Córki mordercy z Serbii: W niedzielę byłyśmy na obiedzie. Tata był spokojny


Córki Ljubisy Bogdanovicia - Zorica i Slavica - mówią, że w czasie ostatniej wizyty w domu, w niedzielę, rozmawiały z rodzicami normalnie. - Tata był spokojny. Wszystko tamtego dnia wyglądało jak zawsze - opowiedziały serbskiemu dziennikowi "Blic". We wtorek o świcie 60-letni mężczyzna zabił swojego syna, synową i sąsiadów. Jego żona, a zarazem matka Zoricy i Slavicy walczy w szpitalu o życie. W sumie we wsi Velika Ivanca zginęło 13 osób.

Zorica i Slavica od lat nie mieszkają w rodzinnej wsi, położonej 50 km od Belgradu. Prawdopodobnie tylko to uratowało im życie, bo ich ojciec - weteran wojny w byłej Jugosławii - we wtorkowy poranek zabił ich brata i próbował zabić matkę, powodując u niej ciężkie obrażenia głowy po strzale z półautomatycznej broni.

Córki: ojciec zachowywał się normalnie

Załamane córki mówią, że nic nie zapowiadało takiej tragedii, bo ich dom zawsze był normalny. - W niedzielę byłyśmy na obiedzie u rodziców. Tata był spokojny. Potem, w poniedziałek dzwoniłyśmy do nich. Odebrała mama. Mówiła, że wszystko jest w porządku, a tata pracuje i robi coś wokół domu. Nigdy nie zachowywał się dziwnie. Nawet po powrocie z wojny w Slawonii (wschodniej części Chorwacji - red.) w 1991 roku - mówią, cytowane przez dziennik "Blic".

Rodzina Bogdanovicia przeżyła już wiele lat wcześniej wielką tragedię. Serbskie media doniosły we wtorek, że ojciec mordercy - Ljubomir - uwielbiany przez swoje wnuki wiele lat temu się powiesił. Próbę samobójczą miał też za sobą stryj Zoricy i Slavicy.

Weterani winią władze za bezczynność

Zbrodnią dokonaną przez Bogdanovicia wstrząśnięta jest cała Serbia. Głos w sprawie wydarzeń, w wyniku których zginęło 13 osób, zabrał m.in. krajowy związek weteranów.

Byli żołnierze oskarżyli pośrednio o zbrodnię władze państwowe, które - ich zdaniem - "swoją bezczynnością doprowadziły do tych wydarzeń". Zdaniem weteranów "pozostawieni samym sobie uczestnicy wojny" nie mogą liczyć na pomoc państwa, które nie potrafi zagwarantować im pracy i nie pomaga w rozwiązywaniu problemów.

Ljubisa Bogdanović ponad rok temu stracił pracę. Podobnie jak jego syn - jedna z jego ofiar. Weterani ostrzegli władze, że "liczba ludzi będących w podobnej sytuacji" do mordercy jest "monstrualna" i w związku z tym "takie zbrodnie mogą się powtarzać w kolejnych latach".

Horror o świcie

60-letni Bogdanović we wtorek nad ranem wszedł do pięciu domów w swojej wsi i zabił 13 osób, w tym dwuletnie dziecko. Ustalenia policji wskazują na to, że zbrodni dokonał "metodycznie". Próbował też zabić siebie, widząc policyjne radiowozy wezwane do akcji, ale lekarzom udało się go uratować.

W tej chwili przebywa w szpitalu. Jego stan wciąż jest określany jako krytyczny. Nieznacznie lepiej czuje się żona mężczyzny, która trafiła pod opiekę medyczną z bardzo ciężką raną głowy. Jej stan na razie udało się ustabilizować, ale wciąż jest bardzo ciężki.

Środa będzie dniem żałoby narodowej w Serbii.

Autor: adso//kdj/k / Źródło: Blic, B92