"Może zostać wywołane piekło". Chiny grożą sąsiadowi użyciem siły


Chińskie władze ostrzegły w piątek Tajwan, by nie "igrał z ogniem", licząc na wsparcie zagranicy. Jak dodał państwowy chiński dziennik "China Daily", uchwalenie przez Waszyngton ustawy o wzajemnych wizytach z Tajpej może doprowadzić do wojny.

Za Taiwan Travel Act, ustawą mającą na celu zwiększenie częstotliwości wzajemnych wizyt przedstawicieli rządów Tajwanu i USA, opowiedzieli się w tym tygodniu amerykańscy senatorowie. By wejść w życie, wymaga jedynie podpisu prezydenta Donalda Trumpa.

Pekin gotowy użyć siły

Pekin uznaje jednak rządzony demokratycznie Tajwan za swoją zbuntowaną prowincję oraz integralną część "jednych Chin". Komunistyczne władze ChRL nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć kontrolę nad wyspą.

Państwowe chińskie Biuro do spraw Tajwanu określiło amerykańską ustawę jako poważne pogwałcenie "zasady jednych Chin", do przestrzegania której zobowiązał się wcześniej Waszyngton.

"Chcemy również wyraźnie ostrzec Tajwan, aby nie zdawał się na pomoc innych krajów, bo może się tylko wpędzić w kłopoty" - napisano w krótkim komunikacie opublikowanym w piątek na stronie internetowej biura.

Tego samego dnia państwowy anglojęzyczny dziennik "China Daily" ocenił, że wprowadzenie tej ustawy przez USA może zachęcić prezydent Tajwanu Caj Ing-wen do dalszych starań na rzecz niezależności wyspy.

"Jeśli będzie do tego dążyć, doprowadzi to do nieuniknionej konsekwencji w postaci uruchomienia prawa antysecesyjnego, które umożliwia Pekinowi użycie siły, aby powstrzymać wyspę od odłączenia się" – napisał "China Daily", odwołując się do przepisów wprowadzonych przez Pekin w 2005 roku.

"Skoro USA są zobowiązane krajowym prawem do działania w imieniu wyspy w tym przypadku, tylko uwiarygodnia to obserwację, że łatwo może zostać wywołane piekło" - ocenił chiński dziennik.

Chiny nasiliły działania w kierunku izolacji dyplomatycznej Tajwanu, gdy w 2016 roku prezydentem wyspy została Caj, wywodząca się z proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP). Pekin obawia się, że będzie ona dążyć do formalnej niepodległości, ale sama Caj deklarowała, że chce zachować status quo, by zapewnić pokój.

Tabloid pręży muskuły

Sprawę Taiwan Travel Act poruszył w piątek również znany z ostrej nacjonalistycznej retoryki państwowy chiński tabloid "Global Times". W artykule redakcyjnym wezwał on prezydenta Trumpa do zawetowania ustawy i ostrzegł, że "Chiny kontynentalne mogą zastosować środki wymierzone przeciwko siłom niepodległościowym na Tajwanie".

"Militarnie siła Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej fundamentalnie zmieniła sytuację wojskową i polityczną po obu stronach Cieśniny (Tajwańskiej, oddzielającej Tajwan od Chin kontynentalnych)" - ocenił "Global Times", dodając, że dzięki szybkiemu rozwojowi Chiny dysponują teraz "niezrównaną inicjatywą strategiczną" w cieśninie.

Władze Tajwanu z zadowoleniem przyjęły projekt Taiwan Travel Act. Premier Tajwanu William Lai ocenił w piątek, że USA są "solidnym sojusznikiem" i podziękował za przyjęcie ustawy przez senat.

Autor: mm//kg / Źródło: PAP