Dlaczego "Świt Odysei"? Przypadek i losowanie

 
Świt prawdy o "Świcie Odysei"USAF

Od początku interwencji koalicji w Libii wiele osób zadaje sobie pytanie: Co właściwie ma znaczyć "Świt Odysei"? Niektórzy upatrują w nazwie odniesienia do "Odysei" Homera. Amerykańscy wojskowi tłumaczą, że prawda jest o wiele mniej "literacka".

"Świt Odysei" podlega amerykańskiemu dowództwu Afryka (AFCOM). To właśnie oficerowie z tej struktury są odpowiedzialni za nazwę, która wywołała poruszenie w mediach. Po licznych pytaniach dziennikarzy zdecydowali się wyjaśnić, jak właściwie doszli do epickiej czy też dziwnej nazwy (w zależności od upodobania).

Generator bojowych nazw

Jak mówią wojskowi z dowództwa Afryka, za "Świtem Odysei" nie kryje się literacka natura oficerów. Nazwa jest raczej tworem oficjalnego systemu Pentagonu, który uczynił wymyślanie określeń dla operacji działaniem w znacznej mierze losowym.

- Każde dowództwo ma przypisane zestawy liter, od których mogą się zaczynać nazwy dowodzonych przez nie operacji - mówi rzecznik AFCOM Eric Elliott. - Nam przypadły słowa zaczynające się na JF-JZ, NS-NZ i OA-OF. Ostatnio używaliśmy nazw na N, więc zdecydowaliśmy się na opcję O - dodaje. Wojskowi mogli więc wybrać spośród około 60 słów zaczynających się od liter OA do OF. Zdecydowano się na "Odyssey".

Pozostała jeszcze kwestia drugiego słowa, które trzeba dobierać, ponieważ inaczej zasób słów do nazywania operacji szybko by się skończył. - To już jest kwestia zupełnej dowolności. Im bardziej przypadkowe słowo tym lepiej. Wylosowaliśmy "Dawn". Tak powstało "Odyssey Dawn", które zapewniam, jest pozbawione jakiegokolwiek znaczenia - mówił Elliott.

Lepsza "Odyssey" niż "Killer"

Współczesny bezpostaciowy i losowy system tworzenia nazw operacji, które często skutkują co najmniej dziwnymi określeniami, to skutek przykrych doświadczeń w poprzednich wojnach i konfliktach. Pozostawieni bez kontroli amerykańscy planiści mieli bowiem zwyczaj tak dobierać nazwy, że tworzyły one bardzo złe wrażenie wizerunkowe.

Takie operacje jak "Killer" [ang. - morderca, zabójca], czy "Masher" [ang. - tłuczek/ugniatacz do ziemniaków], które miały miejsce podczas wojny w Korei i Wietnamie, na pewno nie brzmiały przyjaźnie dla miejscowej ludności i źle wyglądały w prasie. Były zbyt drastyczne i sugerowały mordercze intencje wojska.

Chcąc uniknąć problemów z wizerunkiem sił zbrojnych w erze wzrostu znaczenia mediów, Pentagon wprowadził surowy system. Poza opisanymi wyżej obostrzeniami nazwy operacji nie mogą wykorzystywać nazw handlowych, słów "egzotycznych" i nie mogą brzmieć podobnie do słów kodowych (Alfa, Delta, Charlie itp.). Nie mogą też zawierać słów "o agresywnym charakterze, które nie współgrają z tradycyjnymi wartościami polityki zagranicznej USA".

Czasem wysokiej rangi wojskowi dobierają specjalne nazwy dla ważnych operacji poza ramami systemu Pentagonu. Na przykład "Desert Storm", czy "Iraqi Freedom". Tego rodzaju nazwy mają dobrze brzmieć i wywierać pozytywne wrażenie na opinii publicznej.

Źródło: wired.com, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF