Chcą b. oficera KGB za udział w zabójstwie Litwinienki

Aktualizacja:

Brytyjska prokuratura zamierza wystąpić o ekstradycję byłego funkcjonariusza KGB, obecnie biznesmena, 46-letniego Dmitrija Kowtuna - twierdzi tygodnik "Sunday Times". Zdaniem brytyjskiej gazety, prokuratorzy chcą Rosjaninowi postawić zarzut w sprawie zabójstwa Aleksandra Litwinienki. To będzie druga próba ekstradycji ws. Litwinienki. Wcześniej Rosja nie zgodziła się wydać władzom brytyjskim Andrieja Ługowoja.

Litwinienko był funkcjonariuszem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), a wcześniej KGB. W 2000 r. zbiegł do Londynu wraz z żoną i synem, gdzie uzyskał azyl polityczny i ostro krytykował ówczesnego prezydenta Władimira Putina.

1 listopada 2006 r. spotkał się w hotelu "Millenium" w Londynie z dwoma dawnymi znajomymi ze służb, którzy przeszli do pracy w sektorze prywatnym: Andriejem Ługowojem i Dmitrijem Kowtunem. Wypił z nimi herbatę, a 23 listopada zmarł w wyniku otrucia polonem-210 - najprawdopodobniej podanym mu właśnie w herbacie.

Na łożu śmierci Litwinienko mówił, że to Putin kazał go zamordować, czemu Kreml konsekwentnie zaprzecza. Tezę tę podtrzymuje jego przyjaciel Aleksander Goldfarb w książce "Death of a dissident" i wdowa po Litwinience.

Ponowna analiza obciąża Kowtuna

Według rzecznika prokuratury, CPS (Crown Prosecution Service) otrzymała od Scotland Yardu dodatkowe dokumenty w sprawie Litwinienki i właśnie zakończyła ich przegląd. "Sunday Times" twierdzi, iż prokuratura zdecydowała, że wystąpi o ekstradycję Kowtuna po ponownej analizie materiału dowodowego i że skutkiem tego kroku będą nowe napięcia w stosunkach brytyjsko-rosyjskich.

W 2007 r. władze brytyjskie wystąpiły o ekstradycję Andrieja Ługowoja, obecnie biznesmena i deputowanego Dumy (niższej izby rosyjskiego parlamentu), ale władze rosyjskie odrzuciły brytyjski wniosek. W grudniu 2006 r. Brytyjczycy z pomocą rosyjskiej prokuratury przesłuchiwali Ługowoja i Kowtuna w Moskwie.

"Jestem niewinny"

Jeśli władze brytyjskie nieoczekiwanie postawią mi zarzuty po tak długim czasie, to będzie to tylko dowodem, że sprawa przeciwko mnie jest polityczna. Jeśli mają dowody, to dlaczego nie wysunęli wobec mnie zarzutów przed pięcioma laty. Ze śmiercią Litwinienki nie mam nic wspólnego. Dmitrij Kowtun

"Jeśli władze brytyjskie nieoczekiwanie postawią mi zarzuty po tak długim czasie, to będzie to tylko dowodem, że sprawa przeciwko mnie jest polityczna. Jeśli mają dowody, to dlaczego nie wysunęli wobec mnie zarzutów przed pięcioma laty. Ze śmiercią Litwinienki nie mam nic wspólnego" - cytuje gazeta Kowtuna.

Rosjanin twierdzi, że jest niewinny i sam został napromieniowany. Przez pewien czas leczył się w moskiewskim szpitalu. Tłumaczy, że 1 listopada 2006 r. był w Londynie przez przypadek. Wcześniej pisano, że Kowtun, Ługowoj i trzeci Rosjanin, przedsiębiorca Wiaczesław Sokolenko, przylecieli do Londynu na mecz piłkarski.

Niemiecki wątek

Moi niemieccy prawnicy pokazali mi list, który brytyjska policja przesłała niemieckiej prokuraturze, stwierdzający, że nie ma wystarczających dowodów, by mi przedstawić zarzuty. A teraz okazuje się, że dowody znaleziono. Wygląda to bardzo podejrzanie. Dmitrij Kowtun

Przeciwko Kowtunowi dochodzenie prowadziła również policja niemiecka, która znalazła ślady polonu w mieszkaniu jego byłej żony w Hamburgu, w którym Rosjanin zatrzymał się w przededniu podróży do Londynu, gdzie spotkał się z Litwinienką. Ślady polonu wykryto również w jego samochodzie.

Niemcy uznali, że dowody przeciw Kowtunowi nie wystarczą, by mu postawić zarzut. Śledztwo przeciw niemu formalnie zamknęli ponad rok temu.

"Moi niemieccy prawnicy pokazali mi list, który brytyjska policja przesłała niemieckiej prokuraturze, stwierdzający, że nie ma wystarczających dowodów, by mi przedstawić zarzuty. A teraz okazuje się, że dowody znaleziono. Wygląda to bardzo podejrzanie" - zaznaczył Kowtun.

W ubiegłym miesiącu koroner zarządził dochodzenie w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki. Koroner to niezależny urzędnik sądowy posiadający kwalifikacje prawne lub medyczne prowadzący postępowanie w wypadku zgonu osób zmarłych śmiercią nienaturalną.

Źródło: PAP