Czarna skrzynka już w Polsce


Próba lądowania była tylko jedna - oświadczyła szefowa rosyjskiej Międzyregionalnej Komisji Lotniczej, Tatiana Adodina. Jednoznacznie odrzuciła w ten sposób wcześniejsze doniesienia, że prezydencki Tu-154 podchodził do lądowanie trzy, lub nawet cztery razy. W czwartek do Polski trafiła jedna z trzech czarnych skrzynek samolotu.

- Informacje o trzech lub czterech próbach są nieprawdziwe - jednoznacznie stwierdziła Adodina. Podkreśliła także, że nie należy ufać informacjom mediów, które powołują się na źródła zbliżone do śledczych. Oświadczyła także, że po zakończeniu prac komisja przedstawi swoje wyniki opinii publicznej.

Według Adoniny wszystkie szczegóły śledztwa są precyzyjnie sprawdzane wraz z polską stroną.

Czarna skrzynka już w Polsce

W czwartek po południu do Polski wróciła czarna skrzynka z samolotu rządowego, który rozbił się pod Smoleńskiem - potwierdził płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodał, że skrzynka przyleciała na pokładzie samolotu Globemaster - tego samego, który przywiózł ciała 34 ofiar katastrofy. Wrócili też polscy eksperci z komisji badania wypadków lotniczych, współpracujący w czynnościach śledczych.

Badania skrzynki mają się zacząć jeszcze w czwartek w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych i potrwają kilka dni. Artymiak wyjaśnił, że zawartość tej skrzynki musi być przebadana w Polsce, bo jest to produkt polski i tylko u nas można ją odczytać. W badaniach będzie natomiast uczestniczył rosyjski członek komisji badającej wypadek. - To na razie jest dowód rzeczowy rosyjskiego śledztwa; w przyszłości strona polska, na podstawie umowy o pomocy prawnej, zwróci się formalnie o przekazanie tych dowodów - dodał Artymiak

W sobotniej katastrofie rządowego Tu-154 w Smoleńsku zginęło 96 osób. Dotychczas udało się zidentyfikować 67 ciał. Trumny z ciałami ofiar, których tożsamość potwierdziły rodziny wróciły już do kraju.

Źródło: Interfax, PAP