"Chirurg", Kozacy i narodowcy jednoczą siły. Antymajdan powalczy z "liberalnymi brudasami"


- Zadaniem "Antymajdanu" będzie niedopuszczenie do wybuchu w Rosji kolorowych rewolucji na wzór ukraińskiej, do chaosu i anarchii - powiedział na konferencji prasowej Aleksandr Załdostanow, słynny "Chirurg", przywódca motocyklowego gangu i obrońca "rosyjskich wartości". Na działania ruchu nie trzeba było długo czekać: zakłócili wiec poparcia dla Aleksieja Nawalnego na Placu Maneżowym i zdemolowali moskiewską kawiarnię, w której odbywało się spotkanie zwolenników opozycji.

15 stycznia na Plac Maneżowy w Moskwie wyszło kilkadziesiąt osób popierających opozycjonistę Aleksieja Nawalnego. Ok 50 zwolenników braci Nawalnych stanęło twarzą w twarz z ludźmi w pomarańczowo-czarnych czapkach - barwach wstęgi św. Jerzego, która stała się symbolem "prawdziwych patriotów" popierających aneksję Krymu i politykę Władimira Putina. Byli to członkowie powołanego do życia tego samego dnia nowego ruchu o nazwie "Antymajdan". Doszło do przepychanek, choć głównie dwie grupy walczyły na hasła. Zwolennicy Władimira Putina krzyczeli m.in. "Majdan nie przejdzie".

Pod skrzydłami "Antymajdanu"

Powstanie "Antymajdanu" ogłosił podczas konferencji w siedzibie agencji informacyjnej Rossija Siegodnia - dawniej RIA Nowosti - Aleksandr Załdostanow, ps. "Chirurg". Ten zwalisty, brodaty mężczyzna jest przywódcą gangu motocyklowego "Nocne Wilki". Szczyci się swoją przyjaźnią z Władimirem Putinem i przywiązaniem do "tradycyjnych rosyjskich wartości", a w ostatnim czasie faktem, że objęły go amerykańskie sankcje. Zapewne dlatego w programie "Antymajdanu", ogłoszonym zebranym dziennikarzom, znalazł się postulat walki z "pedałami" i wszystkimi innymi ideologicznymi przeciwnikami, niezależnie od tego, "czy władzy to się będzie podobać, czy nie".

Do zacnego grona "Antymajdanowców" dołączyli m.in. zastępca przewodniczącego neonacjonalistycznej organizacji "Bojowe Bractwo" senator Dmitrij Sablin, pisarz Nikołaj Starikow, członek Rady Weteranów Afganistanu Wiaczesław Szabanow i Julia Bereznikowa, mistrzyni świata mieszanych sztuk walki. Swoje wsparcie dla ruchu zapowiedzieli również Kozacy.

Wspierać prezydenta

Na razie "Antymajdan" nie ma osobowości prawnej, twórcy zapowiadają jednak, że to się szybko zmieni.

- Zostanie powołany sztab, komitet wykonawczy, wprowadzimy też zasadę członkostwa - powiedział Załdostanow. Podkreślił, że powstanie organizacji na związek z "wydarzeniami w Noworosji", gdzie zginęli jego przyjaciele. Dodał, że organizacja ma "utrzymać państwo i pomóc prezydentowi".

- Robi się wszystko w celu sprowokowania u nas tego samego scenariusza, jaki wydarzył się na Ukrainie. Teraz ciągną to do nas - powiedział Załdostanow. Dodał, że "rewolucję robi się w stolicy".

- Tutaj trzeba wspierać prezydenta. Dla mnie jest on człowiekiem, który uratował miasto mojego dzieciństwa od rzek krwi. Sprawiedliwość zwyciężyła, ale nie było przy tym takiego rozlewu krwi jak w Doniecku i Odessie - podkreślił przywódca "Nocnych Wilków".

Narodowcy ruszą na ulice

Dmitrij Sablin, do 2013 roku członek partii Jedna Rosja, może liczyć na poparcie członków organizacji Ruchu Narodowo-Wyzwoleńczego (NOD), którego członkowie zapowiadają, że będą "bić liberalne brudasy" na klatkach schodowych (najwyraźniej w tych kręgach to popularne miejsca pobić i egzekucji - wystarczy wspomnieć śmierć Anny Politkowskiej, zamordowanej przed drzwiami swojego mieszkania w Moskwie).

Ulotka z pogróżkami dla wszystkich "majdownów" (jak w Rosji nazywa się osoby popierające ukraińską rewolucję" została opublikowana na portalach społecznościowych, szybko z nich jednak zniknęła. O sprawie napisał m.in. portal OVD-Info, związany z organizacją pozarządową monitorującą m.in. zatrzymania opozycji.

O swoim poparciu dla "Antymajdanu" poinformowało wielu znanych w Rosji polityków, działaczy i artystów, m.in. były bokser, obecnie parlamentarzysta Nikołaj Wałujew.

"Ja i moi przyjaciele jesteśmy z wami!" - napisał Wałujew.

Atak w kawiarni

Po inauguracyjnej akcji na Placu Maneżowym "Antymajdanowcy" rychło ruszyli na kolejną "robotę". 16 stycznia pojawili się w kawiarni "Bobry i kaczki" w centrum Moskwy, w której zebrali się zwolennicy Aleksieja Nawalnego. Mieli wysłuchać wykładu Leonida Wołkowa, organizatora wiecu poparcia dla opozycjonisty, i omówić przeszukania, których dokonała policja i FSB w kierowanym przez Nawalnego Biurze Walki z Korupcją.

"Antymajdanowcy" mieli na głowach te same czapki, w których wystąpili na Placu Maneżowym. Ponad 20 osób zaczęło wypychać z lokalu opozycjonistów. Doszło do przepychanek i ostrej wymiany zdań. Policja pojawiła się na miejscu po ok. 20 minutach.

Denis Biłunow, współpracownik Aleksieja Nawalnego, powiedział w rozmowie z gazetą RBK, że był zaszokowany całym zajściem, a akcja miała na celu zastraszenie opozycji.

Autor: asz//rzw / Źródło: Radio Swoboda, Twitter.com, RBK

Tagi:
Raporty: