Trump: Kurdowie nie są aniołkami


Jeśli Syria chce odbić swoje ziemie, to jest to sprawa jej i Turcji. Walczą od setek lat, Kurdowie też walczą od setek lat. Jest tam dużo piasku, w którym mogą się bawić - powiedział w środę dziennikarzom Donald Trump. Zdaniem prezydenta USA decyzja o wycofaniu amerykańskich wojsk z północy Syrii była "strategicznie genialna".

Decyzja Donalda Trumpa o wycofaniu wojsk z północnej Syrii spotkała się z szeroką krytyką. Nawet przychylne zazwyczaj osoby zarzucają mu, że porzucił Kurdów, sojuszników USA. Prezydent przekonuje, że obecność amerykańskich wojsk na Bliskim Wschodzie była wielkim błędem.

9 października ruszyła turecka ofensywa wymierzona w Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) na północnym wschodzie Syrii. Ankara uważa je za terrorystów, jednak stoją one na czele Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu tak zwanego Państwa Islamskiego w Syrii. Zostawieni przez Amerykanów Kurdowie zdecydowali się zawrzeć porozumienie z prezydentem Syrii Baszarem al-Asadem.

"Kurdowie nie są aniołkami"

W środę Trump przekonywał dziennikarzy, że nałożenie przez Waszyngton sankcji na Turcję przyniesie lepsze rezultaty niż utrzymywanie tam amerykańskich wojsk. Zapewnił też, że jest spokojny o losy amerykańskiej broni nuklearnej w Turcji. W amerykańskiej bazie w Incirlik przechowywanych jest około 50 bomb atomowych.

- Zawsze wolę użyć presji ekonomicznej, zanim sięgnę po siłę militarną - powiedział dziennikarzom Trump. Stwierdził przy tym, że "Kurdowie są bardzo dobrze chronieni". - Wiedzą też, jak walczyć. A tak poza tym nie są aniołkami - dodał. - Walczyli z nami. Zapłaciliśmy im dużo pieniędzy, żeby walczyli razem z nami. I to jest w porządku. Dobrze im szło, kiedy z nami walczyli. Nie szło im tak dobrze, kiedy z nami nie walczyli - powiedział prezydent.

Zdaniem Trumpa decyzja o wycofaniu amerykańskich wojsk była "strategicznie genialna". - Naszych żołnierzy już tam nie ma. Nasi żołnierze są całkowicie bezpieczni. Oni muszą to między sobą załatwić. Może uda im się to zrobić bez walki - stwierdził.

W ocenie amerykańskiego prezydenta "jeśli Syria chce odbić swoje ziemie, to jest to sprawa jej i Turcji". - Walczą od setek lat, Kurdowie też walczą od setek lat. Jest tam dużo piasku, w którym mogą się bawić - dodał.

Rada Bezpieczeństwa "zaniepokojona"

W środę Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała krótki komunikat, w którym wyraziła zaniepokojenie sytuacją na północnym wschodzie Syrii. W oświadczeniu nie wspomniano jednak o tureckiej ofensywie, wymierzonej w syryjskich Kurdów.

Ambasador USA przy ONZ Kelly Craft, która wypowiadała się po spotkaniu za zamkniętymi drzwiami, powiedziała, że Waszyngton wzywa Ankarę do natychmiastowego zawieszenia broni. Ostrzegła, że Turcja powinna się liczyć z konsekwencjami ofensywy przeciwko Kurdom, jeśli nie będzie chronić tamtejszej ludności lub nie zdoła zapobiec odrodzeniu się tak zwanego Państwa Islamskiego (IS). Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia powiedział, że Ankara zapewniła Moskwę, iż będzie respektować terytorialną integralność Syrii. - Strona turecka powiedziała nam, że (...) jej ostatecznym celem jest zapewnienie Syrii suwerenności i integralności - powiedział. Środową sesję RB ONZ poświęconą sytuacji w Syrii zwołano na wniosek Niemiec. Dzień wcześniej biuro wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka (OHCHR) ostrzegło Turcję, że może być oskarżona o zbrodnie wojenne w Syrii i zaapelowało do Ankary o śledztwo w sprawie zabójstw Kurdów, w tym szefowej partii Przyszłość Syrii.

Turecka ofensywa w Syrii PAP

Autor: kg/kwoj / Źródło: reuters, pap

Raporty: