"Byłem przerażony". Politycy na liście Frakcji Brunatnej Armii


Neonazistowska grupa terrorystyczna z Zwickau mogła mieć na muszce również polityków - informują w środę niemieckie media. Wśród zabezpieczonych w związku ze śledztwem materiałów dowodowych jest lista 88 osób, w tym co najmniej dwóch posłów.

Jak podał w internetowym wydaniu tygodnik "Der Spiegel", poseł Zielonych Jerzy Montag przyznał, że uzyskał z Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) potwierdzenie, iż jego nazwisko i adres są na pochodzącej z 2005 r. liście grupy Narodowosocjalistyczne Podziemie.

Figuruje na niej również polityk bawarskiej chadecji CSU Hans-Peter Uhl, a także przedstawiciele społeczności tureckiej i organizacji muzułmańskich.

Nie jest jasne, czy jest to lista celów grupy terrorystycznej czy też wymienia ona jedynie głównych przeciwników politycznych skrajnej prawicy. - To okropne uczucie - powiedział Montag "Spieglowi. - Gdy usłyszałem, że moje nazwisko jest na tej liście, byłem przerażony.

Zbrodnie gangu z Zwickau

Niemiecką opinią publiczną wstrząsnęło wykrycie w zeszłym tygodniu złożonej z dwóch mężczyzn i kobiety neonazistowskiej grupy terrorystycznej Narodowosocjalistyczne Podziemie, odpowiedzialnej za zamordowanie dziewięciu imigrantów i policjantki w latach 2000-2007.

Media już ochrzciły grupę mianem gangu z Zwickau i Frakcji Brunatnej Armii (nawiązanie do lewackich terrorystów z lat 70. - Frakcji Czerwonej Armii, RAF).

Poważne zarzuty formułowane są pod adresem kontrwywiadu, który nie wytropił przestępców, choć od dawna werbuje informatorów w szeregach skrajnej prawicy.

Wpadka służb

W środę ministerstwo spraw wewnętrznych regionu Dolna Saksonia i tamtejszy Urząd Ochrony Konstytucji przyznały się do popełnienia poważnego błędu w związku ze sprawą gangu neonazistów.

Okazało się, że zatrzymany w niedzielę domniemany wspólnik grupy z Zwickau, 37-letni Holger G., już w 1999 r. był obserwowany przez trzy dni na prośbę kontrwywiadu z Turyngii. Wówczas został uznany za biernego zwolennika skrajnej prawicy. Informacji na jego temat nie zachowano.

Tymczasem w 2007 r. Holger G. udostępnił grupie z Zwickau swoje prawo jazdy oraz paszport na około cztery miesiące. Kilkakrotnie wynajmował dla nich wozy kempingowe. - Na usta cisną się pytania, dlaczego samo hasło "prawicowy terroryzm" nie uruchomiło dzwonków alarmowych - powiedział minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii Uwe Schuenemann.

W środę szef federalnego ministerstwa spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Peter Friedrich zaproponował stworzenie centralnego rejestru niebezpiecznych neonazistów, aby poprawić współdziałanie służb kontrwywiadowczych w krajach związkowych i uniknąć błędów, jakie popełniono w przypadku neonazistowskiej grupy z Zwickau.

Źródło: PAP