"Siostry i bracia, wyjeżdżam do Meksyku". Morales otrzymał azyl polityczny


Evo Morales, były prezydent Boliwii, dzień po ogłoszeniu swojej dymisji przyjął ofertę azylu politycznego, jaką złożyły mu władze Meksyku. "Jestem wdzięczny za otwartość tych braci, którzy zaoferowali mi azyl, abym chronił swoje życie" - napisał w mediach społecznościowych. Wieloletni boliwijski przywódca ustąpił pod presją społecznych protestów i zarzutów o sfałszowanie wyników październikowych wyborów prezydenckich.

"Siostry i bracia, wyjeżdżam do Meksyku. Jestem wdzięczny za otwartość tych braci, którzy zaoferowali mi azyl, abym chronił swoje życie" - napisał Evo Morales w poniedziałek późnym wieczorem na Twitterze. Jak wyznał, boli go, że musi opuścić ojczyznę, ale zapowiedział, że wróci "z nową siłą i energią". Wcześniej oświadczył, że "padł ofiarą zamachu stanu".

W niedzielę prezydent Boliwii podał się do dymisji w obliczu trwających od trzech tygodni antyrządowych protestów.

"Znajduje się teraz pod ochroną Meksyku"

Minister spraw zagranicznych Meksyku, Marcelo Ebrard, potwierdził, że Evo Morales skontaktował się z nim telefonicznie w poniedziałek wieczorem i poprosił o azyl, który otrzymał.

"Samolot meksykańskich sił powietrznych wystartował już z Evo Moralesem na pokładzie. Zgodnie z obecnymi konwencjami międzynarodowymi znajduje się teraz pod ochroną Meksyku. Twoje życie i zdrowie są bezpieczne" - napisał Ebrard na Twitterze we wtorek nad ranem.

W poniedziałek szef meksykańskiej dyplomacji napisał w mediach społecznościowych, że meksykańska ambasada w stolicy Boliwii La Paz udzieliła już schronienia wielu parlamentarzystom z tego kraju. Dodał, że jeśli Morales także zechce otrzymać azyl, Meksyk jest gotowy przyjąć go u siebie.

"Meksyk, zgodnie ze swoją tradycją azylową i nieinterwencyjną, przyjął 20 polityków z Boliwii w oficjalnej rezydencji meksykańskiej w La Paz. Zaoferowaliśmy również azyl Evo Moralesowi" - poinformował Marcelo Ebrard.

Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador oświadczył, że jego kraj "uznał odpowiedzialną postawę prezydenta Boliwii Evo Moralesa, który wolał zrezygnować, niż narażać swój lud na przemoc".

Starcia zwolenników i przeciwników Moralesa

W poniedziałek ponownie doszło do brutalnych starć zwolenników i przeciwników Moralesa na ulicach boliwijskich miast. Jak podała BBC, w zamieszkach rannych zostało około 20 osób.

Naczelny dowódca boliwijskiej armii gen. William Kaliman oświadczył, że wojsko wesprze policję w zapewnianiu porządku "aby uniknąć przelewu krwi". Wezwał także Boliwijczyków do przywrócenia spokoju na ulicach.

Szef boliwijskiej policji Yuri Calderon poinformował, że wspólna operacja wojskowo-policyjna "rozpocznie się natychmiast i będzie trwała do czasu przywrócenia spokoju”.

Trzy tygodnie społecznych protestów

Morales w niedzielę poinformował w telewizyjnym wystąpieniu, że w obliczu trwających od trzech tygodni społecznych protestów składa dymisję.

Rezygnacja nastąpiła po tym, jak Organizacja Państw Amerykańskich (OPA) opublikowała raport kwestionujący oficjalne wyniki wyborów prezydenckich z 20 października, w których zwycięzcą ogłoszono Moralesa.

Ogłoszenie reelekcji Moralesa po wyborach 20 października wywołało masowe protesty w całym kraju. Oficjalnie zdobył 47,08 proc. głosów, a jego główny rywal, centrowy poprzedni prezydent Carlos Mesa 35,61 proc. Do wygrania wyborów już w pierwszej turze potrzebne jest uzyskanie ponad połowy wszystkich głosów lub przewaga co najmniej 10 punktów procentowych nad kontrkandydatem.

Te 10 proc. Morales przekroczył, jednak o tym komisja poinformowała dopiero pięć dni po wyborach, wcześniej przez trzy dni - bez wskazania powodu - rezygnując z publikowania cząstkowych danych spływających do centrali z kolejnych okręgów. Opozycja przekonywała, że władze sfałszowały wyniki głosowania.

Autor: momo//now / Źródło: BBC, The Charlotte Observer, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: