Były współpracownik Trumpa skazany. "Popełniłem straszliwy błąd"


14 dni spędzi w więzieniu były członek sztabu wyborczego Donalda Trumpa George Papadopoulos. Sąd federalny dla dystryktu Columbia skazał go za składanie fałszywych zeznań. Zespół prokuratora specjalnego Roberta Muellera domagał się dla niego sześciu miesięcy pozbawienia wolności.

Były doradca Donalda Trumpa do spraw międzynarodowej polityki energetycznej w czasie kampanii prezydenckiej, ma zapłacić także grzywnę w wysokości dziewięciu i pół tysiąca dolarów.

George Papadopoulos miał złożyć fałszywe zeznania Federalnemu Biuru Śledczemu na krótko po objęciu przez Trumpa urzędu prezydenckiego. Według specjalnego zespołu prokuratorów, Papadopoulos kłamał w sprawie kontaktów sztabu wyborczego Trumpa z Kremlem, co utrudniało śledztwo.

31-latek długo miał odmawiać współpracy, zmienił jednak zdanie, gdy śledczy jako dowód w sprawie przedstawiali mu jego e-maile oraz notatki.

Podczas rozprawy końcowej Papadopoulos przyznał się do winy i wyraził skruchę.

Sędzia Randolh Moss nie przychylił się do wniosku prokuratury, która chciała surowszej kary dla współpracownika Trumpa. Spełnił natomiast postulat prokuratora Muellera, jeśli chodzi o nałożoną na oskarżonego karę pieniężną.

Były doradca Trumpa ds. międzynarodowej polityki energetycznej ma dodatkowo pozostawać przez rok pod nadzorem kuratorskim i przepracować 200 godzin na rzecz swojej lokalnej wspólnoty.

Liczy na drugą szansę. "Popełniłem straszliwy błąd"

George Papadopoulos, 31-letni prawnik zajmujący się zagadnieniami międzynarodowego rynku energetycznego, złożył fałszywe zeznania Federalnemu Biuru Śledczemu (FBI) 20 stycznia 2017 roku, na krótko po objęciu przez Trumpa urzędu prezydenckiego. Został aresztowany 27 lipca. Pierwsza rozprawa, w trakcie której przedstawiono mu zarzuty, odbyła się kilka miesięcy później, w październiku 2017 r. przy drzwiach zamkniętych.

Prokuratura zarzucała Papadopoulosowi, że jego kłamstwa w sprawie kontaktów sztabu wyborczego Trumpa z Kremlem, "mające pomniejszyć jego własną rolę jako świadka i zaciemnić obraz rzeczy, gdy chodzi o świadomość sztabu, że takie kontakty miały miejsce", utrudniły śledztwo, a sam Papadopoulos "odmawiał współpracy".

Piątkowa rozprawa miała charakter jawny. Oskarżony przyznał się do winy i zaznaczył w swym wystąpieniu, że od pewnego czasu "współpracuje ze śledztwem".

- Mam nadzieję, że będzie to dla mnie druga szansa, aby odkupić swe winy - oświadczył po ogłoszeniu wyroku. - Popełniłem straszliwy błąd, ale jestem dobrym człowiekiem - dodał.

Trump o Papadopoulosie: praktycznie go nie znałem

Zdaniem ekspertów skazanie byłego współpracownika Trumpa na karę więzienia za składanie fałszywych zeznań i złagodzenie jej w związku z pójściem Papadopoulosa na współpracę może zapoczątkować efekt domina, skłaniając innych współpracowników prezydenta USA do składania wyjaśnień.

Sam Donald Trump poproszony w piątek o komentarz do wyroku, powiedział dziennikarzom, że praktycznie nie znał skazanego.

Inne zdanie wyraził adwokat Papadopoulosa, Thomas Breen, który podczas rozprawy skrytykował Trumpa za nazywanie śledztwa prokuratora specjalnego Muellera "polowaniem na czarownice" i wyraził pogląd, że prezydent zaszkodził śledztwu w o wiele większym stopniu niż jego klient byłby kiedykolwiek w stanie uczynić.

Jak podaje Reuters, zachowanie Papadopoulosa na początku śledztwa mogło istotnie utrudnić śledztwo, ponieważ w wywiadach, jakich zaczął udzielać po rozmowie z FBI, ujawnił zainteresowanie Biura mieszkającym w Londynie profesorem Josephem Mifsudem, który twierdził, że Rosja dysponuje hakami na kontrkandydatkę do fotela prezydenckiego - Hillary Clinton.

Jak twierdzi prokuratura, ujawnienie tych faktów w mediach uniemożliwiło przesłuchanie Mifsuda przez FBI, gdy przebywał jeszcze w Stanach Zjednoczonych.

Podczas narady w marcu 2016 r., z której zachowała się dokumentacja fotograficzna oraz inne dowody, Papadopoulos siedział obok obecnego szefa resortu sprawiedliwości i prokuratura generalnego USA Jeffa Sessionsa, z którym blisko współpracował.

Papadopoulos powiedział śledczym, że zaproponował wtedy nawiązanie kontaktów z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką oraz z profesorem Mifsudem w celu zdobycia materiałów obciążających Clinton.

Spotkało się to z poparciem pozostałych uczestników narady. Mifsud miał wcześniej poinformować Papadopoulosa, że Rosjanie posiadają tysiące maili, które mogą zaszkodzić Clinton.

Możliwe przesłuchanie Trumpa

W ocenie amerykańskich agencji wywiadowczych Rosja ingerowała w wybory z 2016 roku na korzyść Trumpa. Władze w Moskwie odrzucają te oskarżenia. Amerykański prezydent twierdzi z kolei, że "żadnej zmowy między jego sztabem a Kremlem nigdy nie było".

Zespół prokuratora specjalnego Roberta Muellera zajmuje się wyjaśnieniem ingerencji Kremla w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 r. oraz podejrzanymi kontaktami sztabu wyborczego Trumpa z urzędnikami Rosji.

Mueller wraz ze współpracownikami bada również, czy Trump już jako prezydent próbował utrudniać prowadzenie śledztwa w sprawie rosyjskich ingerencji w wybory.

Niewykluczone, że uda mu się doprowadzić do przesłuchania Trumpa. Agencja Reutera podała w czwartek, że Mueller zgodził się przyjąć na piśmie odpowiedzi prezydenta USA na pytania o ewentualną zmowę między jego sztabem wyborczym i Rosją w sprawie ingerencji Moskwy w wybory w USA.

Autor: akw//pl / Źródło: reuters, pap