Przywódczyni Birmy po raz pierwszy w strefie konfliktu


Przywódczyni Birmy Aung San Suu Kyi odwiedziła w czwartek pogrążony w przemocy zachód kraju po raz pierwszy od wybuchu konfliktu na tamtych terenach. Z powodu operacji armii w ciągu dwóch miesięcy uciekło stamtąd 600 tysięcy muzułmanów Rohindża, a a Suu Kyi krytykowana była za bierność wobec ich dramatycznej sytuacji.

Suu Kyi, która doszła do władzy w kwietniu 2016 roku, przybyła z jednodniową wizytą do stanu Rakhine (Arakan). ONZ oskarża birmańskie wojsko o dopuszczanie się tam czystek etnicznych wobec muzułmańskiej mniejszości.

Suu Kyi odwiedza w czwartek stolicę stanu Rakhine, Sittwe, a także okręgi Maungdaw i Buthidaung na północy stanu, gdzie dochodzi do większości aktów przemocy. Towarzyszy jej kilku ministrów, a także wpływowi biznesmeni.

Milczenie noblistki

Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla i polityk, która de facto stoi na czele rządu Birmy, jest krytykowana za granicą za brak empatii wobec Rohindżów, uważanych za jedną z najbardziej prześladowanych mniejszości na świecie.

Suu Kyi musi liczyć się z armią, która mimo rozwiązania junty w 2011 roku, nadal ma wielkie wpływy w kraju, a także z opinią publiczną, która w dużym stopniu jest ksenofobiczna i nastawiona antymuzułmańsko - tłumaczy agencja AFP.

W październiku Suu Kyi rozpoczęła projekt, który ma pomóc w odbudowie Rakhine i przesiedlaniu muzułmanów oraz wezwała przedsiębiorców do przekazywania środków na ten cel. Zapewniła, że do kraju będą mogli wrócić uchodźcy, którzy są w stanie udowodnić, że mieszkali w Birmie. Nie powstrzymało to jednak eksodusu do Bangladeszu.

Rozwój gospodarczy jest dla Suu Kyi kluczem do długoterminowego rozwiązania sytuacji regionu, jednego z najbiedniejszych w kraju, gdzie stopa ubóstwa sięga 78 procent i jest prawie dwukrotnie wyższa od krajowej średniej.

Birmańskie władze odrzucają oskarżenia o czystki etniczne i utrzymują, że chcą jedynie zlikwidować rebeliantów z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohindżów (ARSA).

Brutalna kontrofensywa armii

25 sierpnia rebelianci zaatakowali policyjne punkty kontrolne, przejścia graniczne oraz bazę wojskową w Rakhine.

Po tych atakach wybuchły starcia między rebeliantami a armią, która obecnie prowadzi zakrojoną na szeroką skalę, brutalną operację w tym stanie. Walki stanowią eskalację konfliktu, który w Rakhine trwa od października 2016 roku.

Od końca sierpnia z Rakhine do Bangladeszu przed przemocą uciekło ponad 600 tysięcy Rohindżów. Przedstawiciele tej mniejszości opowiadali, że w sposób "konsekwentny i metodyczny" dochodziło tam do zabójstw, tortur, gwałtów i podpaleń.

W birmańskiej polityce sprawa Rohindżów jest delikatną kwestią. Radykalne grupy buddyjskie doprowadziły do przyjęcia przez poprzedni rząd licznych przepisów dyskryminujących tę społeczność, w tym pozbawienie Rohindżów swobody poruszania się.

Chociaż przedstawiciele mniejszości Rohindża przebywają w Birmie od pokoleń, nie mają obywatelstwa i uważani są za nielegalnych imigrantów. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji. Są pozbawieni swobody poruszania się.

Autor: mm//kg / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: