Była prokurator generalna: dwa razy ostrzegałam przed Flynnem


Sally Yates, była p.o. prokurator generalna USA, ujawniła w poniedziałek, że dwukrotnie ostrzegała radcę prawnego Białego Domu o kłamstwach generała Michaela Flynna na temat jego kontaktów z rosyjskim ambasadorem. Ostrzeżenia miały miejsce 26 i 27 stycznia bieżącego roku.

Sally Yates - obok Jamesa Clappera, dyrektora Narodowego Wywiadu USA w administracji Baracka Obamy - wystąpiła w poniedziałek podczas posiedzenia podkomisji ds. przestępczości i terroryzmu, senackiej komisji sprawiedliwości. Wyjaśniła, że zdecydowała się na bezprecedensowe ostrzeżenia Białego Domu przed pozostawieniem gen. Michaela Flynna na stanowisku doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, ponieważ obawiała się, że może być on szantażowany przez Rosję.

"Nie powiedziała nic nowego"

Generał Flynn złożył dymisję dopiero 13 lutego bieżącego roku.

Jej powodem nie były jednak ostrzeżenia Yates, ale ujawnienie przez dziennik "Washington Post" kolejnych rewelacji o kontaktach Flynna z rosyjskim ambasadorem. Sally Yates zapytana, dlaczego Biały Dom tak długo czekał ze zwolnieniem Flynna, odmówiła spekulacji. "Sally Yates uczyniła dzisiaj 'fałszywe media' niesłychanie nieszczęśliwymi – oprócz starych wiadomości nie powiedziała nic nowego" - skomentował na Twitterze słowa Yates prezydent Donald Trump. Było to pierwsze publiczne wystąpienie Sally Yates od czasu jej dyscyplinarnego zwolnienia przez prezydenta Trumpa 30 stycznia bieżącego roku. Trump zwolnił ją za niesubordynację po tym, jak poinstruowała adwokatów Departamentu Sprawiedliwości, by nie występowali w sądach w obronie antyimigracyjnego rozporządzenia wykonawczego Donalda Trumpa. Rozporządzenie to zostało wydane w pierwszym tygodniu sprawowania przez niego władzy.

"Yates ujawniła mediom poufne informacje kontrwywiadu"

Wyczekiwane z olbrzymim zainteresowaniem przez amerykańską klasę polityczną i media wystąpienie byłej p.o. minister sprawiedliwości i prokurator generalnej poprzedziły uwagi Trumpa na Twitterze. Prezydent sugerował, że to właśnie Yates ujawniła mediom poufne informacje kontrwywiadu, dotyczące kontaktów byłego doradcy bezpieczeństwa narodowego gen. Michaela Flynna z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem. "Zapytajcie Sally Yates pod przysięgą, czy wie, jak tajne informacje dostały się do gazet zaraz po tym, jak poinformowała radcę Białego Domu"- napisał na Twitterze prezydent Trump, nawiązując do spotkania Yates z radcą prawnym Białego Domu Donem McGahnem.

Sugestie prezydenta spotkały się z ripostą przedstawicieli byłej administracji Baracka Obamy, którzy - cytowani anonimowo - poinformowali w poniedziałek, że Obama podczas spotkania z prezydentem elektem Donaldem Trumpem 10 listopada ubiegłego roku przestrzegł go przed powierzeniem gen. Flynnowi funkcji doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

"Rosja ponowi takie próby"

Demokratyczna mniejszość podkomisji była zainteresowana przed wszystkim kontaktami osób z otoczenia Donalda Trumpa, w tym Michaela Flynna, z przedstawicielami Kremla. James Clapper, były dyrektor Wywiadu Narodowego USA i szef wszystkich 17 amerykańskich agencji wywiadowczych ostrzegł, że "Rosja zachęcona sukcesem jakim było zakłócenie kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych, z pewnością ponowi takie próby w przyszłości zarówno w USA, jak i w innych państwach". - Rosja powinna pogratulować sobie, że udało jej się takim minimalnym nakładem środków osiągnąć rezultaty przekraczające jej najśmielsze oczekiwania - powiedział Clapper, powtarzając ustalenia przedstawionego w styczniu raportu amerykańskich agencji wywiadowczych. Zdaniem Clappera, Amerykanie nie zdają sobie w pełni sprawy z zakresu operacji prowadzonych przez Rosję w celu destabilizacji zachodnich społeczeństw, a odpowiedź władz amerykańskich na poczynania Moskwy jest niedostateczna. Zapytany o powiązania ludzi z otoczenia Donalda Trumpa z przedstawicielami Kremla, Clapper po chwili namysłu odmówił odpowiedzi na pytanie tłumacząc się prowadzonym obecnie śledztwem. - Fakt, że nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie absolutnie nie oznacza, że moja odpowiedź brzmi tak - wyjaśnił James Clapper.

Źródła przecieków

Republikańska większość podkomisji była natomiast głównie zainteresowana źródłami przecieków tajnych informacji rządowych i tym, kto ujawnił tożsamość obywateli amerykańskich, przypadkowo podsłuchanych podczas operacji kontrwywiadu amerykańskiego prowadzonych przeciw obcokrajowcom. - Chcę wiedzieć jak doszło do tego, że "Washington Post" dowiedział się, że gen. Flynn rozmawiał z ambasadorem Kislakiem - mówił republikański senator Lindsey Graham. Graham miał na myśli ujawnienie tożsamości obywateli amerykańskich przypadkowo podsłuchanych podczas operacji amerykańskiego kontrwywiadu. Amerykańskie prawo zabrania podsłuchiwania obywateli Stanów Zjednoczonych bez pozwolenia specjalnego tajnego sądu, tzw. FISA Court. Za ujawnienie tajemnic rządowych, czy tożsamości obywatela amerykańskiego, którego rozmowy zostały "przypadkowo podsłuchane" - czyli w żargonie kontrwywiadu były "przypadkowym zgromadzeniem informacji", grozi kara do 10 lat więzienia. Dodatkowo, prawo amerykańskie nakazuje, by w transkryptach rozmów, w których mimowolnie, bez pozwolenia sądu, został wymieniony obywatel USA, jego nazwisko i inne informacje pozwalające na ustalenie jego tożsamości były wymazane.

Clapper i Yates zaprzeczają

Zarówno Clapper, jak i Yates zaprzeczyli, że to oni ujawnili tożsamość Flynna jako rozmówcy ambasadora Kislaka. Susan Rice, w przeszłości doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Baracka Obamy, która publicznie wyznała, że w ramach swoich obowiązków służbowych formalnie zwróciła się o ujawnienie tożsamości obywateli amerykańskich przypadkowo podsłuchanych w ramach operacji kontrwywiadu skierowanych przeciw obcokrajowcom, odmówiła złożenia zeznań przed podkomisją Senatu.

Autor: arw / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty: