Timmermans w europarlamencie: polskie władze znowu zaczęły z nami rozmawiać

[object Object]
Jako pierwszy głos zabrał Frans Timmermans TVN24 BiS
wideo 2/35

Po raz pierwszy w ciągu dwóch lat między polskim władzami i Komisją Europejską naprawdę doszło do dialogu - mówił w środę w Parlamencie Europejskim Frans Timmermans. Zastrzegł jednocześnie, że "dialog jest pożyteczny tylko wtedy, jeżeli w jego wyniku coś się zmienia". Dodał, że liczy na konkretną reakcję ze strony polskich władz i rozwiązania do końca marca.

W środę po południu w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się debata na temat praworządności w Polsce i uruchomienia przez Komisję Europejską artykułu 7 traktatu europejskiego.

W przyjętej pod koniec grudnia rekomendacji dla Polski Komisja wydała pięć zaleceń i dała Warszawie trzy miesiące na ich wprowadzenie.

CO REKOMENDUJE POLSCE BRUKSELA

"Polskie władze zaczęły znowu z nami rozmawiać"

Po rozpoczęciu środowej debaty jako pierwszy głos zabrał wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który uzasadniał decyzję o uruchomieniu artykułu 7.

Wyraził obawę, że wprowadzane przez polski rząd zmiany w sądownictwie doprowadzą do osłabienia wymiaru sprawiedliwości i trójpodziału władzy, "co wpłynie na cały system konstytucyjny".

Przedstawił europarlamentarzystom historię sporu między polskim rządem a Komisji Europejską.

Mówił między innymi o konieczności opublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, przywrócenia jego niezależności, zmiany ustawy dotyczącej sądów powszechnych w kontekście wieku emerytalnego sędziów oraz zmiany ustaw dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa, by sędziowie tej Rady byli wybierani przez sędziów, a nie polityków.

"Nie mogę sobie wyobrazić Unii Europejskiej bez Polski"

- Z przyjemnością chcę poinformować, że od stycznia bieżącego roku, po zmianie w składzie rządu, polskie władze zaczęły znowu z nami rozmawiać - powiedział.

- Po raz pierwszy w ciągu dwóch lat naprawdę doszło do dialogu. Myślę, że powinniśmy dalej iść tą drogą, a dialog powinien być prowadzony na wszelkich szczeblach - tłumaczył.

Timmermans wyraził nadzieję, że doprowadzi to "do podjęcia odpowiednich działań, które zaradzą problemom przed końcem marca".

- Dialog, nawet przyjemny i intensywny, jest pożyteczny tylko wtedy, jeżeli w jego wyniku coś się zmienia; jeżeli są konkretne wyniki - mówił.

- Czekam więc na konkretną reakcję ze strony Polski na nasze zalecenia - dodał.

Wiceszef Komisji Europejskiej podkreślał "ogromne znaczenie" praworządności dla funkcjonowania Unii Europejskiej. Jak tłumaczył, jest to "wstępny warunek dla ochrony wszystkich zasad podstawowych", "zachowania wszystkich praw i obowiązków wynikających z traktatów" i "warunek konieczny dla wzajemnego zaufania".

Timmermans zaznaczył, że "Komisja nie podważa prawa jakiegokolwiek państwa członkowskiego do przeprowadzenia reformy wymiaru sprawiedliwości".

Zastrzegł jednak przy tym, że "nie można powoływać się na argument o konieczności zreformowania wymiaru sprawiedliwości, by wprowadzić dozór polityczny i kontrolę ze strony władzy wykonawczej nad systemem sprawiedliwości, który powinien być zawsze niezawisły".

- Dzisiejsza dyskusja i cały proces, który prowadzimy, nie jest wymierzony w Polskę - podkreślił.

- Jestem zmartwiony, że zawsze jest to przedstawiane jako ofensywa przeciwko Polsce czy Polakom. Mamy po prostu silną różnicę zdań z polskim rządem, a nie z polskim narodem - mówił.

- Nie mogę sobie wyobrazić Unii Europejskiej bez Polski - zaznaczył. - Potrzebna jest nam Polska w Unii i myślę, że także Polsce potrzebna jest Unia Europejska - dodał.

Wiceszef Komisji Europejskiej mówił, że "niezależność polskiego wymiaru sądownictwa i przestrzeganie praworządności" "to podwaliny silnej, niezależnej, suwerennej Polski w Unii Europejskiej".

- Nie ma sprzeczności między byciem aktywnym i pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej a byciem suwerennym narodem i krajem. Najwyższy czas, żeby ten bezsensowny dylemat rozwiązać - podkreślił.

Legutko: zasadnicze braki informacyjne

Ryszard Legutko, występując podczas debaty w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, skrytykował podejście Komisji Europejskiej wobec Polski w sprawie praworządności. Przekonywał, że polski rząd naprawia system sprawiedliwości. Europoseł PiS stwierdził, że rezolucja w sprawie Polski, w której eurodeputowani chcą wyrazić poparcie dla działań Komisji Europejskiej w kontekście uruchomionego przez nią artykułu 7 unijnego traktatu, jest "niedorzeczna", podobnie jak "nękanie Polski przez ostatnie dwa lata". - Problem polega na tym, że ogromna część z państwa w ogóle nie ma pojęcia, co się dzieje w Polsce, na czym polegają te reformy i dlaczego są przeprowadzane. Pan przewodniczący Timmermans długo się sprawą Polski zajmuje, a jednak braki informacyjne są tutaj zasadnicze – ocenił. Legutko powiedział, że gdy w Polsce upadł komunizm zaczęto budować nowy system sprawiedliwości i zdecydowano, że najlepiej będzie, gdy władze nad tym systemem przejmą korporacje prawnicze. Jak stwierdził, w żadnym innym europejskim kraju korporacje te nie dostały takiej władzy jak w Polsce. - Komunistów nie usunięto, pojawili się ich następcy. Kto się nie zgadzał, był marginalizowany, kto się naraził środowisku, był skończony. Oczywistym przykładem tego było to, że prezesi sądów mieli absolutną władzę wyznaczania składu sędziowskiego, co bardzo często, zbyt często, oznaczało, że zanim proces się rozpoczął, wiadomo było, jak się skończy – mówił. Jego zdaniem obecna władza naprawia ten system. - To jest reforma systemu sprawiedliwości, reforma spóźniona przynajmniej 25 lat. Systemu, który od początku działał źle. (...) Było fatalnie, teraz jest próba zmiany tego stanu rzeczy – przekonywał.

Ryszard Legutko w czasie debaty w Parlamencie Europejskim
Ryszard Legutko w czasie debaty w Parlamencie Europejskim TVN24 BiS

"Sytuacja jest poważna"

Europosłowie największych frakcji w Parlamencie Europejskim skrytykowali w czasie debaty polskie władze za działania związane ze zmianami systemu sprawiedliwości. Europosłanka Roberta Metsola z Europejskiej Partii Ludowej powiedziała, że jest "rzeczą zasmucającą", iż parlament musi zajmować się kwestią praworządności w Polsce już po raz szósty.

- Jesteśmy szczerze zaniepokojeni brakiem woli dialogu ze strony polskich władz - argumentowała. Metsola podkreśliła, że intencją Parlamentu Europejskiego nie jest karanie Polski, ale to, by bronić polskich obywateli przed działaniami polskiego rządu, który oprócz tego, że narusza standardy demokratyczne, to jeszcze próbuje kontrolować narrację historyczną. W podobnym tonie wypowiedział się Josef Weidenholzer z ugrupowania socjaldemokratów, który zaznaczył, że Parlament Euro decyduje się na poparcie dla Komisji w sprawie uruchomienia artykułu 7. tylko dlatego, że "sytuacja jest poważna". Występująca w imieniu liberałów Sophia in 't Veld z Holandii poinformowała, że w czwartkowym głosowaniu grupa ALDE (Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy) również wyrazi poparcie dla działań Komisji w sprawie uruchomienia artykułu 7 wobec Polski. Jej zdaniem jest to konieczne, gdyż sytuacja w Polsce "podminowuje jedność wspólnoty europejskiej". Poparcie dla rezolucji wyraziła również Barbara Spinelli reprezentująca Zjednoczoną Lewicę Europejską. Europosłanka Zielonych Ska Keller powiedziała z kolei, że obecne działania władz w Warszawie odciągają Polskę od demokracji.

Roberta Metsola w czasie debaty w Parlamencie Europejskim
Roberta Metsola w czasie debaty w Parlamencie Europejskim TVN24 BiS

Farage broni władz w Warszawie

Przeciwko poparciu dla rezolucji wypowiedział się natomiast brytyjski poseł z eurosceptycznej Grupy Wolności i Demokracji Bezpośredniej Nigel Farage. Wytknął on Komisji, że nie reagowała na przejawy braku praworządności w Polsce w 2011 roku, gdy dziennikarze w Polsce byli "zatrzymywani, przetrzymywani w areszcie i wyrzucani z pracy" za krytykowanie władz.

- Dlaczego? Bo ówczesny szef rządu, pan Tusk był proeuropejski - argumentował Farage. - Ale kiedy do władzy doszedł PiS, który jest krytyczny wobec Europy i próbuje oczyścić kraj z komunistycznej starej gwardii i zmodernizować system, proszę bardzo, nagle staje wobec uruchomienia artykułu 7 i pozbawienia demokratycznego prawa w Unii - stwierdził. Przeciw rezolucji wypowiedział się też niezrzeszony poseł Janusz Korwin-Mikke, który zarzucił europosłom popierającym ją, że nie znają sytuacji w Polsce. - Każdy wasz nacisk na rząd PiS-u wzmaga ich popularność. Niedługo dzięki panu, panie Timmermans, dojdą do większości konstytucyjnej - oświadczył. Głosowanie w sprawie rezolucji odbędzie się na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w czwartek.

Procedura

Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę naruszenia praworządności od 2016 roku w związku z zastrzeżeniami wobec przeprowadzanej przez polskie władze reformy wymiaru sprawiedliwości.

W grudniu 2017 roku Komisja skierowała wniosek do Rady Unii Europejskiej o rozpoczęcie procedury artykułu 7, gdyż - jej zdaniem - w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce przyjęto szereg ustaw, które poważnie zagrażają niezależności sądownictwa i trójpodziałowi władzy. 8 marca między innymi o kwestiach praworządności i polskich reformach systemu sądownictwa mają rozmawiać w Brukseli premier Mateusz Morawiecki i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

Autor: kg / Źródło: tvn24.pl, PAP

Raporty: