Brukselska kariera Twittera. "Po prostu musisz śledzić"

Po co dziennikarzom Twitter?
Po co dziennikarzom Twitter?
European Council
Centrum prasowe w Brukseli. Laptop, internet i Twitter - podstawowe wyposażenie każdego reportera European Council

Bez Twittera nie ma się szans w Brukseli - oceniają dziennikarze, relacjonujący unijne szczyty. To o wiele więcej niż serwis społecznościowy, to dla wielu oficjalny kanał informacji. - To potwierdzone i sprawdzone wiadomości - oceniają.

Krótki materiał o pracy dziennikarzy w Brukseli przygotowała Rada Europejska. Stawia w nim tezę, że w ciągu ostatnich lat Twitter stał się jednym z najważniejszych narzędzi wykorzystywanych do zbierania informacji i przekazywania ich dalej. - Dziennikarze są bardzo aktywni na Twitterze - mówi Peter Spiegel, szef brukselskiej redakcji "Financial Times'a". Sam ma prawie 9 tysięcy "followersów" i wie, co składa się na dobrą, choć krótką wiadomość (jeden tweet może mieć maksymalnie 140 znaków). - Musi być w tym jakaś wartość dodana - uważa. - Czasem są to newsy, a czasem po prostu wiadomości o tym, co się dzieje w Brukseli. Twarde newsy z odrobiną komentarza, czasami osobiste anegdoty, które angażują innych ludzi. To klucz - mówi. Według niego, ważna jest różnorodność, ale trzeba uważać, by nie przesadzić. - Staram się trzymać standardów dokładności, prawdy i obiektywności, tak by nie zawierać w tweetach swoich opinii, tak samo jak nie zawieram ich w pracy - dodaje.

Przed Twitterem świetlana przyszłość?
Przed Twitterem świetlana przyszłość? European Council

"Po prostu musisz być na Twitterze" - Jeśli jesteś reporterem w tym mieście, musisz być na Twitterze - ocenia Matina Stevis, dziennikarka the Wall Street Journal. - Możesz nigdy nie tweetować samemu, ale musisz śledzić innych. Czasem przewodniczący van Rompuy najpierw zamieszcza raporty na Twitterze, zanim jeszcze pojawią się na jego stronie. Więc to niezbędne - dodaje. Stevis to jedna z najbardziej popularnych dziennikarek na Twitterze. Jej profil w serwisie śledzi ponad 20 tysięcy użytkowników. - Choć brzmi to dziwnie, naprawdę jest to rodzaj społeczności - uważa. - Docierasz do innych ludzi na drugim końcu świata, z którymi w innych okolicznościach nie miałbyś szansy się spotkać - dodaje.

"Twarde newsy, czasem anegdota".
"Twarde newsy, czasem anegdota".European Council

O czym ćwierka van Rompuy? Ostatnia analiza aktywności internautów na Twitterze, prowadzona od października tego roku pokazuje, że hasło #euco wygenerowało ponad 7,5 tysiąca tweetów. Sam przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy może pochwalić się niemal 80 tysiącami "followersów". Za konto van Rompuya odpowiada nie tylko on sam, ale także jego sztab prasowy, w tym rzecznik Dirk de Backer. Ma on swoją teorię na temat tego, dlaczego Twitter zrobił taką karierę w unijnej dyplomacji. - Wiadomości pochodzą bezpośrednio z "góry", z biura przewodniczącego. Pochodząca od nas informacja jest sprawdzona. To jedna z przyczyn sukcesu - mówi.

Świetlana przyszłość? Zgadza się z tym Yann Ollivier, dziennikarz agencji AFP. - Nabraliśmy zwyczaju komunikowania się za pomocą Twittera - mówi. - Jesteśmy wręcz zobligowani do śledzenia profilu Hermana van Rompuya. To są potwierdzone informacje, które możemy natychmiast wykorzystać w depeszy agencyjnej. To oficjalne źródło - dodaje. Wszyscy są zgodni co do tego, że Twittera czeka raczej świetlana przyszłość, jeśli chodzi o dziennikarstwo i komunikację. - Myślę, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej - ocenia Matina Stevis. - To wciąż młode narzędzie, mam więc nadzieję, że z wiekiem będzie na nim mniej szumu i chaosu, że stanie się czysto użyteczne, a nie z jednej strony użyteczne, a z drugiej rozsiewające plotki. To byłoby wspaniałe i mam nadzieję, że się spełni - uważa.

Kilkuset niewyspanych dziennikarzy, litry kawy. Medialny szczyt w Brukseli
Kilkuset niewyspanych dziennikarzy, litry kawy. Medialny szczyt w Brukselitvn24

Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: The Council of the European Union"

Raporty: