Chcą zapewnić Alfiemu "godność i prywatność". Szpital zabrał głos po wyroku sądu

Aktualizacja:
Alfie Evans został odłączony od aparatury podtrzymującej życie 23 kwietnia ("Fakty z Zagranicy" z 24.04.2018)

Brytyjski sąd zdecydował, że odłączony w poniedziałek od aparatury podtrzymującej życie dwuletni Alfie Evans nie może zostać przetransportowany do Włoch. Chcieli tego rodzice dziecka. Sędzia powiedział, że to "ostatni rozdział w sprawie tego niezwykłego chłopca" - pisze portal dziennika "Liverpool Echo", który śledził posiedzenie sądu. Po tym wyroku szpital przekazał, że będzie kontynuował leczenie paliatywne dziecka. Rodzice złożyli odwołanie od wyroku.

Sądowa batalia o leczenie chorego chłopca trwała od miesięcy. W ostatnim czasie interweniowały w tej sprawie nawet włoskie władze, które przyznały w poniedziałek chłopcu paszport, by ewentualnie pomóc w jego transporcie do tego kraju. O pomoc dla Alfiego Evansa i jego rodziców prosił też papież Franciszek.

Ostatnie zdanie w tej kwestii należało jednak do brytyjskiego sędziego.

Alfie nie może lecieć

We wtorkowe popołudnie w budynku sądu w Manchesterze pojawili się m.in. adwokaci rodziny i szpitala, w którym leży chłopiec. Sędzia wysłuchał też m.in. brytyjskiego dyplomaty, który mówił o zaangażowaniu włoskiego rządu w tę sprawę.

Dziennik "Liverpool Echo" relacjonował we wtorek wydarzenia z sali sądowej w oparciu o informacje dziennikarzy przysłuchujących się rozprawie.

Adwokat rodziny dziecka poprosił sąd o zgodę na wylot rodziców i Alfiego do Włoch, gdzie zostałby on przyjęty do szpitala w Watykanie. Sędzia Anthony Hayden odmówił. Według relacji dziennikarzy, stwierdził też, że to "ostatni rozdział w sprawie tego niezwykłego małego chłopca". Przychylił się do opinii lekarzy, którzy stwierdzili, że u chłopca doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu, które pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku i czucia, a dalsza terapia "nie jest w jego najlepszym interesie" i może być nie tylko "daremna", ale także "nieludzka".

Jednocześnie sędzia podkreślił, że Alfie "powinien otrzymać opiekę w ostatnich dniach czy godzinach, jakkolwiek długo to będzie trwało, w hospicjum, domu lub na szpitalnym oddziale", prosząc lekarzy o to, aby "kreatywnie i ambitnie, nawet jeśli to daremna nadzieja, rozpatrzyli wszystkie opcje".

Rodzice złożyli odwołanie

Rodzice Alfiego Evansa poinformowali przez swojego adwokata, że złożyli odwołanie od decyzji sądu. Te informacje podała w środę nad ranem brytyjska agencja PA. Adwokat rodziny powiedział stacji BBC, że w środę po południu odbędzie się przesłuchanie w sądzie apelacyjnym.

Emocje w sądzie

Wcześniej w sądzie pojawił się urzędnik brytyjskiego przedstawicielstwa we Włoszech, który poinformował, że sprawa Alfiego Evansa "dotarła do najwyższych szczebli włoskiego rządu" i że gotowy do lotu jest wojskowy samolot medyczny, który mógłby przewieźć dziecko do Rzymu.

Sędzia prosił też o zabranie głosu przedstawicieli szpitala Alder Hey, w którym leży Alfie, z prośbą, by rozważyli, czy można przetransportować chłopca do jego domu.

Lekarz, który był w ostatniej dobie w zespole doglądającym dziecka, powiedział, że "wrogość" wobec lekarzy sprawia, że przeniesienie chłopca w tej chwili jest niemożliwe.

Dodał też, że bardzo zły stan jego zdrowia nie pozwoliłby na transport do Włoch wcześniej niż w ciągu 3-5 dni. Mówił, że lekarzom w szpitalu towarzyszy "prawdziwy strach", choć chcą oni "wszystkiego, co najlepsze dla rodziny Alfiego".

Adwokaci szpitala Alder Hey mówili przed sądem, że lekarze tłumaczyli rodzicom Alfiego, że po odłączeniu od aparatury dziecko "może przeżyć kilka dni" - relacjonował "Liverpool Echo".

W trakcie rozprawy sędzia skrytykował kilka osób "z kręgu rodziny" Alfiego, mówiąc, że zachowywały się w ostatnim czasie nieodpowiednio. Jedną z osób określił mianem "fanatyka".

Szpital zadba o "godność i prywatność" chłopca

Szpital Alder Hay w Liverpoolu poinformował we wtorek wieczorem, że sąd zdecydował o kontynuacji planu paliatywnego.

Jak podkreślono, sędzia ocenił, że takie rozwiązanie "jest w najlepszym interesie Alfiego". Zgodnie z brytyjskim prawem, lekarze występują jako reprezentanci interesu dziecka, które nie zawsze musi być zbieżne z opinią rodziców.

"Naszym głównym priorytetem pozostaje zapewnienie, że Alfie otrzymuje opiekę, na którą zasługuje, aby zapewnić zachowanie jego komfortu, godności i prywatności" - napisano, dodając, że takie rozwiązanie "zakłada bliską pracę z (rodzicami dziecka - red.) Kate i Tomem, którzy spędzają z nim cenny czas".

Jednocześnie szpital zaapelował o "szacunek dla pracowników, a także pacjentów i ich rodzin w tym trudnym czasie", podkreślając, że sytuacja "jest ekstremalnie trudna dla wszystkich, których dotyczy. Łamie serca jego rodziców, ale jest też emocjonalnie trudna dla lekarzy i pielęgniarek zajmujących się jego opieką".

Według upublicznionego zapisu wyroku wcześniejszej sprawy z lutego tego roku, opinię szpitala poparł także szereg powołanych na biegłych niezależnych lekarzy, w tym tych, którzy zostali skonsultowani na wniosek rodziców dziecka. Zwracano uwagę, że w wyniku choroby doszło do nieodwracalnych i "katastrofalnych" zmian w mózgu, które wykluczają nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.

Alfie odłączony od aparatury

W nocy z poniedziałku na wtorek, na mocy wcześniejszej decyzji sądu, dziecku odłączono maszynę umożliwiającą oddychanie. Przez dziewięć godzin Alfie Evans oddychał samodzielnie. Potem, jak ogłosili rodzice dziecka, zapewniono mu ponownie tlen. Chłopiec dostaje też wodę.

Dwulatek od urodzenia cierpi na niezdiagnozowaną chorobę układu nerwowego. Lekarze określają jego stan jako wegetatywny i od wielu miesięcy niezmiennie się pogarszający.

Autor: adso / Źródło: Liverpool Echo, tvn24.pl, PAP

Raporty: