"Był głuchy stuk, płomień i roztrzaskane szczątki"

Aktualizacja:
Świadkowie o katastrofie w Smoleńsku
Świadkowie o katastrofie w Smoleńsku
TVP
Świadkowie o katastrofie w SmoleńskuTVP

Nie było wybuchu, tylko głuche uderzenie, potem pojawił się ogromny płomień - relacjonuje w rozmowie z TVN24 świadek katastrofy prezydenckiego samolotu niedaleko lotniska w Smoleńsku. I dodaje: - Później widać było tylko porozrzucane szczątki samolotu. W wypadku zginęło 96 osób, w tym polski prezydent z małżonką, ministrowie, posłowie, senatorowie, dowódcy.

Na miejscu wypadku panuje chaos
Na miejscu wypadku panuje chaosTVN24

Lista osób, które znajdowały się na pokładzie samolotu, przekazana przez Kancelarię Prezydenta

Świadek, który widział wypadek prezydenckiego samolotu, opowiada, że maszyna roztrzaskała się na wiele części. Każda z nich płonęła. Oddzielnie leżały silniki. Jak doszło do tragedii?

Z tego, co widział świadek wynika, że samolotowi, który usiłował lądować w bardzo gęstej mgle, nie udało się przyziemić. Zwiększył więc moc silników i po raz kolejny usiłował podejść do lądowania, wtedy zawadził lewym skrzydłem o drzewa. - Nie było wybuchu, a jedynie głuchy stuk, potem pojawił się ogień. Szczątki samolotu porozrzucane były na odległość 200 metrów - relacjonuje.

Samolot spadł 1,5 kilometra od lotniska.

"Pilnują miejsca wypadku"

Wokół lotniska panował nieopisany chaos. Słychać było ostre sygnały wozów służb ratunkowych.

Zdjęcia z katastrofy, które zrobił świadek, zostały zarekwirowane przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa. - Wielu oficerów FSB, którzy ścisłym kordonem otaczają miejsce wypadku, pilnuje, aby nikt, w tym dziennikarze, nie zbliżył się w pobliże roztrzaskanego samolotu - powiedział na antenie TVN24 reporter "Faktów" Andrzej Zaucha.

I dodał: - Na miejscu panuje ponura atmosfera.

785-700-604 785-700-201 785-700-199 785-700-765 22/601-58-37 22/601-58-24 Specjalne numery telefonów dla rodzin osób, które zginęły w katastrofie

Źródło: TVN24, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVP