koszty prestiżu

35 milionów euro to bardzo mało w porównaniu z wcześniejszymi zwyczajami. Do tej pory rekordzistą jest Francja, która z odpowiednim dla swoich ambicji rozmachem, wydała na sześciomiesięczne prestiżowe przewodzenie UE 171 milionów euro.

Szefom państw przybywających z wizytami wręczano między innymi wieczne pióra marki Dupont (warte w sklepie około tysiąca euro), a ich żonom ekskluzywne torebki marki Hermes, które należą do najdroższych na świecie.

Warszawie do Paryża trochę brakuje, ponieważ Polska wydała na prezydencję w latach 2010-2012 429 miliony złotych (około 96 mln euro).

Sprawujący prezydencję przed Polakami Węgrzy wydali około 70-75 milionów. Czesi w 2009 roku przeznaczyli z budżetu na ten cel 73 miliony euro. Jak pisali Czesi w zestawieniu swoich wydatków, większość krajów wydaje na prezydencję od 65 do 85 milionów euro.

Źródło: euractiv.com, eu2009.cz, pl2011.eu

Źródło zdjęcia głównego: eu2012.dk