"Świat może się podzielić". Przewodzą Unii, nie wydalą rosyjskich dyplomatów


Rada Bezpieczeństwa przy bułgarskim rządzie zdecydowała w piątek, że kraj nie wydali rosyjskich dyplomatów w reakcji na sprawę Siergieja Skripala. Premier Bojko Borisow podkreślił, że Bułgaria jako kraj, który czasowo przewodniczy Unii Europejskiej, powinna "zachować kanały łączności z Rosją".

Premier Borisow zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, w której skład wchodzą ministrowie resortów siłowych, szefowie służb specjalnych, partnerzy w rządzącej koalicji, przedstawiciel prezydenta. Była to reakcja na głosy w partii Borisowa GERB, że wezwanie bułgarskiego ambasadora w Moskwie Bojko Kocewa na konsultacje nie jest wystarczającym gestem solidarności i należy wydalić rosyjskich dyplomatów. Głównym rzecznikiem tej tezy jest zastępca Borisowa w partii i szef jej klubu poselskiego Cwetan Cwetanow.

Zachować kanał komunikacji

Na posiedzeniu wysłuchano ambasadora Kocewa oraz stanowiska partnerów w rządzącej koalicji GERB-Zjednoczeni Patrioci. Koalicyjni partnerzy z nacjonalistycznych ugrupowań byli przeciwni dalszym krokom wobec Rosji.

- W NATO zabraliśmy głos, wykazaliśmy pełną solidarność z Wielką Brytanią. Jako kraj, który obecnie przewodniczy Radzie Unii Europejskiej, powinniśmy zachować kanał komunikacji z Rosją tak samo, jak zrobiliśmy to z Turcją w bardzo napiętej sytuacji w regionie. Jest to naszym obowiązkiem – powiedział po posiedzeniu Borisow, cytowany przez rządową służbę prasową.

Według niego wezwanie do kraju ambasadora na konsultacje jest dyplomatyczną praktyką, pokazującą, że "zwracamy poważną uwagę na tę sprawę". Borisow podkreślił, że "jesteśmy świadkami wyjątkowego napięcia, jakiego nie było do czasów realnych wojen, i znacznie większego od tego w okresie zimnej wojny". Powiedział, że obecnie Bułgaria uważa, że nie należy wydalać rosyjskich dyplomatów lub pracowników technicznych.

- Ambasador Kocew zapoznał nas z tym, co mówi się w Moskwie, a także z treścią swych rozmów z miejscowymi czynnikami. Spodziewamy się więcej dowodów, jeżeli takie będą (w sprawie Skripala - red.) – powiedział Borisow. Dodał, że ambasador Kocew zostanie w Bułgarii przez tydzień, po czym wróci do Moskwy, ponieważ na 8 kwietnia jest tam planowane otwarcie ważnej wystawy.

"Świat może się podzielić"

Wcześniej w piątek wiceprezydent Ilijana Jotowa powiedziała, że "Bułgaria ma unikalną szansę zachowania możliwości pośrednictwa w kontaktach z Rosją". - Rola Bułgarii staje się bardzo cenna w chwili, kiedy świat może się podzielić. Obecnie polityka małych kroków może okazać się bardzo pożyteczna" - podkreśliła.

Z państw Unii Europejskiej tylko Austria, Cypr i Grecja nie wezwały swych ambasadorów i nie wydaliły rosyjskich dyplomatów.

Autor: mm/adso / Źródło: PAP